Jakub Sewerynik: Sprawiedliwa wojna czy wyłącznie pokój

Uprawnione działania zbrojne też niosą cierpienie i krzywdę. Ale czy to oznacza, że jedynym rozwiązaniem jest poszukiwanie pokoju?

Publikacja: 17.04.2024 04:30

Jakub Sewerynik: Sprawiedliwa wojna czy wyłącznie pokój

Foto: Adobe Stock

Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Mt 10,34), czyli o wojnie.

Chrześcijaństwo powszechnie przedstawia się jako religię pokoju. Postronny obserwator może jednak uznać ten pogląd za fałszywy. Co prawda Jezus zapowiadany był przez proroków jako „Książę pokoju” (Iz 9,6), a w swoim nauczaniu nakazywał nadstawiać drugi policzek (Mt 5,39) i ostrzegał, że „wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mt 26,52).

Czytaj więcej

Jakub Sewerynik: Bogactwo biblijnych znaczeń

Sam o sobie jednak powiedział, że przyniósł na ziemię miecz (Mt 10,34), choć wypowiedź jest dziś skrzętnie pomijana albo zbywana niewiele znaczącymi ogólnikami. A przecież w przeszłości stanowiła i wciąż może stanowić uzasadnienie „świętej wojny”. I rzeczywiście, chrześcijańscy władcy, łącznie z papieżami, toczyli w imię Boga i licząc na wieczne zbawienie, wiele wojen, które trudno dziś ocenić jako usprawiedliwione – począwszy od wypraw krzyżowych poprzez wojny zakonu krzyżackiego, ekspansje kolonialne czy bratobójczą wojnę trzydziestoletnią. Dominikanin Johannes Falkenberg usprawiedliwiał krzyżacką agresję na Królestwo Polskie. Patriarcha Cyryl otwarcie popiera inwazję Rosji na Ukrainę, nazywając ją „wojną o świętą Rosję”.

Oczywiście, można argumentować, że prowadzenie wspomnianych wojen było wypaczeniem nauki Nauczyciela z Nazaretu, jednak fakty są dla chrześcijan niezwykle bolesne, a samemu rozumieniu wojny warto poświęcić chwilę refleksji.

Etyka i konflikty

Zacząć wypada od pytania: dlaczego wojna? Prorok Izajasz wskazuje, że (dopiero) na końcu czasów „[n]aród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny” (Iz 2,4). Częścią ludzkiej egzystencji są konflikty. To konsekwencja niedoskonałości ludzkiej kondycji, skutek grzechu pierworodnego. Koniecznym było więc ustalenie zasad etycznych, które uregulują prowadzenie wojen.

Warto zauważyć, że chrześcijańska koncepcja wojny oparta nie jest jednak na ułomności natury człowieka, ale na świętości życia ludzkiego – każdego życia.

O wojnie sprawiedliwej (bellum iustum) pisał w IV w. święty Augustyn z Hippony. Wskazał, że celem walki może być jedynie osiągnięcie lub przywrócenie pokoju. Niedopuszczalna jest zatem zbrojna ekspansja terytorialna. Sprawiedliwą jest wojna obronna, jednak dopuszczalna jest również wojna ofensywna, jeśli jej celem jest pokonanie zła. Co więcej, święty Augustyn uznawał za grzeszną i niemoralną bierność w obliczu przemocy, podczas gdy podjęcie działań, również zbrojnych, w celu przeciwdziałania nieprawości jest moralnie usprawiedliwione.

W XIII wieku święty Tomasz z Akwinu sformułował trzy warunki wojny sprawiedliwej:

- zarządzenie takowej przez prawowitą władzę publiczną (nieuprawnione są wojny prywatne czy działania niemające autoryzacji właściwej władzy),

- sprawiedliwa przyczyna (obrona, ale również prewencja czy pomszczenie nieukaranej krzywdy),

- uczciwa intencja (powiększenie dobra lub uniknięcie zła).

Święty Tomasz podkreśla, że zwycięzcy powinni postępować humanitarnie i z umiarkowaniem, a w działaniach wojennych nie mogą brać udziału osoby duchowne.

