Jeden ukraiński żołnierz zginął, trzech zostało rannych, a dwóch – kontuzjowanych. Taki bilans wtorkowych walk w Donbasie przedstawił dowódca ukraińskiego sztabu generalnego Rusłan Chomczak tuż po nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy. – Wojna wciąż trwa – oznajmił.
We wtorek o godzinie 5 nad ranem ukraińskie pozycje na wschodzie Ukrainy zostały zaatakowane i były to najgroźniejsze walki, jakie miały miejsce w ostatnich dwóch latach. Z oficjalnego komunikatu ukraińskiej armii wynika, że „rosyjscy okupanci" użyli artylerii i czołgów. Do ofensywy ze strony wspieranych przez Rosjan sił doszło w piątą rocznicę krwawej bitwy pod Debalcewem. Wtedy, w lutym 2015 roku, ukraińskie siły zostały okrążone i według oficjalnych źródeł zginęło 136 żołnierzy, a ponad 300 zostało rannych.
Tajemniczy plan Kijowa
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski postanowił nie wskazywać tym razem wroga i brzmiał o wiele łagodniej niż wojskowi. – Jesteśmy przekonani, że prowokacja nie zmieni naszego kursu, ponieważ tylko z silną armią można siadać za stół rozmów. Zbliżamy się do zakończenia wojny i pokoju – mówił prezydent Ukrainy we wtorek.
Wszystko wskazuje na to, że nie spodziewał się eskalacji sytuacji w Donbasie, w piątek rozmawiał z Władimirem Putinem przez telefon. Ukraińskie media zaczęły już nawet spekulować o kolejnym kwietniowym spotkaniu „czwórki normandzkiej".
Szef ukraińskiej dyplomacji Wadym Prystajko zdradził w poniedziałek, że podczas spotkania 9 grudnia w Paryżu Zełenski zaproponował powołanie specjalnej grupy roboczej do spraw„przywrócenia ukraińskiej kontroli na granicy z Rosją w Donbasie". Według ukraińskiego ministra podczas następnego spotkania prezydent Ukrainy powtórzy swoją propozycję. Nic jednak nie wskazuje na to, by takie spotkanie miało się odbyć.