Maciej Zaborowski: Dyscyplinarka za pro bono - nie idźmy tą drogą

Pracę pro bono powinno się premiować jeszcze na studiach prawniczych.

Publikacja: 03.01.2024 02:00

Maciej Zaborowski: Dyscyplinarka za pro bono - nie idźmy tą drogą

Foto: Adobe Stock

Okres świąteczno-noworoczony to bez wątpienia czas spokoju, zadumy, refleksji i dla wielu z nas…. pomocy innym. Są liczne zbiórki i akcje charytatywne. W grudniu pieniądze zbiera się niemal wszędzie – na ulicach, w supermarketach, dyskontach, przy sprzedaży opłatka i na stacjach benzynowych. Pod koniec stycznia rusza znana nie tylko w Polsce, ale w wielu zakątkach świata Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. W nowym roku wraz z rozliczeniem rocznym pojawia się też crème de la crème ofiarności dla każdego, czyli możliwość przekazania 1,5 proc. ze swojego podatku dochodowego na rzecz organizacji pozarządowych.

Także ja refleksyjnie, trochę w zadumie i zaciszu domu, postanowiłem zastanowić się, jak na tym tle wygląda instytucjonalne zaangażowanie prawników w pomoc pro bono. Z moich obserwacji i rozmów ze starszymi koleżankami i kolegami wynika niestety, że słabo.

Delikt dyscyplinarny?

Impulsem do tych przemyśleń był wpis na jednej z popularnych grup prawniczych w mediach społecznościowych. Pewien adwokat pod własnym imieniem i nazwiskiem podzielił się publicznie opinią (przytaczam fragment): Praca „pro bono” jest ciężkim deliktem dyscyplinarnym, bo w opinii publicznej upokarza wszystkich adwokatów, ponieważ ta opinia publiczna ludzi pracujących za darmo traktuje jak frajerów, a nikt nie szanuje frajerów – proste. Tymczasem kryteria tak już zupełnie się adwokaturze zagubiły, że nie tylko pracy „pro bono” nie ściga, ale wręcz przeciwnie, jeszcze za nią nagradza (sic!)

Może sprawa nie byłaby warta szerszego komentarza, gdyby nie fakt, że przeważająca część pozostałych prawników zdawała się, ku mojemu zaskoczeniu, podzielać to stanowisko.

W czasie gdy mniej lub bardziej znane organizacje pozarządowe, publicyści i wchodzący tylnymi drzwiami do Sejmu lobbyści (twierdzący, że nimi nie są) masowo adresują swoje świąteczno-noworoczne życzenia do nowego rządu, postanowiłem i ja nie być gorszy. Jak mawiał mój patron na aplikacji adwokackiej prof. Kruszyński, wnioski składać zawsze można, najwyżej nikt ich nie rozpozna.

Jak to robią inni

Daleki jestem od tego, aby przyjmować bezkrytycznie wszystko, co od lat sprawdza się za oceanem, ale bez wątpienia warto spojrzeć, jak systemowo robią to inni. Aby dostać się na większość kierunków prawniczych w USA, wolontariat jest jednym z podstawowych elementów na tej drodze. Także w trakcie studiów jest on istotnie propagowany przez liczne konkursy i inicjatywy, a także niejednokrotnie do samego ukończenia studiów wymagana jest do przepracowania określona liczba godzin w charakterze wolontariusza. Także później prawnicy w dużych amerykańskich firmach prawniczych mają obowiązek wykazania się przepracowaniem określonej liczby godzin w formie wolontariatu.

American Bar Association zrzeszająca ponad 400 tys. członków w samym USA zachęca, aby każdy adwokat starał się świadczyć usługi prawne w ramach wolontariatu przez co najmniej 50 godzin w roku. Jest to zresztą wprost zapisane w kodeksie etycznym tej organizacji. Zresztą sama ABA realizuje kilkanaście stałych programów związanych m.in. z pomocą osobom bezdomnym, imigrantom czy więźniom czekającym w tzw. celach śmierci na wykonanie wyroku. Są stany, które wymagają od przedstawicieli palestry regularnego raportowania ilości godzin poświęconych na prace pro bono. Jak z powyższego wynika, niemal na każdym etapie rozwoju prawnika istnieje systemowe wsparcie dla idei pomocy innym.

Z całą pewnością nie jestem osobiście zwolennikiem narzucania komukolwiek obligatoryjnej pracy pro bono – zresztą byłby to chyba oksymoron i mógłby całkowicie wypaczyć tę szlachetną ideę.

Kodeks etyki ma braki

W mojej ocenie w przyjętych w 2023 r. kodeksie etyki adwokackiej oraz kodeksie etyki radcy prawnego zabrakło właśnie takiego zapisu, jaki posiada ABA. Może warto rozważyć fakultatywne raportowanie na studiach prawniczych liczby godzin poświęconych przez studentów na wolontariat, tak aby odgórnie pokazywać, że jest to zachowanie ze wszech miar pożądane. Czemu tak samo nie zrobić na aplikacji przy wszystkich tzw. zawodach zaufania prawniczego? Akcje edukacyjne, samorządowe programy wolontariatu czy konkursy samorządowe nagradzające działalność pro bono powinny wieńczyć kompleksową strategię związaną z propagowaniem bezinteresownej pomocy innym.

Chęć pomocy innym powinna oczywiście płynąć z czystej potrzeby serca i nie zmienią tego żadne kodeksy ani odgórnie narzucone obowiązki. Samej idei nie zaszkodzi jednak odrobina promocji w środowisku prawniczym. Bez wątpienia zaangażowanie w działania pro bono i wolontariat dają nie tylko poczucie satysfakcji z pomagania innym, ale także realne korzyści, jak chociażby poznawanie ciekawych i wartościowych ludzi, którzy w przyszłości będą dla nas niejednokrotnie inspiracją i wsparciem. W ostatecznym rozrachunku sukces w życiu zawodowym, ale też prywatnym zależy od dalekosiężnej wizji oraz chęci wspierania innych i dzielenia się naszym doświadczeniem, umiejętnościami czy zasobami.

Pytanie, z którym państwa zostawiam w tym wyjątkowym okresie roku, brzmi: czy rzeczywiście robimy wystarczająco dużo, by popularyzować działania pro bono w środowisku prawniczym?

Autor jest adwokatem i sędzią Trybunału Stanu

Okres świąteczno-noworoczony to bez wątpienia czas spokoju, zadumy, refleksji i dla wielu z nas…. pomocy innym. Są liczne zbiórki i akcje charytatywne. W grudniu pieniądze zbiera się niemal wszędzie – na ulicach, w supermarketach, dyskontach, przy sprzedaży opłatka i na stacjach benzynowych. Pod koniec stycznia rusza znana nie tylko w Polsce, ale w wielu zakątkach świata Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. W nowym roku wraz z rozliczeniem rocznym pojawia się też crème de la crème ofiarności dla każdego, czyli możliwość przekazania 1,5 proc. ze swojego podatku dochodowego na rzecz organizacji pozarządowych.

Pozostało 89% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?