Ponad 2000 sztuk szklanych negatywów z lat ok. 1922–1940 długo przechowywane było w magazynie i niedostępne dla widzów. Pokazywane po raz pierwszy w 2011 roku podczas 10. Międzynarodowego Festiwalu Fotografii w Łodzi, teraz wystawiane są w Warszawie.
Łódź, lata 20. XX wieku. Odcięta od wschodnich rynków, na które trafiało przed 1914 rokiem ponad 80 procent produkcji fabryk, boleśnie przeżywa upadek rosyjskich banków, w których znajdowały się konta przemysłowców. Jednak miasto i inwestorzy decydują się na budowę elektrowni. Zdają sobie sprawę, że stworzenie tak wielkiej inwestycji to zadanie nie tylko dla architektów i inżynierów, lecz także dla specjalistów od PR. Zdjęcia do prasy dostarczać trzeba, a wpuszczanie na rusztowania reporterów może skończyć się tragedią. Dokumentalistą inwestycji zostaje Wiktor Jakimenko, który swoją pracę wykonuje z rzetelnością dokumentalisty i wrażliwością artysty.
Z jego zdjęć powstała wystawa „Energia czasu". To piękne obrazy nieskazitelnych wnętrz elektrowni: sterowni, hali marmurowej biura obsługi klienta... Na wielu zdjęciach widać aparaturę sterująco-kontrolującą, zespoły mierników, liczników. Brak przy tym śladów obecności człowieka. Upozowane portrety architektury tworzą rodzaj fikcji odwołujący się do świata idealnego. To wizja technologii i przemysłu, spowitych nimbem pięknej formy.
Osobną grupę stanowią zaaranżowane portrety zbiorowe. Ukazują robotników w przerwie od pracy, stojących na żelaznym szkielecie, odświętnie ubranych. Są też portrety właścicieli i zarządców komponowane ze starannością królewskich obrazów, naszpikowane symboliką i wizualnym przekazem – jesteśmy posłańcami nowoczesności, lepszego, czystszego, szybszego świata.
Archiwa fotograficzne są dziś w cenie. Jako uczestnicy kultury, która żywi się kultem autentyczności, obnażanej prywatności, jesteśmy ciekawi, jak żyli ludzie kiedyś. Mamy klasyczne reportaże mistrzów, ale prace Henri Cartier-Bressona czy Brassaia wydają się dziś zbyt ugrzecznione i cokolwiek perfekcyjne w uchwyceniu magicznego momentu, który miał decydować o wartości zdjęcia.