Maciej Zaborowski: Przepracowany jak prawnik

Kryzys psychiczny związany z wypaleniem zawodowym coraz częściej dotyczy także prawników. Z upływem lat szukają więc odskoczni od stresującej kariery zawodowej.

Publikacja: 08.05.2024 04:30

Maciej Zaborowski: Przepracowany jak prawnik

Foto: Adobe Stock

Śmierć 47-letniej prawniczki Vanessy Ford z Londynu nie schodzi z nagłówków angielskiej prasy prawniczej od kilku miesięcy. Tragiczne zdarzenie na tyle poruszyło opinię publiczną, że wywołało ogólnonarodową debatę środowiska prawniczego o kondycji psychicznej oraz wypaleniu zawodowym u prawników.

Jak ustalili dociekliwi dziennikarze, Angielka pracowała jako partner w znanej londyńskiej kancelarii Pinsent Masons po 18 godzin na dobę, a także podczas wakacji, aby sfinalizować transakcję przejęcia znanego i prestiżowego klubu piłkarskiego Everton. Po niecałym tygodniu od zakończenia transakcji i jej świętowaniu w gronie prawników „spożyła znaczne ilości alkoholu, przechodząc ostry kryzys zdrowia psychicznego” – podsumował koroner zajmujący się sprawą jej śmierci – zanim udała się na tory przy moście drogowym Dalston Lane, gdzie została potrącona przez pociąg. Z dużym prawdopodobieństwem popełniła samobójstwo.

Czytaj więcej

Maciej Zaborowski: Dyscyplinarka za pro bono - nie idźmy tą drogą

Jej mąż poinformował opinię publiczną, że gdy praca nad transakcją wkroczyła w krytyczny okres, jego żona nie miała czasu na spędzanie go z rodziną i dziećmi, a wakacje były wielokrotnie przerywane długimi telefonami służbowymi. Zaczęła także spożywać więcej alkoholu – warto nadmienić, że jej mąż pracował jako „wine educator” (osoba promująca wiedzę o winie i jego produkcji). Dodatkowo rok wcześniej zmarł jej ojciec, a praca nad transakcją spowodowała, że nie miała odpowiedniego czasu na pogodzenie się z tą stratą i opłakiwanie ojca. Pozostawiła męża i dwóch synów w wieku szkolnym.

Kolejny przykład

Temat wypalenia zawodowego oraz problemów ze zdrowiem psychicznym prawników w ostatnim czasie powraca nie tylko dlatego, że pojawiły się wyniki dochodzenia policji w sprawie londyńskiej. Świat prawniczy zelektryzowała także wiadomość z ubiegłego miesiąca z Australii o prawdopodobnym samobójstwie kolejnego prawnika – tym razem pracującego w jednej z największych światowych firm prawniczych Baker McKenzie. W oficjalnych komunikatach obie firmy zapewniają, że podjęły wszelkie możliwe środki mające na celu przeciwdziałanie tragedii i nic nie wskazywało na to, że sprawy mogą zakończyć się tak tragicznie. Nie każdy zresztą wie, że w wielu zagranicznych korporacjach prawniczych firmowy telefon zaufania wraz z pomocą psychologiczną to standard.

Pojawia się jednak pytanie, czy jest to faktyczna dbałość o pracownika, czy raczej dogłębnie przemyślana prawnicza strategia mająca na celu zminimalizowanie ewentualnej odpowiedzialności światowych potęg prawniczych za tego typu zdarzenia. Należy bowiem pamiętać, że w wielu miejscach na świecie odpowiedzialność karna osób prawnych faktycznie istnieje (nie tak jak w Polsce). Groźba odpowiedzialności nie wynika więc tylko z ryzyka wizerunkowego, ale z realnej groźby odpowiedzialności finansowej oraz karnej samej firmy oraz jej menedżerów. Nie zmienia to faktu, że na Zachodzie problem jest dostrzegany coraz szerzej i szuka się rozwiązań aby mu zapobiegać.

Marzenie rodziców?

