Premier Armenii Nikol Paszynian udał się do Moskwy na jubileuszowy 10. szczyt Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej. Przyjechał rozmawiać głównie o gospodarce, bo lwia część armeńskiego eksportu trafia na rosyjski rynek, a Rosja jest głównym (najważniejszym) partnerem handlowym tego niewielkiego południowokaukaskiego państwa. I wygląda na to, że poza pieniędzmi te państwa niewiele już łączy. Paszynian nie został na paradę w Moskwie z okazji obchodzonego w Rosji 9 maja Dnia Zwycięstwa i już w nocy z wtorku na środę po rozmowie z gospodarzem Kremla wrócił do Erywania.
Paszynian nie został na paradę w Moskwie z okazji obchodzonego w Rosji 9 maja Dnia Zwycięstwa i już w nocy z wtorku na środę po rozmowie z gospodarzem Kremla wrócił do Erywania.
– Czy pana nie zdziwiłoby to, gdyby przywódca Armenii co roku był obecny na paradzie 9 maja? – odpowiadał dziennikarzowi jeszcze przed wylotem do Moskwy. Zignorował też inaugurację Władimira Putina.
Koniec sojuszu z Rosją
Podczas wizyty Paszyniana w Moskwie armeńskie MSZ poinformowało, że kraj już nie będzie płacił składek członkowskich do budżetu Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (sojusz militarny zrzeszający dotychczas wokół Rosji Białoruś, Kazachstan, Kirgizję, Tadżykistan i Armenię). Taki gest władz w Erywaniu rosyjskie media rządowe zauważyły i uznały za kolejny krok ku pogorszeniu relacji. Zwłaszcza że Armenia już wcześniej mówiła o zamrożeniu swojego udziału w prorosyjskim sojuszu.
Mało tego – gdy Putin przemawiał podczas parady w Moskwie w czwartek, rząd armeński poinformował, że wyprasza rosyjskich wojskowych z granicy z Azerbejdżanem, którzy znajdowali się tam na podstawie kończącego wojnę w Górskim Karabachu porozumienia zawartego pomiędzy Rosją, Azerbejdżanem i Armenią w 2020 roku. Pogranicznicy z rosyjskiego FSB mają też opuścić międzynarodowe lotnisko w Erywaniu, gdzie znajdowały się od początku lat 90. Z przecieków medialnych wynika, że Paszynian udał się do Moskwy, by osobiście poinformować o tym Putina.