Zwrot pieskie życie nie wziął się znikąd. Wystarczy odwiedzić dowolne schronisko, by się o tym przekonać. Boksy i kojce pełne przybitych zwierząt, które kochały i dalej chcą kochać, a nawet nie rozumieją, jak to się stało, że ich życie nagle tak wygląda. Mieszkańcy schronisk to i tak w pewnym sensie szczęściarze, którzy trafili na ludzi o wielkich sercach. Ci zadbali o biedne zwierzęta jak mogli. Dali dach nad głową, karmę, opiekę weterynaryjną. Ile psów czy kotów takiego szczęścia nie miało i błąka się gdzieś po nieużytkach? Tym nieco pomaga również technologia. Przykładem jest wszczepianie czipów. Niewielkie urządzenia pozwalają łatwo zidentyfikować i wytropić zwierzaka.
Zabieg jest nieinwazyjny, a korzyści z niego znaczne. Właścicielowi oznakowanego zwierzęcia ciężej jest uciec od odpowiedzialności za stworzenie.
Oczywiście czip kosztuje, podobnie jak praca weterynarza i sama obsługa informatyczna bazy danych. Te koszty jednak wzięli na siebie ludzie dobrego serca. Zabiegi najczęściej są darmowe, więc cieszą się sporą popularnością. W efekcie już od kilkunastu lat mamy w Polsce milionowe bazy danych o pupilach, prowadzone pro publico bono przez rozmaite fundacje. System działa, a właściciele coraz chętniej z niego korzystają.
Czytaj więcej
Jak słusznie głosi ludowe przysłowie: dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Ta stara mądrość sprawdza się często na gruncie stanowienia prawa – bywa, że słuszna z pozoru koncepcja prowadzi do efektów przeciwnych niż zamierzone, wywołując fatalne skutki ekonomiczno-społeczne, opór społeczny po stronie adresatów oraz koszty przerastające korzyści wynikające z interwencji legislacyjnej.
Dobrostanem zwierząt słusznie interesuje się też ustawodawca. Na początku 2024 r. odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Praw Zwierząt, którego przewodniczącą jest Katarzyna Piekarska, posłanka Koalicji Obywatelskiej. Zaangażowanie obecnej koalicji każe sądzić, że za intencjami będzie szło działanie. Na posiedzeniu zespołu omówiono założenia nowego projektu ustawy o czipowaniu zwierząt, przy którym pracuje również Stowarzyszenie Prawnicy na Rzecz Zwierząt. Całość jest wspierana medialnie kampanią o bardzo chwytliwej nazwie PiESEL.