Zacznijmy od tego, że byłem bardzo zażenowany. Byłem zażenowany poziomem usług, który moja firma oferowała klientom – zaczął swoje wystąpienie Człowiek Sukcesu. – Z tego zażenowania, z nudy, z frustracji narodził się jeden z moich głównych pomysłów biznesowych. Myślałem głównie o tym, jak zmienić podejście do tego, co robimy. Jak – w oczach klientów – zyskać jak największą wartość tworzonego właśnie przedsięwzięcia”.
Kontynuował po chwili: „Płacono mi za podejmowanie decyzji. A ja chciałem podejmować je w oparciu o wartości; ale nie mogłem zapomnieć o komercyjnym charakterze mojego przedsięwzięcia”.
Czytaj więcej
Stworzenie iluzji wiecznej dostępności, domaganie się „wszystkiego, wszędzie, naraz” jest dla pracownika szkodliwe.
Płacono mu za podejmowanie decyzji? Słysząc to zdanie jeszcze mocniej nadstawiłem uszu. To biznesmen, czy może kolega z mojej dawnej branży? Gdzie jestem? Co ja tu robię?
To wszystko działo się w jeden z wakacyjnych weekendów. Miałem zaszczyt spotkać się z młodymi ludźmi z naszego zakątka Europy i w jednym z krajów sąsiadujących z Polską porozmawiać z nimi o wartościach, praworządności i o tym, „co w życiu ma sens”. Wtedy też, już po raz kolejny, słuchałem Człowieka Sukcesu.