Marcin Dziurda: Kodeks jak instrukcja pralki. Skomplikowany i niezrozumiały

Postępowanie cywilne jakoś działa, ale nie spełnia wszystkich funkcji. Winne są bezrefleksyjne i chaotyczne zmiany prawa z ostatnich lat.

Publikacja: 27.03.2024 04:31

Marcin Dziurda: Kodeks jak instrukcja pralki. Skomplikowany i niezrozumiały

Foto: Adobe Stock

Dokonane w ostatnich latach nowelizacje kodeksu postępowania cywilnego doprowadziły do destrukcji tego aktu prawnego. Określany on dziś bywa mianem dwutygodnika – ze względu na częstotliwość dokonywanych zmian. Porównywany jest także do instrukcji obsługi pralki – tyleż skomplikowanej, co niezrozumiałej i trudnej w stosowaniu. Wszyscy zaś znamy to zjawisko, gdy zniechęceni instrukcją obsługi poddajemy się i zaczynamy urządzenie obsługiwać intuicyjnie. Jakoś działa, ale z pewnością nie wykorzystujemy wszystkich funkcji przewidzianych przez wytwórcę. Podobnie jest obecnie z kodeksem postępowania cywilnego.

Poniżej przedstawione zostaną główne przyczyny negatywnego wpływu ostatnich nowelizacji na spójność ustawy procesowej. Najwięcej szkód poczyniła ustawa z 4 lipca 2019 r., ale paradoksalnie także nowelizacja z 9 marca 2023 r. (będąca w założeniu tzw. ustawą naprawczą, która miała wyeliminować błędy nowelizacji z 2019 r.) jeszcze spotęgowała trudności w stosowaniu k.p.c.

Czytaj więcej

Postępowanie cywilne – krajobraz po nowelizacji

Brak systemowej refleksji

Najwięcej szkód powoduje brak myślenia systemowego. Zjawisko to pogłębiło się po rozpędzeniu w 2015 r. Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego. Zabrakło gremium, które byłoby w stanie dokonywać całościowej oceny proponowanych zmian i ich wpływu na system prawa.

Nowelizacja z 2019 r. dokonała zmian wielu instytucji k.p.c. – nie biorąc pod uwagę tego, że są ze sobą powiązane. Tymczasem np. modyfikacja przepisów o zażaleniach miała wpływ na skargę na orzeczenie referendarza sądowego, czego autorzy nowelizacji nie przewidzieli. Po uchyleniu art. 207 i art. 217 k.p.c. brakuje ogólnych regulacji dotyczących pomijania spóźnionych twierdzeń. Co gorsza, poza postępowaniem gospodarczym i konsumenckim pozew i odpowiedź na niego nie mają znaczenia dla koncentracji materiału procesowego, co wręcz zachęca do obstrukcji procesowej.

Nie brano też pod uwagę związków prawa procesowego z materialnym. Wprowadzony w 2019 r. art. 2031 k.p.c. sprawił, że skuteczne potrącenie materialnoprawne może nie wywołać skutków w postępowaniu cywilnym (sąd musi orzekać, jakby do potrącenia nie doszło). Trudno zaakceptować, że potrącenie materialnoprawne powoduje umorzenie dwóch wierzytelności (dochodzonej w pozwie oraz przedstawionej do potrącenia wierzytelności wzajemnej pozwanego), a sąd musi udawać, że nic się nie stało i zasądzić nieistniejącą (umorzoną) wierzytelność powoda.

Brak myślenia systemowego doprowadził także do naruszenia siatki pojęciowej kodeksu. Co gorsza, projektodawca w tym zakresie koncentruje się na nieistotnych szczegółach. Zamiast oddalenia wniosku dowodowego mamy obecnie pominięcie dowodu (sformułowanie przejęte z procedury karnej). Zamiast okoliczności faktycznych – fakty. Zbędny wysiłek poświęcany jest takim zabiegom jak zastąpienie sformułowania „sędzia zawodowy” określeniem „sędzia” (zresztą przeprowadzonym niekonsekwentnie, bo w art. 3 ust. 4 ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym sędziowie zawodowi pozostali).

Komplikowanie regulacji

Myślenie twórców zmian k.p.c. opierało się w ostatnich latach na założeniu, że im przepisy bardziej szczegółowe, tym lepsze. Jest to założenie błędne. Nadmiernie szczegółowe przepisy wywołują wątpliwości, czego wyraz stanowi ogrom pytań prawnych dotyczących niedawnych nowelizacji k.p.c., jakie zostały skierowane do Sądu Najwyższego.

Do czego prowadzi taka legislacja, pokazuje przykład zażalenia. Z najprostszego środka zaskarżenia stało się bodaj najbardziej skomplikowanym. Już sama ocena, kiedy rozpoczyna się tygodniowy termin na wniesienie zażalenia wydanego na posiedzeniu niejawnym, przypomina stąpanie po polu minowym.

Przed 7 listopada 2019 r. zaskarżalne postanowienia wydane na posiedzeniu niejawnym były doręczane z uzasadnieniem i od razu zaczynał biec termin na zażalenie. Obecnie art. 357 k.p.c., po dodaniu (w dwóch kolejnych nowelizacjach) sześciu dodatkowych paragrafów pozwala sądom na arbitralne decydowanie, czy wydane na posiedzeniu niejawnym zaskarżalne postanowienie zostanie doręczone od razu z uzasadnieniem (co otwiera drogę do zażalenia) czy bez uzasadnienia (co powoduje, że dopuszczalność zażalenia zależy od złożenia – i opłacenia – wniosku o uzasadnienie).

Podobny problem dotyczy wprowadzonych w 2019 r. przepisów o posiedzeniu przygotowawczym. Sama idea takiego posiedzenia, na którym mniej formalnie niż na rozprawie sąd ustali przedmiot sporu i uzgodni ze stronami przedmiot postępowania, jest dobra, o czym świadczą doświadczenia zarówno z innych systemów prawnych, jak i z arbitrażu. Polskie przepisy o posiedzeniu przygotowawczym nie przyjęły się jednak, bo są zbyt skomplikowane. Już w pierwotnej wersji liczyły dziewięć rozbudowanych artykułów, a podczas uproszczeń dokonanych w 2023 r. dodano jeszcze dziesiąty.

Innym przykładem niepotrzebnego komplikowania ustawy procesowej stanowi dodany w 2023 r. art. 1281 k.p.c., który wprowadził dodatkowe wymagania formalne pism przygotowawczych wnoszonych przez zawodowych pełnomocników. Został napisany w sposób tak niejasny, że nie rozumieją go nie tylko pełnomocnicy, ale i sędziowie. A jednocześnie przewiduje drakońską sankcję – jeśli wniosek dowodowy zostanie zawarty w niewłaściwym miejscu pisma, w ogóle nie zostanie wzięty przez sąd pod uwagę.

Legislacja na złość judykaturze

Na spójność kodeksu nie wpływa dobrze obserwowana w ostatnich latach skłonność do zmian przepisów, które mają pozbawić aktualności wcześniejsze orzecznictwo Sądu Najwyższego. Niekiedy powoduje to jedynie trudności intertemporalne, jak po dokonanej w 2023 r. zmianie art. 91 k.p.c., która przesądziła, że pełnomocnictwo procesowe obejmuje z mocy prawa umocowanie do wniesienia skargi kasacyjnej i udziału w postępowaniu kasacyjnym. Celem zmiany było przełamanie stanowiska zajętego w uchwale siedmiu sędziów SN – zasadzie prawnej z 5 czerwca 2008 r., (sygn. akt III CZP 142/07).

Zwykle jednak rezultaty takiego podejścia projektodawcy są bardziej destrukcyjne. W celu pozbawienia aktualności uchwały SN z 28 czerwca 2006 r. (III CZP 23/06), wprowadzono art. 1050 § 4 k.p.c., z którego wynika, że jeżeli w sprawie o ochronę dóbr osobistych pozwany nie opublikuje przeprosin w sposób nakazany w wyroku – na przykład w telewizji lub internecie – można na niego jedynie nałożyć grzywnę w wysokości do 15 tys. zł i nakazać publikację przeprosin w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, który przecież nie do tego służy. Nowelizacja ta spowodowała, że jeżeli ktoś ma na zbyciu 15 tys. zł, to może naruszać dobra osobiste w dowodny sposób. Zmiana k.p.c. sprawiła zatem, że nie można osiągnąć celu art. 24 kodeksu cywilnego, który w razie naruszenia dóbr osobistych przewiduje złożenie oświadczenia nie tylko odpowiedniej treści, ale i w odpowiedniej formie.

