Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Powściągliwość sądów w burzliwych czasach

Z obserwacji wydarzeń w USA wynika, że prawo rzadko wychodzi ze zderzenia z polityką bez uszczerbków i strat.

Publikacja: 19.06.2024 04:31

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Powściągliwość sądów w burzliwych czasach

Foto: Adobe Stock

Niezależne sądownictwo – federalne i stanowe – uznawane jest za perłę w koronie amerykańskiego systemu demokracji konstytucyjnej. Ma być gwarantem rządów prawa, przestrzegania zasady równości i odpowiedzialności każdego. Syntetycznie ideę tę oddaje sentencja na frontonie budynku Sądu Najwyższego USA „Equal justice under law”. Sfera publiczna, relacje pomiędzy organami władzy stanowej i federalnej, podstawy funkcjonowania systemu gospodarczego – wszystko to zakorzenione jest w gwarancji rozpoznania sporów pomiędzy obywatelami oraz obywatelami i państwem przez niezawisłe i niezależne sądy.

W sprawach o szczególnej wadze system wymiaru sprawiedliwości oparty jest na zapewnieniu kompetencji do decydowania o winie przez ławę przysięgłych, składającą się z równych wobec podlegającego ocenie obywateli. Znaczenie niezależnych sądów, przewidywalności wydawanych rozstrzygnięć, niezależności od bieżącej i długofalowej polityki w systemie amerykańskim nawiązuje do modelu wypracowanego w XVIII stuleciu w Zjednoczonym Królestwie. To wówczas koncepcje Blackstone’a budowy niezależnego systemu sądowego i pewnego oraz przewidywalnego prawa umożliwiły imponujący rozwój gospodarczy.

Czytaj więcej

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Ten kompromis budzi obawy prawników

Relacje władzy sądowniczej oraz ustawodawczej i wykonawczej oparte są na zasadzie kontroli konstytucyjności prawa przez sądy posadowionej na fundamentalnym rozstrzygnięciu US S.C. w sprawie Marbury v. Madison. Ustanowiona wówczas zasada „judicial review” daje sądom możliwość oceny zgodności z konstytucją w zasadzie każdego aktu prawnego. Daleko idąca władza sądownicza korygowana jest przez szereg limitujących koncepcji, w tym zasadę „political doctrine”, pozwalającą uniknąć rozpoznawania przez sądy spraw dotyczących aktualnych kwestii politycznych. Zakodowana w niej powściągliwość stanowi jeden z filarów amerykańskiego systemu. Umożliwia unikanie sporów, w których stroną byłyby organy wyodrębnionych konstytucyjnie władz. Niszczącego dla systemu podzielonej władzy. Śmiertelnie niebezpiecznego dla sądownictwa.

Filary się chwieją

Ostatnie lata obfitowały w wydarzenia postrzegane jako poważne zagrożenie dla tak skonstruowanego modelu. Powołania konserwatywnych sędziów do Sądu Najwyższego i uzyskana w ten sposób przewaga konserwatywnej większości doprowadziły do odrzucenia kluczowego precedensu dotyczącego prawa do terminacji ciąży, a także stopniowej zmiany wielu innych znaczących orzeczeń Sądu Najwyższego uznawanych za filary liberalnej demokracji. W emocjonalnych sporach dotyczących aktualnych wydarzeń politycznych pojawiały się zarzuty dotyczące nadmiernego zaangażowania sędziów Sądu Najwyższego po jednej ze stron, stanowiące podstawę wyrażanego publicznie żądania wyłączenia się od rozpoznawania spraw dotyczących tych kwestii sędziów, wobec których ujawniono publicznie przejawy zachowań symbolizujących sympatie dla określonej opcji politycznej. Dotyczy to sędziego S. A. Alito, w związku z wywieszeniem na domu odwróconej flagi amerykańskiej, uznawanej za symbol wsparcia dla ruchu kwestionującego wybory prezydenckie w 2020 r., a także sędziego C. Thomasa, którego małżonka zaangażowana była w działania społeczności popierającej zarzuty sfałszowania wyborów prezydenckich.

Analizowane z dużą skrupulatnością relacje sędziów z politykami i przedstawicielami biznesu owocowały szeregiem zarzutów dotyczących nieujawnienia korzyści uzyskiwanych przez sędziów Sądu Najwyższego od jednoznacznie postrzeganych w perspektywie sympatii politycznych darczyńców. Te także dotyczą przede wszystkim sędziów S. A. Alito i C. Thomasa. Skutkowało to z jednej strony propozycjami uchwalenia przez Kongres lub Senat zasad etyki dla sędziów Sądu Najwyższego, ostatecznie przekształconych w autonomiczny zbiór zasad etyki przyjęty przez Sąd Najwyższy. Prowadzone przeciwko byłemu prezydentowi postępowania karne, zakończone w jednym przypadku orzeczeniem skazującym za popełnienie 34 zbrodni fałszowania dokumentów księgowych, wywołało falę zarzutów dotyczących nierzetelności postępowania, braku bezstronności wybieranego w wyborach powszechnych prokuratora oraz sędziego, wreszcie instrumentalnego wykorzystywania procesu karnego w celach politycznych.

Decyzja Sądu Najwyższego kwestionującego orzeczenie Sądu Najwyższego stanu Kolorado, stwierdzającego, iż były prezydent nie może brać udziału w prawyborach z uwagi na negatywne przesłanki określone w sekcji 3 XIV poprawki do Konstytucji USA, stała się przedmiotem krytycznych wypowiedzi, bazujących na politycznych sympatiach konserwatywnej większości. Jedną z konsekwencji tych wydarzeń jest stale spadające społeczne zaufanie do Sądu Najwyższego oraz całego systemu wymiaru sprawiedliwości. Z niepewnością oczekuje się na orzeczenie US S.C. w sprawie immunitetu prezydenta do działań podejmowanych w czasie sprawowania urzędu. Akcentuje się zwłaszcza możliwe zagrożenie naruszenia zasady równości wobec prawa, gdyby miano uznać, iż prezydent korzysta z immunitetu wyłączającego możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności.

Mówią tylko poprzez orzeczenia

Z wielu powodów amerykańskie sądownictwo nie uniknęło uwikłania w sprawy o wyraźnym zabarwieniu politycznym. Mimo podejmowania działań mających na celu zachowanie jednolitości Sądu Najwyższego przez J. Robertsa coraz trudniej utrzymać społeczne przekonanie, że sądy i wymiar sprawiedliwości są oddzielone od polityki. Wydarzenia generujące ten stan nie są bynajmniej związane z realizacją koncepcji sprawiedliwości tranzycyjnej, choć trzeba przyznać, że w pewnym zakresie odnoszą się do ocen prawnych aktywności byłego prezydenta przed i podczas pełnienia urzędu. Prezentowane publicznie zarzuty politycznego wykorzystywania sądów poprzez działania sędziów o jednoznacznej politycznej preferencji powiązane ze świadomym powoływaniem do godności sędziowskiej osób jednoznacznie prezentujących w przestrzeni publicznej preferencje polityczne stanowią podstawę określania tego zjawiska jako „judge mandering”.

Obserwując wydarzenia w USA, dostrzec można, że prawo rzadko wychodzi ze zderzenia z polityką bez uszczerbków i strat. Sprawowanie wymiaru sprawiedliwości wobec osób powiązanych z polityką wymaga nadzwyczajnej wyobraźni i przestrzegania fundamentalnych zasad. Zwłaszcza tej, że wymiar sprawiedliwości może dążyć jedynie do celów, które wynikają z obowiązującego prawa. Oczekiwania polityków, presja społeczna, przekonanie samych sędziów, iż podejmują publicznie działania usprawiedliwione i słuszne, nie zawsze stanowią dobrą podstawę działania. Amerykańskie doświadczenia wskazują, że jedną z zasad minimalizujących zagrożenia jest wypowiadanie się przez sędziów wyłącznie poprzez orzeczenia.

Połączone z zachowaniem dystansu do publicznych wypowiedzi oraz związków z przedstawicielami politycznego establiszmentu. Czy zachowanie dystansu od polityki, przestrzeganie rudymentarnych zasad i powściągliwość oraz samoograniczenie sądów wystarczą do zachowania ich pozycji, zaufania i zagwarantowania znaczenia i siły prawa w burzliwych czasach? Te pytania wydają się aktualne nie tylko w amerykańskiej perspektywie, lecz również na starym kontynencie. Może to właśnie Europa staje przed największymi wyzwaniami w ciągu ostatnich dziesięcioleci.

Autorzy są profesorami i adwokatami

Niezależne sądownictwo – federalne i stanowe – uznawane jest za perłę w koronie amerykańskiego systemu demokracji konstytucyjnej. Ma być gwarantem rządów prawa, przestrzegania zasady równości i odpowiedzialności każdego. Syntetycznie ideę tę oddaje sentencja na frontonie budynku Sądu Najwyższego USA „Equal justice under law”. Sfera publiczna, relacje pomiędzy organami władzy stanowej i federalnej, podstawy funkcjonowania systemu gospodarczego – wszystko to zakorzenione jest w gwarancji rozpoznania sporów pomiędzy obywatelami oraz obywatelami i państwem przez niezawisłe i niezależne sądy.

Pozostało 92% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?