Głównym, chociaż nie bezpośrednim, powodem są sankcje nałożone na Rosję. Chodzi tutaj o narastający dług za niespłacone raty leasingowe za wypożyczone boeingi i airbusy. Rosyjskie linie lotnicze po lutym 2022 roku miały nakaz regulowania swojego zadłużenia w rublach, co z kolei było nie do zaakceptowania przez zagraniczne firmy leasingowe. W efekcie dług pozostaje niespłacony i narasta.
Co teraz czeka rosyjskich przewoźników?
Według rosyjskiego dziennika „Izwiestia” bankructwo grozi prawie 40 liniom lotniczym małej i średniej wielkości, które wykonują w tej chwili 26 proc. wszystkich połączeń na rynku rosyjskim.
Rosyjski dziennik rozmawiał z Leonidem Mochowem, prezesem linii NordStar – jednej z tych, którym grozi uziemienie.
Pieniądze z niespłaconych rat leasingowych posłużyły rosyjskim liniom na pokrycie rosnących bieżących wydatków, żeby móc funkcjonować. W tej sytuacji rosyjski rząd nie ma innego wyjścia, jak spłacić ich zadłużenie w 2025 roku i potraktować tę pomoc jako zysk, który z kolei obciążony jest 25-proc. podatkiem. Takich kwot rosyjskie linie nie mają, więc znajdą się na prostej drodze do bankructwa.
Leonid Mochow uważa, że w tej sytuacji nadzieję na przetrwanie mają Aerofłot, Ural Airlines i S7 Airlines, które ze wsparciem Narodowego Funduszu Majątkowego (NWF) były w stanie odkupić samoloty od zachodnich firm leasingowych.