Rozmowy się toczą — dowiedziała się kazachska agencja informacyjna Akipress.com. Chodzi o obsługę połączeń wewnątrz Rosji, na które nieustannie rośnie popyt.
Mimo sankcji Rosja nie jest krajem odciętym od świata
Trasy zagraniczne obsługują w niewielkim zakresie przewoźnicy rosyjscy, w tym przede wszystkim Aerofłot, Ural Airlines, S7, Rossija i Pobieda, ale przede wszystkim przewoźnicy z Bliskiego Wschodu – Emirates, Qatar Airways, Etihad, Gulf Air, Flydubai, a także Air India, oraz linie chińskie, które korzystają z prawa przelotu nad Syberią. I nie ukrywają, że jest to świetny biznes. — No bo przecież Rosjanie muszą jakoś latać, a płacą bardzo dobrze – mówił niedawno Jeffrey Goh, prezes Gulf Air.
Czytaj więcej
Sankcje nałożone przez Unię Europejską na Rosję znacznie zmniejszyły unijny eksport do tego kraju. To wcale nie znaczy, że produkcja z UE nie ląduje w Rosji.
Natomiast połączenia wewnętrzne, według obowiązującego prawa, mogą — jak na razie — wykonywać jedynie linie rosyjskie. I z tym właśnie jest problem, ponieważ brakuje im i samolotów i części zamiennych do nich. Produkcja krajowa nie nadąża za popytem ani na samoloty, ani na części zamienne.
Przyjaciele się nie palą do pomocy Kremlowi
W tej sytuacji rosyjski minister transportu Roman Starowojt ujawnił, że prowadzi rozmowy z tzw. przyjaznymi krajami, w tym z Kazachstanem i Uzbekistanem i zaoferował im prawo do obsługi rosyjskiej „krajówki” — pisały rosyjskie agencje informacyjne. Jak z kolei poinformował Reutera przedstawiciel rządu uzbeckiego, rosyjska oferta rzeczywiście wpłynęła i jest w tej chwili analizowana. „Jak na razie nie otrzymaliśmy oficjalnego wniosku ze strony rosyjskiej w tej sprawie” — odpowiedziało Reuterowi kazachskie Ministerstwo Transportu. Podobna odpowiedź przyszła z Tadżykistanu i Kirgistanu.