Chaos w warszawskich sądach ma się skończyć po 1 sierpnia

Falstartu przy wymianie warszawskich prezesów można było uniknąć - twierdzą rozmówcy „Rzeczpospolitej”. Tymczasem jeden z funkcyjnych sędziów właśnie zrezygnował sam. Powód? "Presja polityczna".

Publikacja: 29.07.2024 04:30

Sąd Apelacyjny w Warszawie

Sąd Apelacyjny w Warszawie

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Warszawskie sądy przeżywają trudny czas. Sędziowie są podzieleni, Ministerstwo Sprawiedliwości popełnia błąd, przybywa wniosków o wznowienie postępowania. Jeden z wiceprezesów rezygnuje i powołuje się na presję polityczną. Jednym słowem chaos. Po 1 sierpnia ma być lepiej. Pojawi się nowe kierownictwo.

Czytaj więcej

Kolejni prezesi sądów tracą stanowiska. Bodnar już ich zawiesił

Jeden dzień miał znaczenie, czyli wnioski Adama Bodnara

Zamieszanie zaczęło się 18 czerwca br. Minister sprawiedliwości wystąpił wówczas z  wnioskiem do kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie o wyrażenie opinii co do odwołania z pełnionych funkcji prezes i czwórki wiceprezesów. Zawiesił ich w wykonywaniu czynności, podając datę 19 czerwca. W godzinach nocnych 18 czerwca odbyło się kolegium (udział brali w nim m.in. zawieszeni od następnego dnia), które negatywnie zaopiniowało odwołania. Dzień później minister uchylił decyzje o zawieszeniu prezesów i wiceprezesów. 1 lipca Adam Bodnar ponownie podjął procedurę odwołania osób pełniących funkcje prezesów i wiceprezesów (ten wniosek objął już więcej osób funkcyjnych). 16 lipca większość z nich odwołał. To kompromitacja ministra – mówią nieprzychylni mu funkcyjni sędziowie i obwiniają go o chaos, jaki pojawił się w sądach.

Skala jest duża bo warszawskich sądach orzeka w sumie 866 sędziów, w tym 377 w SO. Jak oceniają to co się wydarzyło?

— W wypadku pierwszej próby zawieszenia pojawiło się zamieszanie bo np. pracownicy mieli wątpliwości, kto sądem kieruje — mówi „Rz” sędzia Igor Tuleya, SO w Warszawie.

Jak dodaje ma  wrażenie, że po odwołaniu prezesów i wiceprezesów sądów niewiele się zmieniło. A to może oznaczać, że tyle stanowisk kierowniczych jest niepotrzebnych.

— Mamy dziś pełniącego obowiązki prezesa Janusza Włodarczyka i wydaje się, że panuje on nad sytuacją — uważa Tuleya. 

Procedura odwołania jest skomplikowana co jego zdaniem nie zmienia faktu, że Ministerstwo Sprawiedliwości przy pierwszej próbie się nie popisało.

200 prezesów

zamierza wymienić Ministerstwo Sprawiedliwości

Sędzia Piotr Gąciarek wpadkę z nieudaną pierwszą próbą zawieszenia nazywa falstartem.

— Gdyby od początku wyznaczono właściwą datę, wówczas nie byłoby możliwości zwołania nocnego kolegium — twierdzi.

Zachowanie zawieszonych nazywa zuchwałym ale formalnie legalnym bowiem 18 czerwca byli jeszcze prezesami, zatem mogli kolegium zwołać. 

— Cała procedura mogła być sprawniej przeprowadzona i nie budzić tyle ustrojowych wątpliwości, które mogły wpłynąć negatywnie na funkcjonowanie sądu. Decyzja ta była oczekiwana od lutego 2024 roku — zaznacza z kolei sędzia Aneta Łazarska z warszawskiego sądu. 

Ministerstwo Sprawiedliwości: sytuacja jest trudna

Dariusz Mazur, wiceminister sprawiedliwości, przyznaje w rozmowie z „Rz”, że można było zawiesić prezesów od dnia wszczęcia procedury ich odwołania. Jak tłumaczy wyznaczenie konkretnej daty obowiązywania zawieszenia na dzień następny wynika z tego, że mogła się zdarzyć sytuacja, w której zawieszeni prezesi nie dowiedzieliby się na czas o swoim zawieszeniu. Podejmowaliby decyzje, podpisywali faktury i potem pojawiłby się  problem, czy tych czynności dokonywała osoba uprawniona.

— Tylko z tego względu podano datę 19 czerwca — wyjaśnia.

Chaosu w warszawskich sądach nie dostrzega.

— Powołano osobę pełniącą obowiązki prezesa, wyznaczono datę kolegium — wylicza wiceminister.

Potwierdza jednak, że sytuacja jest bardzo trudna.

79 procedur o odwołanie

wszczął Adam Bodnar do lipca br.

Czytaj więcej

Minister Bodnar wszczyna procedurę odwołania prezesów kolejnych sądów

Kto ma szansę zostać nowym prezesem SO w Warszawie? Znamy nazwisko

O kim się mówi na sądowych korytarzach jako ewentualnym przyszłym prezesie? Najczęściej pada nazwisko sędzi Beaty Najjar. Nasi rozmówcy w większości oceniają, że byłby to dobry wybór. Przypominają, że sędzia Najjar była jednym z wiceprezesów odwołanych faksowo przez ministra Zbigniewa Ziobrę. 

— Jest jednym ze starszych sędziów i na pewno wśród karnistów cieszy się poważaniem ale nie jest też anonimowa dla sędziów z innych  pionów — mówi „Rz” jeden z doświadczonych sędziów SO.

Twierdzi też, że duże szanse w starciu o funkcję prezesa miałby Igor Tuleya. Próbowaliśmy sprawdzić co o tym sądzi sama zainteresowana. Na ten temat sędzia rozmawiać nie chce. Potwierdziła nam jednak, że będzie startować na prezesa SO. 

W całym tym zamieszaniu pojawia się jeszcze jeden problem. Grzegorz Krysztofiuk, wiceprezes ds. karnych dla Warszawy – Mokotowa złożył rezygnację z funkcji przed upływem kadencji. Jako powód podaje uniemożliwienie mu sprawowania funkcji z uwagi na presję polityczną. Zarzut jest poważny ale sędzia nie chce zdradzać szczegółów. Co na to resort?

— Nie napisał na czym te naciski polegają więc nie mam pojęcia, co sędzia miał na myśli i o jaką naturę nacisków chodzi. Na pewno nikt z ministerstwa się z nim nie kontaktował — mówi nam wiceminister Mazur.

Niebezpieczny precedens, który mogą wykorzystać kolejni ministrowie

— Czekamy na zgromadzenie sędziów, które wybierze nowych funkcyjnych — mówią zgodnie nasi rozmówcy.

Przyznają jednak, że to tylko oczyści przedpole, bo problemy pozostaną.

— To wyłom, że minister sprawiedliwości odwołuje na masową skalę prezesów — zauważa sędzia Łazarska.

Rozumie, że są apele środowiska ale jeśli wobec kogoś nie ma konkretnych zarzutów to w jej ocenie stwarza niebezpieczny precedens.

— Każdy, kto będzie kolejnym ministrem, może to  wykorzystać jako narzędzie do zmiany prezesów — zauważa.

Twierdzi też, że nowy prezes nie będzie miał łatwo ponieważ w sądzie są olbrzymie podziały.

— Zaczynają już wpływać skargi o wznowienie postępowania od wyroku wydanego przez nowych sędziów. Niczemu dobremu to nie służy. W sądzie musi panować porządek. Prezes musi zdecydować, co dalej zrobić z nowymi sędziami, jak ich traktować przy formułowaniu składów, bo pojawiać się będą wnioski o odszkodowania czy wznowienia postępowań — wylicza Aneta Łazarska.

Inna z sędziów dodaje, że sądy warszawskie borykają się z kadrowymi problemami i dużą rotacją pracowników. Delegacje nie są przedłużane a nie każdy sędzia decyduje się na awans przy udziale obecnej KRS. Kiedy więc wraca do rejonu jego referat zostaje rozdzielony na pozostałych. Ktoś te decyzje zarządcze musi podejmować.

— Pocieszające jest to, że zamieszanie wywołane odwołaniem kierownictwa sądów nie powinno mieć wpływu na sprawy konkretnych obywateli. To sprawy administracyjne, a o losach sprawy decydują konkretni sędziowie — dodaje nasza rozmówczyni.

Czytaj więcej

Adam Bodnar odwołał kierownictwo największego sądu w Polsce

Warszawskie sądy przeżywają trudny czas. Sędziowie są podzieleni, Ministerstwo Sprawiedliwości popełnia błąd, przybywa wniosków o wznowienie postępowania. Jeden z wiceprezesów rezygnuje i powołuje się na presję polityczną. Jednym słowem chaos. Po 1 sierpnia ma być lepiej. Pojawi się nowe kierownictwo.

Jeden dzień miał znaczenie, czyli wnioski Adama Bodnara

Pozostało 96% artykułu
Nieruchomości
Posiadaczy starych kominków czeka kara lub wymiana. Terminy zależą od województwa
W sądzie i w urzędzie
Prawo jazdy nie do uratowania, choć kursanci zdali egzamin
Prawo karne
Przerwanie wałów w Jeleniej Górze Cieplicach. Jest stanowisko dewelopera
Prawo dla Ciebie
Pracodawcy wypłacą pracownikom wynagrodzenie za 10 dni nieobecności
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Prawo pracy
Powódź a nieobecność w pracy. Siła wyższa, przestój, czy jest wynagrodzenie