Marek Domagalski: Prokuratura pędzi po krętej drodze

Wywrotkę prokuratury przy próbie aresztowania posła Romanowskiego zapamięta wielu. Liczenie na efekt, pochwałę szefa może okazać się szybko klapą.

Publikacja: 24.07.2024 04:31

Marek Domagalski: Prokuratura pędzi po krętej drodze

Foto: rp.pl / Mateusz Adamski

Obserwując zeszłotygodniową wpadkę na szczytach (neo)prokuratury w sprawie próby aresztowania posła opozycji Marcina Romanowskiego, wielu Polaków zadawało sobie pytanie, jak do tego mogło dojść: czy to sprawność na poziomie gangu Olsena czy ucieczka z prokuratury co mądrzejszych. Na moje oko przyczyna tej ostrej jazdy prokuratury z politycznymi podpowiadaczami z tylnego siedzenia na krętej i niepoznanej drodze prawnej jest inna. Jest nią mianowicie polityczna presja, jaką mogą odczytywać prokuratorscy decydenci, niekoniecznie nawet wypowiedziana (a już na pewno nie na papierze), ale ta odczytana przez podwładnych, choćby byli ministrami. Wymiana kilku ministrów czy właściwie mówiąc, awansowanie do PE po zaledwie kilku miesiącach urzędowania dostatecznie obrazuje tę sytuację.

Sytuację na najwyższym szczeblu rządzącej ekipy obrazuje tweet premiera Donalda Tuska, który po wielu godzinach próbował minimalizować tę wpadkę prokuratury (mocniejszych określeń jest pełno w internecie), że „to nie jest koniec filmu, państwo prawa ma same zalety oprócz jednej: nie jest proste i tak jak w gangsterskich filmach, źli też potrafią to wykorzystać. Ale tylko na krótki czas. Prokuratura dobrze wykonała swoją robotę, gromadząc rzetelne dowody. A więc: co się odwlecze, to nie uciecze".

Czytaj więcej

Prokuratura wysłała do sądu zażalenie ws. Marcina Romanowskiego

W całej tej wtopie władzy nie chodzi jednak o to, że prowadzone jest śledztwo dotyczące Funduszu Sprawiedliwości z czasów ministra Ziobry, bo podobnych śledztw było i jest więcej, ale że prokuratura zaryzykowała aresztowanie posła opozycji, nie mając autorytatywnej wypowiedzi, zwłaszcza dysponenta drugiego immunitetu posła Romanowskiego, tj. Zgromadzenia Parlamentarnego RE, że ten immunitet go nie chroni.

Tu metafora z gangiem Olsena odpada, bo prokuratura miała sporo czasu, by taką promesę co do zakresu tego immunitetu uzyskać, ale wybrała opinie dwóch prawników zaangażowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości, by przeć do szybkiego aresztowania posła, który sam się zgłaszał do prokuratury.

Nasuwa się więc pytanie, czy decydujący o złożeniu takiego wniosku o aresztowanie posła bez pełnego rozpoznania jego prawnego statusu nie godzili się, że jego aresztowanie może być wbrew prawu (dolus eventualis).

Pewnym pocieszeniem jest to, że może przynajmniej część funkcjonariuszy zda sobie sprawę, że szybka jazda także na drodze prawnej jest niebezpieczna.

Obserwując zeszłotygodniową wpadkę na szczytach (neo)prokuratury w sprawie próby aresztowania posła opozycji Marcina Romanowskiego, wielu Polaków zadawało sobie pytanie, jak do tego mogło dojść: czy to sprawność na poziomie gangu Olsena czy ucieczka z prokuratury co mądrzejszych. Na moje oko przyczyna tej ostrej jazdy prokuratury z politycznymi podpowiadaczami z tylnego siedzenia na krętej i niepoznanej drodze prawnej jest inna. Jest nią mianowicie polityczna presja, jaką mogą odczytywać prokuratorscy decydenci, niekoniecznie nawet wypowiedziana (a już na pewno nie na papierze), ale ta odczytana przez podwładnych, choćby byli ministrami. Wymiana kilku ministrów czy właściwie mówiąc, awansowanie do PE po zaledwie kilku miesiącach urzędowania dostatecznie obrazuje tę sytuację.

Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?