Zdaniem doświadczonych pilotów wojskowych, to bardzo ryzykowny pomysł.
Innym liniom lotniczym oferuje także tzw. wet- leasing, czyli wynajęcie samolotów razem z załogami, po to tylko, aby były bezpieczniejsze niż na terenach objętych działaniami wojennymi.
Flota UIA to 25 samolotów — 12 boeingów 737-800, 4 B737-900 ER, pięć embraerów ERJ-190 i dwa ERJ-195. Większość z tej floty jest w leasingu. W Ukrainie znajduje się teraz 18 maszyn, bo pod koniec lutego firmy ubezpieczeniowe poleciły UIA przebazowanie 5 B737-800 do hiszpańskiego Castellon, gdzie znajduje się długoterminowy parking dla samolotów, które z jakichś powodów nie mogą latać. W tym przypadku obawiały się o ich bezpieczeństwo i chodziło o narastające napięcie na linii Kijów- Moskwa. Dwa embraery zostały wysłane na wcześniejsze serwisowanie do Serbii.
UIA nie lata już od 24 lutego, a wszystkie połączenia zawiesiła na razie do 15 kwietnia. Ofertę traktuje jako wsparcie Ukrainy w czasie wojny. Jej adresatem są przewoźnicy pochodzący z krajów, które zawiesiły połączenia do Rosji i na Białoruś. A wszystkie informacje znajdują się na internetowej stronie przewoźnika. Wskazuje jednocześnie, że sama linia i jej flota posiadają wszystkie niezbędne certyfikacje i spełniają normy bezpieczeństwa wymagane przez IOSA (IATA Operational Safety Audit).
To jest bardzo zły pomysł — uważa generał brygady, pilot Dariusz Wroński, były szef Wojsk Aeromobilnych i Zmotoryzowanych, który był m.in. dowódcą sił lotniczych podczas wojny w Iraku. — Wykonanie lotów cywilnymi statkami powietrznymi, nawet jeśli nazwiemy je humanitarnymi, stwarza najwyższe ryzyko zestrzelenia przez stronę rosyjskich wojsk, przez jakiegoś niedoinformowanego dowódcę baterii np. młody, chcący się wykazać, ideowy i rokujący oficer rosyjski, zidentyfikuje cel powietrzny jako zagrożenie w jego strefie odpowiedzialności i nie zawaha się nacisnąć przycisk startowy rakiety — ostrzega gen. Wroński.