Według brytyjskiego „The Economist” obecnie politycy w Kijowie skupiają się na dwóch datach: 20 stycznia i 25 maja. Pierwsza dotyczy inauguracji Donalda Trumpa, co – według tych doniesień – miałoby doprowadzić do ewentualnych rozmów o zawieszeniu broni oraz zniesienia stanu wojennego w Ukrainie.
Drugą datą miałby być możliwy termin wyborów prezydenckich, odroczonych z powodu stanu wojennego (według konstytucji miały się odbyć w marcu 2024 r.). Czy Ukraina jest gotowa do wyborów prezydenckich? Politycy w Kijowie mają co do tego wątpliwości.
Wybory prezydenckie w Ukrainie? Przedstawiciele władz zaprzeczają
– Po zniesieniu stanu wojennego według prawa potrzebujemy co najmniej pół roku na przygotowanie się do wyborów. Najpierw musiałaby powstać odpowiednia ustawa o pierwszych wyborach powojennych. Na razie nie ma nawet wersji roboczej tego dokumentu, omawiane są jakieś bardzo wstępne założenia. Poza tym nie ma pomysłu na to, co robić z milionami wyborców, którzy są za granicą. Nasze placówki dyplomatyczne nie będą w stanie tego zorganizować – mówi „Rzeczpospolitej” dobrze poinformowany rozmówca w obozie rządzącym w Kijowie.
Czytaj więcej
Po zawieszeniu broni Rosja zachowa kontrolę nad wszystkimi okupowanymi terytoriami? Ukraińcy już tego nie odrzucają, ale oczekują konkretnych decyzji państw NATO.
Jak twierdzi nasz rozmówca, gruntownego uporządkowania będzie wymagał też rejestr wyborców pozostających wewnątrz Ukrainy, bo wielu zmieniło adres zamieszkania, uciekając przed najeźdźcą. W szybkie zakończenie wojny nasz rozmówca nie wierzy.