Rz: Tuż po tym, jak wiceministrem sprawiedliwości został Łukasz Piebiak z Sądu Rejonowego w Jarosławiu, trafił pan do Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie wahał się pan przed delegacją?
Rafał Puchalski: Na delegację do Ministerstwa Sprawiedliwości udałem się dopiero po dziewięciu miesiącach od powołania pana sędziego Łukasza Piebiaka na stanowisko podsekretarza stanu.
Moja decyzja była przemyślana i skonsultowana zarówno z rodziną, która mnie mocno wsparła w decyzji o rozłące, jak i panem wiceministrem i sędziami.
Muszę przypomnieć, że od kwietnia 2016 r. miałem zaszczyt kolejny raz zostać wybrany na członka Zarządu Stowarzyszenia Iustitia, a uchwałą Zebrania Delegatów zabroniono łączenia delegacji do MS z członkostwem w kierownictwie Stowarzyszenia.
Przyznam, że pewien wpływ na moją decyzję miał przyjęty przez Zarząd IS kierunek działania. Od wielu lat walczyłem i starałem się o niezależność sądownictwa i niezawisłość sędziów. Tymczasem wszelkie próby były skutecznie torpedowane właśnie przez te jego grupy, które dziś najgłośniej wołają o naruszaniu trójpodziału władzy, konstytucji itp. Zrozumiałem, że nie ma możliwości zmiany systemu od środka.