Wypowiedziane na amerykańskim uniwersytecie słowa premiera Mateusza Morawieckiego o reformie sądownictwa w Polsce wywołały w kraju gwałtowną reakcję, a nawet sprzeciw wielu środowisk, przede wszystkim sędziów. Premier porównał zmiany w wymiarze sprawiedliwości podejmowane przez obóz rządzący do reformy dokonanej u progu V Republiki we Francji, która usunęła ze stanowisk sędziów związanych z kolaboracyjnym reżimem Vichy.
Czytaj także: Tomasz Pietryga: Morawiecki mówiąc o polskich sądach i Vichy przesadził
Trudno nie dziwić się emocjonalnym wypowiedziom krytyków tego wystąpienia, zestawiającego sędziów polskich z sędziami kolaboracyjnego rządu francuskiego, ale wydaje się, że wszystkim uczestnikom tej dyskusji, również aprobującym słowa Morawieckiego, umyka istotny szczegół. Być może bowiem premier, niejako wbrew intencjom, ponownie wykazał się nonszalancją wobec faktów. Ale po kolei.
Dzieje Francji ostatnich 200 lat to sinusoida rewolucji i kontrrewolucji, walka idei republikańskiej z żywymi tendencjami monarchistycznymi i autorytarnymi. Odbijało się to gwałtownymi podziałami na życiu społecznymi i politycznym Francji przed drugą wojną światową. Stąd powtarzające się w społeczeństwie obawy przed wybuchem wojny domowej.
W porozumieniu z Trzecią Rzeszą
Państwo Francuskie, tzw. państwo Vichy (reżim Vichy), obejmujące południową Francję, utworzone pod przywództwem marszałka Petaine'a w porozumieniu z Niemcami hitlerowskimi, było swoistą odpowiedzią na te zagrożenia.