Rządzący od prawie trzech dekach na Białorusi Aleksander Łukaszenko dotychczas nigdy nie był tak mocno atakowany na „własnym” podwórku – związanych z Rosją postradzieckich państw. Premier Armenii Nikol Paszynian kilka dni temu oskarżył go o zdradę i domagał się, by dyktator przeprosił naród ormiański. Oznajmił też, że nie odwiedzi Białorusi, dopóki będzie pod rządami Łukaszenki. Erywań odwołał z Mińska swojego ambasadora, białoruski ambasador również wrócił do domu. Poszło o wielką zdradę, kompromitującą całą OUBZ (Rosja, Białoruś, Kirgizja, Tadżykistan, Kazachstan, Armenia), której opuszczenie zapowiedział ostatnio szef armeńskiego rządu.
Sojusznik militarny Armenii sprzedawał broń wrogom Armenii
Białoruski dyktator nigdy nie krył swoich sympatii wobec Azerbejdżanu Ilhama Alijewa (władze przejął po ojcu Hejdarze Alijewie), ale czarę goryczy przelała wizyta Łukaszenki w Azerbejdżanie w maju. Wówczas odwiedził też Górski Karabach, który Baku zdobył (w świetle prawa międzynarodowego zawsze należał do Azerbejdżanu) po wojnie we wrześniu ubiegłego roku. Niemal wszyscy mieszkańcy separatystycznego regionu (ponad 100 tys. Ormian) musieli wówczas opuścić swoje domy i uciekać do Armenii. – Przypominałem naszą rozmowę przed wojną, przed waszą wyzwoleńczą wojną, kiedy filozoficznie rozważaliśmy podczas obiadu. Wówczas doszliśmy do wniosku, że w wojnie można zwyciężyć. To ważne. Ważne utrzymać to zwycięstwo – mówił podczas wizyty w Azerbejdżanie Łukaszenko, który stoi na czele państwa gwarantującego w ramach OUBZ bezpieczeństwo Armenii.
Czytaj więcej
Od upadku Związku Radzieckiego relacje Moskwy z Erywaniem nigdy nie były tak złe. Władze armeńskie chcą wyrwać się z rosyjskiej strefy wpływów.
Jak się okazuje, Azerów popierał nie tylko słowami. Z doniesień Politico wynika, że w latach 2018–2022 dostarczał armii azerbejdżańskiej sprzęt wojskowy, który był wykorzystywany przez Baku do ataku zarówno na Górski Karabach, jak i na terytorium Armenii. Co więcej, jego przedsiębiorstwa budowlane już po wojnie otrzymały zlecenia rządu w Baku na prace w niegdyś separatystycznym regionie. Łukaszenko zwiększył tam też dostawy swojej produkcji.
Rosja dąży do całkowitego podporządkowania Armenii
To nie mogło nie zirytować władz Armenii. Łukaszenko sprzedawał broń Azerbejdżanowi w czasie, gdy Rosjanie odmawiali Ormianom dostaw broni. Co więcej, jesienią ubiegłego roku premier Paszynian mówił, że jego kraj zapłacił Rosji setki milionów dolarów za dostawy, których Rosjanie nie zrealizowali, tłumacząc to zwiększonym zapotrzebowaniem na broń w związku z wojną nad Dnieprem. Nieoficjalnie zaś w Erywaniu wówczas mówiło się, że Moskwa zabroniła nawet państwom trzecim sprzedawać rosyjską broń Armenii. Tym samym Putin chciał doprowadzić do jeszcze większej zależności kraju od Rosji.