Kariera prawnika czy też lekarza to tradycyjne marzenie wielu pokoleń polskich dzieci, a tak naprawdę ich rodziców. Zawody te kojarzą się z estymą, szacunkiem, a przede wszystkim z pieniędzmi.

Coraz częściej w rozmowach z prawnikami-rodzicami słyszę jednak, że nie chcą oni, aby dzieci szły w ich ślady i kontynuowały tradycję rodzinną. Rodzice ci wiedzą bowiem doskonale, że koszt tej kariery jest bardzo duży. Po latach nauki i wyrzeczeń często okazuje się, że poza życiem zawodowym nie ma nic więcej. Potem niejednokrotnie pojawia się alkohol, przychodzi rozwód, walka o dzieci i batalia o gromadzony przez lata i niespożytkowany majątek. Choć zawód ten może dawać wiele satysfakcji, z całą pewnością niesie też z sobą wiele ryzyk.

Po prawniczym życiu

Kryzys psychiczny związany z wypaleniem zawodowym coraz częściej można zaobserwować wokół nas samych. Prawnicy po czterdziestce zaczynają szukać dla siebie odskoczni od codziennych zajęć prawniczych, a finalnie rezygnują ze stresującej pracy prawnika. Wiek ma duże znaczenie, ponieważ w tym okresie życia mamy już przeważnie wystarczająco dużo środków finansowych na spróbowanie czegoś nowego, a jednocześnie widzimy, jak realnie będzie wyglądało nasze życie zawodowe i kariera przez najbliższe kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Co ciekawe, dotyczy to każdego bez wyjątku. Sędziego sądu okręgowego z ponad 1600 sprawami frankowymi w swoim referacie (to nie żart), adwokata zajmującego się największymi transakcjami M & A dla jednej z zagranicznych korporacji prawniczych pracującego w każdy weekend roku czy też prawniczkę specjalizującą się w sprawach rodzinnych i karnych prowadzącą niedużą, kilkuosobową kancelarię, dla której wieczorne niedzielne telefony roztrzęsionych psychicznie rozwodzących się małżonków to chleb powszedni. Ich wszystkich łączy jedno: ciągłe życie w stresie i permanentny brak czasu dla rodziny, znajomych, bliskich, a przede wszystkim dla samego siebie i swoich pasji. Nie wspominając o zdrowiu.

Na szczęście w życiu zawsze jest alternatywa. Aktualnie wśród znajomych prawników, którzy postanowili w całości odmienić swoje życie, jest: rolnik-hodowca szparagów, pszczelarz amator, a także właściciel agencji nieruchomości oraz restaurator i współwłaściciel sklepów z winami. Złośliwi powiedzą, że ostatni przypadek dowodzi, że od alkoholu prawnikom nie da się całkowicie uciec, ale dodam, że zgodnie z tym, co mówi, coraz większym powodzeniem cieszą się wina niemieckie bezalkoholowe. I to nie tylko wśród kobiet w ciąży, ale także młodego pokolenia prawników.

Może jest więc jeszcze dla tego zawodu jakaś szansa.

Śmierć 47-letniej prawniczki Vanessy Ford z Londynu nie schodzi z nagłówków angielskiej prasy prawniczej od kilku miesięcy. Tragiczne zdarzenie na tyle poruszyło opinię publiczną, że wywołało ogólnonarodową debatę środowiska prawniczego o kondycji psychicznej oraz wypaleniu zawodowym u prawników.

Jak ustalili dociekliwi dziennikarze, Angielka pracowała jako partner w znanej londyńskiej kancelarii Pinsent Masons po 18 godzin na dobę, a także podczas wakacji, aby sfinalizować transakcję przejęcia znanego i prestiżowego klubu piłkarskiego Everton. Po niecałym tygodniu od zakończenia transakcji i jej świętowaniu w gronie prawników „spożyła znaczne ilości alkoholu, przechodząc ostry kryzys zdrowia psychicznego” – podsumował koroner zajmujący się sprawą jej śmierci – zanim udała się na tory przy moście drogowym Dalston Lane, gdzie została potrącona przez pociąg. Z dużym prawdopodobieństwem popełniła samobójstwo.

Pozostało 85% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian