Od środy obywatele Rosji nie wjadą do Estonii samochodami zarejestrowanymi na terenie Federacji Rosyjskiej. Przed tym zrobiła to też Litwa, przepuszczając jedynie samochody jadące tranzytem do obwodu kaliningradzkiego. Samochodów osobowych na rosyjskich tablicach rejestracyjnych nie wpuszcza też Łotwa. Kraje powołują się na rekomendacje Komisji Europejskiej, która kilka dni temu opublikowała wyjaśnienie do prowadzonych wcześniej sankcji, zgodnie z którym obywatele Rosji nie mogą przekraczać granic UE samochodami zarejestrowanymi w Rosji, ale też przewozić przez granicę wielu innych rzeczy, które mogą zostać potraktowane jako „nielegalny import”, zakazany po wybuchu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Chodzi m.in. o kosmetykę, walizki czy sprzęt elektroniczny.

Czy Polska wpuszcza obecnie Rosjan przekraczających granicę samochodami osobowymi z rosyjskimi tablicami rejestracyjnymi? Straż Graniczna nie potrafiła odpowiedzieć na zapytanie „Rz” i przekierowała do Krajowej Administracji Skarbowej. Dotychczas nie otrzymaliśmy odpowiedzi na wysłane tam pytania.

Czytaj więcej

Wojna w Ukrainie. Kreml potrzebuje żołnierzy, ale boi się mobilizacji

Jeżeli restrykcje będą tolerowane przez wszystkie graniczące z Rosją państwa UE (ale też Finlandię), to jeszcze bardziej oddali mieszkańców państwa Putina od Europy. Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę Rosjanie nie mają połączeń lotniczych z państwami zachodnimi (m.in. UE, USA, Kanadą, Japonią, Australią). Do europejskich stolic podróżujący Rosjanie docierają dzisiaj, przesiadając się na lotniskach m.in. w Turcji. Sondaże pokazują jednak, że restrykcje ograniczające podróżowanie Rosjan uderzają w niewielką część tamtejszego społeczeństwa. W lipcu ubiegłego roku rosyjska Fundacja „Opinia Publiczna” (FOM) przeprowadziła badanie, które pokazało, że prawie 70 proc. Rosjan nigdy nie odpoczywało za granicą. A ci, którzy odpowiedzieli inaczej, nie należą do częstych gości w Europie. Jedynie 6 proc. Rosjan przyznało, że było na wakacjach za granicą w ciągu ostatnich trzech lat i nie wiadomo, ilu z nich odpoczywało w Turcji czy np. w byłych państwach dawnego Związku Radzieckiego (np. w Gruzji).

I wszystko wskazuje na to, że relacje Rosji z Zachodem i możliwość podróżowania np. do Paryża czy Madrytu nie są priorytetem dla większości Rosjan. Niezależny rosyjski ośrodek Centrum Lewady (uznawany przez władze za „agenta zagranicznego”) zbadał, jakimi problemami żyło rosyjskie społeczeństwo w sierpniu. Z opublikowanego kilka dni temu sondażu (ankietowani mieli do wyboru wiele opcji) wynika, że większość Rosjan (53 proc.) najbardziej nurtują rosnące ceny. Z kolej 29 proc. respondentów narzeka na korupcje, powszechne łapówkarstwo i niepokoi się z powodu trwającej obecnie „specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie” (tak w Rosji oficjalnie określają agresję nad Dnieprem), konfliktu z Zachodem i sankcji. Brakiem praworządności w rosyjskich sądach przejmuje się jedynie 9 proc. ankietowanych. Wśród problemów, które najmniej obchodzą Rosjan (na ostatniej pozycji, zaznaczyło to jedynie 3 proc. uczestników badania), znalazły się: ograniczenie praw obywatelskich, ograniczenie wolności demokratycznych i brak wolności mediów. Znacznie bardziej Rosjan obchodzi ubóstwo, podwyższenie wieku emerytalnego i brak dostępu do wielu usług medycznych.