Zresztą PiS mimo ośmiu lat rządów i prezydenta z jego obozu nie zaprowadził swoich porządków. Dlaczego więc miałoby się to udać obecnej władzy?
Jej twarde działania bez zważania na ograniczenia prawne już teraz nie robią większego wrażenia na wielu sędziach i prokuratorach, którzy nie bez racji mogą hamować te poczynania. Jak choćby odwoływanie przez ministra Adama Bodnara sędziego Piotra Schaba z funkcji prezesa warszawskiego Sądu Apelacyjnego, który to zamiar negatywnie zaopiniowało Kolegium SA (minister uważa, że nie była to opinia, bo nie miała uzasadnienia). a sam sędzia Schab uważa, że decyzja ministra jest bezprawna. Tak czy inaczej, chyba mógł minister wystąpić o dołączenie uzasadnienia. Kilka dni nie robi różnicy, chyba że chodzi o demonstrowanie determinacji nowej władzy, choćby za cenę proceduralnych sporów z istotną częścią władzy sądowniczej.
Czytaj więcej
Powołanie sędziowskie nie jest zwykłą umową o pracę, a nawet w tych wypadkach nie można jednostronnie zmienić obowiązków. Tym bardziej nie ma tego prawa sędzia.
Drogą wyjścia z tego rewolucyjnego podniecenia jest samorefleksja decydentów i wykonawców „przywracania porządku”. Zostawię tu na boku kwestię ponad 3 tys. nowych sędziów i ok. 6 mln wydanych przez nich wyroków, których nie da się, ot tak, i w ogóle unieważnić czy choćby zweryfikować, gdyż to jakby zawracać bieg Wisły. Skupię się na zaufaniu do sądów, co jest kluczowe w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości.
Sędzia Barbara Piwnik zapytana przez „Rzeczpospolitą” o kandydatów na prokuratora krajowego, powiedziała, że jeżeli prokurator przez publiczne wypowiedzi, wręcz deklaracje, sprawia, że obywatel ma łatwość w identyfikowaniu jego sympatii politycznych (a sam jest sympatykiem innej opcji), to nie sposób oczekiwać, że będzie miał pełne zaufanie do działań takiego prokuratora.