Z kolei krakowscy duchowni i uczeni Stanisław ze Skarbimierza i Paweł Włodkowic, którzy w XV wieku na Soborze w Konstancji bronili polskiej racji stanu wobec agresji Państwa Krzyżackiego. Sprzeciwili się prawu chrystianizacji za pomocą przemocy, jak również bronili praw pogan do własności ziemi i odrębności politycznej. Co ciekawe, Stanisław wskazywał, że poganie mogą być uważani za służących Bogu, jeśli wraz z chrześcijanami toczą wojnę z innymi wyznawcami Chrystusa, postępującymi niesprawiedliwie.

Za szeroka interpretacja obrony

Istotną zmianę dostrzec można w Katechizmie Kościoła Katolickiego z 1992 r., który w punkcie 2309 precyzuje cztery warunki usprawiedliwiające już nie wojnę sprawiedliwą, ale uprawnioną obronę z użyciem siły militarnej:

- szkoda wyrządzana przez napastnika musi być długotrwała, poważna i niezaprzeczalna;

- wszystkie pozostałe środki zmierzające do położenia jej kresu są nierealne lub nieskuteczne;

- warunki powodzenia obrony muszą być uzasadnione,

- użycie broni nie może pociągać za sobą jeszcze poważniejszego zła i zamętu niż zło, które należy usunąć.

Ocenę spełnienia tych warunków Katechizm pozostawia tym, którzy ponoszą odpowiedzialność za dobro wspólne.

Jeszcze dalej idzie papież Franciszek, który w encyklice „Fratelli Tutti” wprost odrzuca koncepcję wojny sprawiedliwej i ostrzega przed ryzykiem zbyt szerokiej interpretacji uprawnionej obrony. Zauważa, że przez różne zabiegi, w tym manipulację informacją, wszystkie wojny w ostatnich dekadach były rzekomo usprawiedliwione. Franciszek podkreśla, że rozwój technologii wojskowych, w tym broni masowego rażenia, na szeroką skalę uderza w cywilów.

Krytycy papieża widzą tu zerwanie z wcześniejszą doktryną, natomiast zwolennicy dostrzegają jej rozwój w kierunku rezygnacji z wojny – ponieważ „nie wojna jest sprawiedliwa, a jedynie pokój”. Przewrotne jest uznanie, że uprawnione działania zbrojne nie wiążą się z krzywdą i cierpieniem postronnych.

Rozdział tronu i ołtarza?

Europa szczyciła się bezprecedensowym, 80-letnim okresem pokoju. Jednak dzięki chrześcijańskiemu fundamentowi i dziedzictwu, czy też wbrew niemu? Okres pokoju związany był z postępującą dechrystianizacją i rozdziałem Kościoła od państwa. Brak religijnej autoryzacji dla decyzji władzy świeckiej powściągał zapędy rządzących i nastroje społeczne – zarówno po zachodniej, jak i po wschodniej stronie żelaznej kurtyny. Inaczej jest w dzisiejszej Rosji.

Jezus przyszedł poróżnić

Recepcja poglądów Franciszka pokazuje, że papież wciąż postrzegany jest jako przywódca polityczny, choć sam wyraźnie dystansuje się od świeckich funkcji władczych. Rozdział tronu i ołtarza eksponuje prorocką misję Kościoła. Franciszek mógłby łatwo zyskać poklask, potępiając Rosję. Tymczasem zamiast usprawiedliwać wojnę, wzywa do poszukiwania pokoju, czym skazuje się na krytykę i odrzucenie przez wielu świeckich i biskupów. Może nie ma racji, ale nie zapominajmy, że Jezus powiedział także: „przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową” (Mt 10,35).

Autor jest radcą prawnym, mediatorem

Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Mt 10,34), czyli o wojnie.

Chrześcijaństwo powszechnie przedstawia się jako religię pokoju. Postronny obserwator może jednak uznać ten pogląd za fałszywy. Co prawda Jezus zapowiadany był przez proroków jako „Książę pokoju” (Iz 9,6), a w swoim nauczaniu nakazywał nadstawiać drugi policzek (Mt 5,39) i ostrzegał, że „wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mt 26,52).

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian