Wracając do zmian w wymiarze sprawiedliwości. Powinny to być zmiany, które będą dobrze służyć obywatelowi. Bo to obywatel jest najważniejszy. Dla każdego, kto oczekuje na załatwienie sprawy w sądzie, ważne jest, ile czasu czeka na rozstrzygnięcie, a nie środowiskowe utarczki. Zmiany muszą więc być precyzyjne i odbywać się w granicach prawa. Bez tego nie ruszymy z miejsca, a chaos będzie się tylko pogłębiał. Wszystkim, którzy po tych słowach zechcą mi zarzucić, że nie dostrzegam tych spraw, o których mówią politycy, przypominam, że byłam ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym, przez wiele lat pełniłam funkcję rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie i ponad 40 lat spotykałam się z obywatelami na salach rozpraw. Doskonale wiem, czego oczekuje obywatel, jak rozumie swoją sytuację i jakie należałoby wprowadzić zmiany, żeby służyły obywatelowi.
Jak postrzega pani to, co dzieje się dziś wokół Krajowej Rady Sądownictwa?
Kilka lat temu weszły w życie zmiany i trudno z tym dyskutować. Przed laty można było wykorzystać nowe uregulowania w ten sposób, że interes sędziów, a ostatecznie też obywateli, byłby nienaruszony. Trzeba było np. zgłosić nie 15, a 500 kandydatów, z których wybrano by członków KRS. Trudno byłoby wówczas kwestionować wszelkie działania wybranych sędziów. Nie można też czynić zarzutu z faktu, że w Radzie brakuje np. sędziego SN, skoro nie zgłosił się żaden kandydat. Rada w obecnym kształcie nie pozbędzie się już politycznej etykiety. W obliczu dyskusji, jakie dziś się toczą, wiadomo, że KRS w obecnym składzie jest nie do obrony. Skoro proponowane są zmiany, to niech pozwolą one przeciąć to, co dotychczas złego się stało. Chodzi o to, żeby ustawa, która sprawi, że będzie nowy kształt KRS, oczywiście zostanie podpisana przez prezydenta, nie wywoływała niekończącej się nadal dyskusji politycznej godzącej w powagę wymiaru sprawiedliwości. Obywatel musi się dowiedzieć, jak powoływany jest sędzia w jego kraju. Ten sędzia, który będzie rozstrzygać jego sprawę. Tymczasem zamiast jasnego sygnału dla obywatela proponowana jest ustawa budząca kolejne niedomówienia. Jeśli bowiem słyszę, że sędzia powołany na podstawie obecnie obowiązujących przepisów nie może kandydować do KRS, a ten sam sędzia nadal orzeka, to pytam się, co ma myśleć o tym wszystkim człowiek, którego sprawa do takiego sędziego w wyniku losowania trafiła. Jak ma nabierać zaufania do wymiaru sprawiedliwości? Zamiast więc na trwale porządkować sytuację, podsycana jest atmosfera niepewności, mnożą się wątpliwości.
Takie uporządkowanie jest możliwe?
Apeluję o to od wielu lat. Potrzebna jest rzetelna dyskusja w gronie prawników, którzy będą widzieli wspólny cel – interes obywatela. Muszą wypracować model postępowania bez udziału mediów, bez zabiegania o własne interesy, bez przerzucania się obelgami. Będę to powtarzać do znudzenia. Może w końcu dotrze do świadomości tych, którzy decydują o kształcie obowiązującego prawa. Każdy, a więc i ten, kto ma udział w uchwalaniu prawa, pewnego dnia pójdzie do sądu, bo będzie miał w nim do załatwienia jakąś sprawę, np. pracowniczą, cywilną, będzie się rozwodził czy otrzyma spadek. Musi mieć wówczas poczucie, że sędzia orzekający w jego sprawie został właściwie do tego zawodu powołany, respektuje zasady etyki zawodowej sędziego, co pozwala przyjąć wydane przez niego orzeczenie jako zgodne z prawem, słuszne, i to nawet wtedy, gdy takie orzeczenie jest dla niego niekorzystne lub mniej korzystne, niż się spodziewał. Jeżeli jednak będą niejasne kryteria powołania sędziów, a sędziowie będą zachowywali się tak, że można zarzucić im łamanie zasad etyki zawodowej sędziów, co może stanowić podstawę wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, to żaden obywatel nie obdarzy zaufaniem tak ukształtowanego sądu. Jeżeli nie jesteśmy w stanie wypracować takich rozwiązań w prawie, które przyjmie i zaakceptuje obywatel, odsuwając przy tym niechęci związane ze swoimi sympatiami politycznymi, to sytuacja wymiaru sprawiedliwości nie ulegnie zmianie. Obywatel musi wiedzieć, że władza sędziego jest odrębną, gdyż ustrój RP opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Nawet więc jeżeli Komisja Europejska mówi, że kierunek zmian jest dobry, to pamiętajmy, że to nie deklarowany kierunek zmian czy ogłaszane założenia ustawowe, tylko konkretne rozwiązania prawne, które będą poprawnie przeprowadzone, a ustawy zostaną podpisane przez prezydenta, zadecydują o tym, czy cel związany z przywróceniem praworządności został osiągnięty.
I stanie się to niezależnie od tego, kto będzie zasiadał w KRS? I jak został do niej wybrany?