Kolejny przykład to uchwała siedmiu sędziów SN – zasada prawna z 26 kwietnia 2023 r. (III PZP 6/22), w której za niezgodne z konstytucją uznano epizodyczne przepisy covidowe. Przewidywały one, że apelacja i zażalenie rozpoznawane były w składzie jednego sędziego. W reakcji na to już 28 września 2023 r. – w formie wrzutki legislacyjnej – wprowadzono art. 3671 k.p.c., który wprowadził zasadę, że apelacja jest rozpoznawana w składzie jednoosobowym, a wyjątki określił tak nieprecyzyjnie, że już są przedmiotem pytań do Sądu Najwyższego.

Ciągła niestabilność

Efektem mnogości niedostatecznie skoordynowanych zmian w k.p.c. jest stan ciągłej tymczasowości. Na porządku dziennym są już wtórne nowelizacje w okresie vacatio legis. Ujawnione luki ustawowe usiłuje się łatać zmianami w rozporządzeniach, zwłaszcza w regulaminie urzędowania sądów powszechnych.

Nowelizacja k.p.c. z 9 marca 2023 r. wprowadziła jeszcze inną koncepcję – zmiany przepisów intertemporalnych sprzed kilku lat z mocą wsteczną, co powoduje dodatkowe wątpliwości interpretacyjne.

Mnożą się też tzw. zmiany powrotne, polegające na tym, że ustawodawca po kilku latach wycofuje się z wprowadzonych zmian. Pół biedy, gdy polega to na konsekwentnym przywróceniu poprzedniego stanu prawnego – np. zażaleń dewolutywnych w postępowaniu zabezpieczającym (art. 741 k.p.c.). Gorzej, gdy z nieudanych zmian ustawodawca wycofuje się jedynie częściowo – jak z badania wymagań formalnych zażalenia przez sąd, które je wydał. Dochodzi wtedy do stanu prawnego „w rozkroku”.

Brak poprawy

Na dodatek projektodawcy nie wyciągają wniosków ze swoich błędów. Przykładowo, pod wpływem orzecznictwa Sądu Najwyższego od 1 lipca 2023 r. w art. 3941a § 1 pkt 9 k.p.c. – oprócz zażalenia na wynagrodzenie biegłego i mediatora – przewidziano zażalenie na wynagrodzenie kuratora procesowego. W uchwalonej ledwo tydzień później kolejnej nowelizacji wprowadzono analogiczną regulację art. 3942 § 11 pkt 41 k.p.c., przewidującego zażalenie na postanowienie sądu drugiej instancji w przedmiocie wynagrodzenia biegłego i mediatora. O kuratorze znów zapomniano.

Niekiedy skutki błędów legislacyjnych są znacznie szersze. W 2019 r. wprowadzono zażalenia poziome na niektóre postanowienia sądu pierwszej instancji, ale nie przewidziano przepisów ogólnych w tym zakresie. Rezultatem były tzw. osierocone zażalenia, co do których nie było jasne, czy mają charakter poziomy (do innego składu tego samego sądu) czy dewolutywny (do sądu drugiej instancji). Dopiero w 2023 r. dodano art. 394 § 4 k.p.c., z którego wynika, że jeżeli przepis szczególny przewiduje, że stronie przysługuje zażalenie na postanowienie sądu, ale nie określa, jaki sąd ma je rozpoznać, zażalenie rozpoznaje sąd drugiej instancji.

Osierocone zażalenia

W 2023 r. ten sam błąd popełniono w odniesieniu do składów sądu w postępowaniu zażaleniowym. W art. 3941a § 12 oraz art. art. 3942 § 13 uregulowano kazuistycznie, że określone w tych przepisach zażalenia poziome rozpoznawane są w składzie trzech sędziów. Pozostawiono jednak liczne osierocone zażalenia poziome (np. przewidziane w art. 741 § 2 zd. drugie, art. 1210 oraz art. 1214 § 2 k.p.c.), co do których trudno rozstrzygnąć, czy są rozpoznawane w składzie jednoosobowym czy kolegialnym.

Autor jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego

Dokonane w ostatnich latach nowelizacje kodeksu postępowania cywilnego doprowadziły do destrukcji tego aktu prawnego. Określany on dziś bywa mianem dwutygodnika – ze względu na częstotliwość dokonywanych zmian. Porównywany jest także do instrukcji obsługi pralki – tyleż skomplikowanej, co niezrozumiałej i trudnej w stosowaniu. Wszyscy zaś znamy to zjawisko, gdy zniechęceni instrukcją obsługi poddajemy się i zaczynamy urządzenie obsługiwać intuicyjnie. Jakoś działa, ale z pewnością nie wykorzystujemy wszystkich funkcji przewidzianych przez wytwórcę. Podobnie jest obecnie z kodeksem postępowania cywilnego.

Pozostało 95% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian