Jarosław Gwizdak: Czytajmy książki, słuchajmy dziennikarzy

To, że dziennikarz nie jest już wrogiem sędziego, wydaje się oczywiste. Z pożytkiem dla nas wszystkich.

Publikacja: 22.05.2024 04:30

Jarosław Gwizdak: Czytajmy książki, słuchajmy dziennikarzy

Foto: Fotorzepa / Krzysztof Skłodowski

Książka tak samo mnie wciągała jak przerażała. Monolog kibola-chuligana, który skompilował Marcin Pietraszewski, był moją lekturą ostatniego tygodnia. „Wojny niebieskie” czyta się szybko i płynnie, mimo że ociekają krwią i beznadzieją.

Autor prowadzi nas przez życie członka bojówki działającej przy Ruchu Chorzów. Bohater, wspomniany chuligan, jest ulepiony z opowieści kilku członków klubowego gangu.

Czytaj więcej

Jarosław Gwizdak: A takim był dobrym sędzią…

Zasłużony w polskiej piłkarskiej historii śląski klub nie miał w ostatnich latach szczęścia. Nie chodzi mi wyłącznie o sportowe wyniki, mimo że po zaledwie rocznym pobycie w Ekstraklasie Ruch właśnie z niej spadł.

Książka Pietraszewskiego jest wstrząsająca. Po prostu. Opisuje w szczegółach wiele napadów i aktów przemocy, działanie kibolskiego wywiadu i kontrwywiadu, makiaweliczne mechanizmy rządzenia gangami i zawierania sojuszy. Zdradę, zemstę i ciągłe odradzanie się zła.

Drugoplanowym bohaterem autora, regularnie opisującego również śląski wymiar sprawiedliwości, jest właśnie polska Temida. Nie tylko jednak sądownictwo: autor opisuje postępowania przygotowawcze, działania śledczych i ich pracę przed sądem. Ostatnie rozdziały to rozbudowana relacja z trwającego wiele lat procesu członków gangu.

Proces członków gangu „Psycho Fans” toczył się w specjalnym budynku katowickiego Sądu Okręgowego. O ile dobrze pamiętam, już na początku XXI wieku sądy okręgowe apelacji katowickiej (katowicki i gliwicki) zaadaptowały dodatkowe budynki na potrzeby procesów najbardziej niebezpiecznych oskarżonych.

Zaczęto chyba od gangu „Krakowiaka”; potem w budynku dawnych katowickich koszar odbywał się proces Katarzyny W., sosnowiczanki oskarżonej o zamordowanie własnej córeczki. Do dzisiaj słyszę pracę silnika policyjnego śmigłowca, patrolującego z powietrza południowe śródmieście mojego miasta.

Na marginesie, śląski wymiar sprawiedliwości lubuje się w prowadzeniu procesów w ciekawych lokalizacjach. „Wampira z Zagłębia” sądzono w sali widowiskowej (!) Klubu Fabrycznego Zakładów Cynkowych „Silesia”, niedaleko mojego rodzinnego domu.

Od 2019 r. w tej specjalnej sali rozpraw toczył się proces chorzowskich „Psycho Fans”. Na ławie oskarżonych siedziało ich wówczas ponad czterdziestu. Proces, jak to procesy karne mają w zwyczaju, trwał. W 2020 r. postępowanie musiało być prowadzone w warunkach pandemii. Pietraszewski pisze i o tym.

Nie tylko koronawirus przeszkadzał w sprawnym toku procesu. Konfiguracja oskarżonych także ulegała zmianom – część z nich skorzystała ze statusu świadków koronnych, przestępcza solidarność zaczynała się kruszyć, a prokuratorzy zyskiwali przewagę, jak w meczu piłkarskim.

Rozstrzygnięcia sądu ani końca książki nie zamierzam zdradzać, lekturę gorąco polecam – nie tylko zresztą prawnikom.

Wielokrotnie rozmawiałem z dziennikarzami o sądach i sędziach, a z sędziami o dziennikarzach. Pamiętam, że jeszcze dwadzieścia lat temu niektórzy dziennikarze (wliczając autora wspomnianej książki) postrzegani byli jako wrogowie wymiaru sprawiedliwości. Sędziowie najchętniej „nauczyliby ich prawa” albo „w ogóle z nimi nie gadali”. A może jedno i drugie, chociaż to karkołomne.

Dostrzegam stopniową zmianę postaw obu środowisk. Jednym z jej przejawów, który niezwykle mnie ucieszył, było zaproszenie na coroczny Kongres Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w 2022 r. dziennikarza Piotra Jaconia.

Redaktor Jacoń, ojciec transpłciowej córki, jest także aktywistą działającym na rzecz uwrażliwienia społeczeństwa (i sądownictwa) na problemy, jakie napotykają rodzice. Efektem spotkania była nie tylko burzliwa dyskusja, ale także wydanie przewodnika, którego i sędziowie, i Piotr Jacoń są współtwórcami.

Na tym nie koniec: zmiana przepisów na te rekomendowane przez autorów właśnie się dokonuje. Okazało się, że wystarczająca będzie zmiana regulaminu urzędowania sądów powszechnych, aby rodzice mogli siedzieć w sali rozpraw w jednej ławce z dzieckiem. To przecież takie proste.

Myślę, że podobna rozmowa sędziów i prokuratorów z Marcinem Pietraszewskim o jego postrzeganiu dużego procesu karnego mogłaby być cenna dla wszystkich zainteresowanych.

To, że dziennikarz nie jest już wrogiem sędziego, wydaje się oczywiste. Z pożytkiem dla nas wszystkich.

Autor jest adwokatem, członkiem zarządu Fundacji INPiS, obywatelskim Sędzią Roku 2015 r.

Książka tak samo mnie wciągała jak przerażała. Monolog kibola-chuligana, który skompilował Marcin Pietraszewski, był moją lekturą ostatniego tygodnia. „Wojny niebieskie” czyta się szybko i płynnie, mimo że ociekają krwią i beznadzieją.

Autor prowadzi nas przez życie członka bojówki działającej przy Ruchu Chorzów. Bohater, wspomniany chuligan, jest ulepiony z opowieści kilku członków klubowego gangu.

Pozostało 91% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian