Trybunał Sprawiedliwości UE uznał mechanizm warunkowości za zgodny z prawem. Otwiera to drogę do odebrania funduszy za łamanie praworządności, która może naruszyć interes finansowy Unii Europejskiej.
Polsce i Węgrom się nie udało
Unijny sąd odrzucił w środę dwie odrębne skargi, złożone przez Polskę i Węgry, dotyczące tego samego aktu prawnego – rozporządzenia o mechanizmie warunkowości. Pozwala ono na zawieszenie części unijnych funduszy krajom, gdzie łamana jest praworządność i gdzie zagraża to interesom finansowym UE. Złożone ponad rok temu skargi od początku były postrzegane jako bezzasadne, ale obu rządom, a w szczególności węgierskiemu, zależało na zyskaniu na czasie. Viktor Orbán miał nadzieję, że wyrok TSUE przyjdzie po wyborach parlamentarnych na Węgrzech. Ponieważ jednak procedura rozpatrywania skargi był przyspieszona, to nie udało mu się osiągnąć tego celu. Teraz tylko od Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, zależy, czy mechanizm zostanie uruchomiony przed 3 kwietnia, czyli dniem wyborów na Węgrzech. Potężny nacisk wywiera na nią w tej sprawie Parlament Europejski. Eurodeputowani w sprawie samego mechanizmu praworządności nie mają kompetencji decyzyjnych, ale mogą naciskać na Komisję w innych sprawach. Jeden pomysł już się pojawił. – Parlament powinien zbadać możliwość odroczenia udzielenia absolutorium z budżetu Komisji, jeśli Komisja nie uruchomi mechanizmu praworządności – powiedziała Terry Reintke, eurodeputowana Zielonych.
Czytaj więcej
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w całości oddalił skargi Polski i Węgier dotyczące tzw. mechanizmu warunkowości. Decyzję tę w rozmowie z onet.pl skomentował profesor Andrzej Zoll.
Obejście traktatu
Polska i Węgry w swoich skargach wskazywały m.in., że mechanizm jest obejściem procedury artykułu 7 unijnego traktatu. Pozwala ona też na zastosowanie sankcji za łamanie praworządności, ale – inaczej niż w rozporządzeniu podlegającym głosowaniu większością głosów – wymagana jest do tego jednomyślność, czego nigdy nie udało się osiągnąć. Ponadto skarżący wskazywali, że mechanizm jest zbyt ogólny i pozwala Komisji Europejskie na wnioskowanie o kary finansowe w sposób dowolny. Przekonywali też, że nie ma w unijnym prawie definicji praworządności.
TSUE w całości odrzucił te argumenty. Wskazał, że choćby jego bogate orzecznictwo dobrze określa zasady państwa prawa i że ich przestrzeganie wymagane jest nie tylko w momencie wchodzenia do UE, ale też przez cały okres członkostwa. Uznał również, że rozporządzenie precyzyjnie definiuje, w jakich sytuacjach możliwe są sankcje finansowe. Bo rozporządzenie wymaga „ustalenia rzeczywistego związku między naruszeniem zasady państwa prawnego a wpływem lub poważnym ryzykiem wpływu na należyte zarządzanie finansami Unii lub na jej interesy finansowe". Trybunał wskazał, że pojęcie „poważnego ryzyka" zostało doprecyzowane w przepisach finansowych Unii, a ewentualne sankcje muszą być proporcjonalne do stwierdzonego naruszenia.