Pięciu podejrzanych to obywatele Armenii, a dwóch pozostałych to byli mieszkańcy Górskiego Karabachu. Organizatorzy zamachu stanu mieli w tym roku zwerbować kilka osób i płacić im około 220 tys. rubli (równowartość ok. 9200 zł) miesięcznie za podróż do Rosji i odbycie trzymiesięcznego szkolenia wojskowego, a następnie dołączenie do armii po powrocie. W czasie szkolenia mieli nauczyć się obsługi „ciężkiego uzbrojenia”.
Rekruci zostali rzekomo wysłani do Rostowa nad Donem, gdzie poddano ich badaniu na wykrywaczu kłamstw, aby ustalić ich poglądy i sprawdzić wszelkie powiązania ze służbami Armenii. Następnie zwerbowani uczestnicy spisku pojechali do bazy wojskowej o nazwie Arbat. Dopiero wtedy – według Komitetu Śledczego – powiedziano im, że prawdziwym celem treningu jest powrót do Armenii i przejęcie władzy poprzez przeprowadzenie zamachu stanu.
Próba zamachu stanu w Armenii? Komunikat służb
Według władz Armenii niektórzy zwerbowani odmówili udziału w zamachu stanu i opuścili grupę. „Próba puczu została udaremniona dzięki działaniom śledczym organów ścigania Armenii. Trzech podejrzanych trafiło do więzienia. Służby pracują nad identyfikacją pozostałych wspólników podejrzanych” – czytamy w komunikacie.
Choć zamachowcy mieli być szkoleni na terenie Rosji, to nie jest jasne, kto był odpowiedzialny za zwerbowanie obywateli Armenii i mieszkańców Górskiego Karabachu. Komunikat Komitetu Śledczego wprost o tym nie wspomina. Podkreślono natomiast, że śledztwo jest w toku.