Joanna Parafianowicz: Akt urodzenia ważniejszy niż dziecko

Zamiast zadbać o małoletnich, kolejny rząd tworzy tzw. stołki.

Publikacja: 19.06.2024 04:33

Joanna Parafianowicz: Akt urodzenia ważniejszy niż dziecko

Foto: Adobe Stock

Rozporządzeniem Rady Ministrów z marca 2024 r. utworzono Komisję Kodyfikacyjną Prawa Rodzinnego. Członkowie komisji, powołani do jej składu 4 czerwca 2024 r., a wyłonieni, jak nakazuje przyjęta treść wymienionego aktu, spośród wybitnych przedstawicieli nauki i praktyki prawa rodzinnego i opiekuńczego, będą wspierać ministra sprawiedliwości w procesie legislacyjnym, opiniując przesłane do oceny projekty aktów prawnych oraz zlecając przygotowanie nowych. Celem komisji jest przygotowanie rozwiązań legislacyjnych m.in. w sferze praw i ochrony dziecka, relacji między małżonkami oraz władzy rodzicielskiej. Przewodniczącemu, zastępcy przewodniczącego oraz członkom komisji przysługuje za udział w pracach miesięczne zryczałtowane wynagrodzenie (w wysokości odpowiednio 10 tys. zł, 8500 zł i po 3500 zł).

Niewątpliwie obowiązujący od dekad kodeks rodzinny i opiekuńczy nie jest idealny, a do wzorca daleko też innym takim aktom (jak choćby ustawie o pieczy zastępczej). Dlatego cieszy, że nowy rząd (tak jak każdy przed nim) deklaruje zainteresowanie prawami dzieci, bo mnie i wszystkim innym adwokatom i radcom praktykującym w tym obszarze postępowania cywilnego ten temat żywo interesuje.

Czytaj więcej

Joanna Parafianowicz: Za młodzi na energetyki, ale nie na prawie piwo

Zadeklarowane podczas odebrania z rąk ministra sprawiedliwości nominacji wspólna wola naprawienia tego sytemu, duma, iż członkowie komisji pochylą się nad prawem rodzinnym, które wymaga dużej uwagi, wydają mi się jednak pozbawioną realnej treści pseudomerytoryczną deklaracją, której nie sprostają nawet najwybitniejsi specjaliści.

Problemem polskich rodzin i pochodzących z nich dzieci nie jest bowiem kulawe prawo rodzinne, które nie nadąża za zmianami społecznymi, ani braki w przepisach niepozwalające traktować małoletnich z poszanowaniem ich godności. Bolączką prawa rodzinnego nie jest także obojętność na dobro dziecka. Jego zobiektywizowana ochrona nie jest możliwa, bo brakuje sędziów rodzinnych wszechstronnie przygotowanych do orzekania, traktujących sprawy rodzinne jako priorytet.

Niekiedy też osoby zainteresowane orzekaniem w sądach rodzinnych są powoływane do innych wydziałów, a zastępują je sędziowie bez doświadczenia życiowego i merytorycznego, bez wiedzy o psychologii dziecka, bez zainteresowania tematyką prawa rodzinnego, a nawet bez chęci do pracy w tej dość niewdzięcznej dziedzinie.

Większość znanych mi sądów rodzinnych w rzeczywistości nie rozpoznaje dziś spraw, przesuwając ich ciężar na strony, które przecież powinny dojść do porozumienia. Choć z tym postulatem trudno polemizować, jego realizacja nie zawsze jest możliwa i tu właśnie sądy rodzinne stają się nieocenione.

Problem polega na tym, że sędziowie zbyt często jedynie pozorują czynności orzecznicze. Jeden z wielu przykładów z życia: nierozpoznanie wniosku o zabezpieczenie, a zamiast tego wezwanie do uzupełnienia braków formalnych wniosku poprzez złożenie nie starszego niż trzy miesiące aktu urodzenia dziecka, zlecenie wywiadu środowiskowego w innym miejscu niż zamieszkiwane przez dziecko, wydanie przez sąd A postanowienia o przekazaniu sprawy zgodnie z właściwością do sądu B. A następnie wydanie przez sąd B postanowienia o przekazaniu sprawy zgodnie z właściwością do sądu A, by dwa miesiące zaczekać na podjęcie dalszych działań. Po czym zapisanie jednej sprawy pod nową sygnaturą po to by później drugą sprawę zapisać pod kolejnym numerem, a w końcu wydać postanowienie o połączeniu obu do wspólnego rozpoznania pod kolejnym oznaczeniem i wezwanie stron do złożenia odpisów pism dla drugiej strony.

A to wszystko bez rozpoznania wniosku o zabezpieczenie pomimo upływu więcej niż pół roku od jego wpływu do sądu. Takich historii znam zbyt wiele, aby traktować je w kategoriach jednostkowych przypadków. Obecnie jest to niestety po prostu norma.

Czy kwestionuję potrzebę istnienia Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Rodzinnego albo wątpię w kompetencje jej członków? Nie, ale jako adwokat praktyk uważam, że nie będzie ona rozwiązaniem jakichkolwiek problemów dostrzeganych przez osoby wykonujące zawód w sposób zbliżony do mojego.

Dziwię się, że zamiast zmieniać świat dzieci funkcjonujących w obszarze konfliktu rodziców lub wymagającego wsparcia środowiska rodzinnego, kolejny rząd skupia się na tworzeniu tzw. stołków.

Rozporządzeniem Rady Ministrów z marca 2024 r. utworzono Komisję Kodyfikacyjną Prawa Rodzinnego. Członkowie komisji, powołani do jej składu 4 czerwca 2024 r., a wyłonieni, jak nakazuje przyjęta treść wymienionego aktu, spośród wybitnych przedstawicieli nauki i praktyki prawa rodzinnego i opiekuńczego, będą wspierać ministra sprawiedliwości w procesie legislacyjnym, opiniując przesłane do oceny projekty aktów prawnych oraz zlecając przygotowanie nowych. Celem komisji jest przygotowanie rozwiązań legislacyjnych m.in. w sferze praw i ochrony dziecka, relacji między małżonkami oraz władzy rodzicielskiej. Przewodniczącemu, zastępcy przewodniczącego oraz członkom komisji przysługuje za udział w pracach miesięczne zryczałtowane wynagrodzenie (w wysokości odpowiednio 10 tys. zł, 8500 zł i po 3500 zł).

Pozostało 83% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?