W oczekiwaniu na cios
Tymczasem kijowskie rządowe centrum komunikacji strategicznej i bezpieczeństwa informacyjnego powiązało piątkowy zmasowany atak hakerski na strony internetowe wielu ukraińskich resortów z fiaskiem, które odniosła Rosja w rozmowach z USA i NATO.
Eksperci centrum odtworzyli chronologię wydarzeń i okazało się, że pierwsze informacje o atakach hakerów (o 4.00 nad ranem w piątek) pojawiły się na prorosyjskich portalach niszowych, a tuż po tym w rosyjskich rządowych agencjach. Wymowna też była treść komunikatu, który wyświetlał się podczas próby wejścia na stronę m.in. ukraińskiego MSZ. Po rosyjsku, ukraińsku i łamaną polszczyzną autorzy tekstu grozili Ukraińcom, by się „bali i czekali na najgorsze”. – Za Wołyń, za OUN-UPA, Galicję, Polesie i za tereny historyczne – brzmiał komunikat na wielu rządowych stronach. Oprócz oficjalnej witryny MSZ nie działały też portale rządu, Państwowej Służby Sytuacji Nadzwyczajnych, ministerstw oświaty, sportu, energetyki, polityki rolnej, do spraw weteranów oraz ministerstwa ochrony środowiska, ale też Służby Skarbu Państwa. Przestał działać też portal usług państwowych Dija (ukraiński odpowiednik obywatel.gov.pl).
Zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Ukrainy Serhij Demedziuk (były szef ukraińskiej policji cybernetycznej) stwierdził, że z atakiem hakerskim związek mogą mieć również służby specjalne Białorusi. – Włamanie się na strony było jedynie przykrywką działań bardziej destrukcyjnych, które odbywały się za kulisami i których skutki możemy odczuć w najbliższym czasie – oznajmił. Reuters, powołując się na czołowych amerykańskich ekspertów, ostrzega Kijów, że następnym krokiem hakerów może być zmasowany atak na „infrastrukturę krytyczną”, by pozostawić Ukraińców „bez prądu, ogrzewania i pieniędzy”.
Coraz więcej wojska
W niedzielę ukraiński resort obrony informował, że po drugiej stronie linii frontu w Donbasie rozstawiane są czołgi i artyleria – wbrew wszystkim dotychczasowym porozumieniom. W Kijowie mówią o 275 jednostkach dodatkowej broni, która pojawiła się tam w ostatnich dniach. Coraz bardziej niepokojące informacje publikuje też grupa niezależnych rosyjskich blogerów CIT (Conflict Intelligence Team), która w sobotę donosiła, że z rosyjskiego Dalekiego Wschodu w kierunku zachodnim przerzucane są systemy rakietowe Iskander.
– Nie wykluczam serii prowokacji ze strony Rosji. Pod pretekstem ćwiczeń na Morzu Czarnym mogą zablokować dostęp do naszych portów w Odessie, tak jak robią to na Morzu Azowskim. To mocno uderzyłoby w nasz import i eksport. Mogą też doprowadzić do awarii gazociągu i obwinić nas o zakłócenie tranzytu. Ale nie wykluczam też tego, że jednocześnie spróbują rozhuśtać sytuację w Kijowie – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Arestowycz, ekspert wojskowy, doradca w biurze prezydenta Ukrainy i członek ukraińskiej delegacji w grupie kontaktowej ds. uregulowania konfliktu w Donbasie. – Nie możemy wykluczać też zamachów terrorystycznych lub prowokacji w celu oskarżenia nas o atak chemiczny. W zasadzie to już się zaczęło – dodaje.