Marcin Szołajski: Świat konsumentów pomiędzy masowością a prawem do sądu

Prawo chroni słabszego, którego zaufania nadużyły banki, proponując nieuczciwe klauzule umowne. Potwierdzają to słuszne krajowe wyroki, zgodne z linią TSUE.

Publikacja: 24.01.2024 02:00

Marcin Szołajski: Świat konsumentów pomiędzy masowością a prawem do sądu

Foto: Adobe Stock

Czy sprawy frankowiczów są tak podobne, że skłaniają sądy do bezrefleksyjnego automatyzmu przy konstruowaniu orzeczeń, a przez to popełniania kluczowych błędów? Czy na podstawie nielicznych orzeczeń, które faktycznie zawierają uchybienia, mamy prawo oceniać negatywnie cały system zaangażowany w wydawanie wyroków frankowych?

Takie stanowisko zaprezentowali radcy prawni związani z Santander Bank Polska w tekście opublikowanym w „Rzeczpospolitej” z 28 sierpnia 2023 r. W artykule „O praktykowaniu sprawiedliwości w sporach sądowych” krytykują masowe orzecznictwo w sprawach frankowych, pełne błędów w przytaczaniu stanu faktycznego, wręcz zasądzaniu tego, o co powód nie wnosił, czy wklejanie tych samych uzasadnień wyroków sądowych. Ale po kolei.

Czytaj więcej

Beata Komarnicka-Nowak: Państwo potrzebuje uczciwych banków

Mnóstwo spraw

Rzeczywiście w sądach znajduje się ogromna ilość spraw frankowych. To niewątpliwie wyzwanie dla sędziów. Trzeba jednak pamiętać, że to nieuczciwe praktyki banków doprowadziły do zalewu polskich sądów pozwami. Masowość spraw frankowych nie oznacza wcale, że sądowe uzasadnienia są sporządzane na zasadzie „kopiuj-wklej”. Pełnomocnik świadczący pomoc konkretnemu klientowi musi pochylić się nad danym stanem faktycznym, nierzadko złożonym i wielowątkowym. Takie też podejście w sprawach kredytów frankowych powinno charakteryzować polskie sądy.

Sprawy sporów konsumentów z bankami dotyczące kredytów frankowych nie są kalką, w której sąd zmienia jedynie dane stron, kwoty kredytu, wysokość roszczeń etc. Są to często złożone umowy, o różnym charakterze, co więcej – niejednokrotnie aneksowane, nawet z częstotliwością comiesięczną, co sprawia, że umowa w ostatecznym kształcie w dużej mierze różni się od jej pierwotnej wersji. Sami autorzy przytaczanego artykułu wskazują przecież odmienne konstrukcyjnie rodzaje umowy, które mogą być przedmiotem postępowania, przykładowo o kredyt indeksowany lub denominowany. Kredytobiorcy mogą zgłaszać różne roszczenia, co rzutuje potem na dalszy tok sprawy. Mogą np. wnosić o unieważnienie całości umowy, ale mogą też (zamiast tego bądź alternatywnie) zgłaszać roszczenie o „odfrankowienie” umowy kredytowej, czyli usunięcie z umowy klauzuli indeksacyjnej. Banki w takich sprawach również nie są bezbronne, ponieważ mogą składać kontrpozwy poprzez żądanie chociażby zwaloryzowania udostępnionego kapitału, z którego korzystał konsument (w tym przypadku jednak panuje rozdźwięk pomiędzy stanowiskiem TSUE, a polskimi sądami, np. wyrokiem SO w Gdańsku o sygn. akt XV C 39/22).

Tak jak w powyższym przypadku problemu zwaloryzowania udostępnionego kapitału, pojawiają się na gruncie spraw frankowych kwestie, w których sędzia musi rozważyć, czy przedstawić zagadnienie prawne do rozstrzygnięcia Sądowi Najwyższemu, czy też w drodze pytania prejudycjalnego Trybunałowi Sprawiedliwości UE. To skomplikowany proces myślowy, w którym z całą pewnością doświadczenie prawnika nie powinno być zastępowane przez mechanizmy sztucznej inteligencji. W sprawach frankowiczów pojawia się wiele problemów dodatkowych, których rozstrzygnięcie w drodze wykładni prawa w istotny sposób wyróżnia daną sprawę, wpływając na końcowy wyrok. Można tu podać przykład problemu, który zawisł przed TSUE ws. o sygn. C-139/22. Trybunał rozstrzyga m.in., czy nieuczciwy warunek umowny traci swój nieuczciwy charakter, jeżeli konsument może zdecydować, że będzie wykonywał swoje obowiązki wynikające z umowy na podstawie innego warunku umownego, który jest uczciwy.

Autorzy artykułu twierdzą, że prawo do sądu w sprawach frankowych jest tak naprawdę prawem do automatu sądowego. Oznacza to, że rola pełnomocnika nie polega na przekonywaniu sądu do racji strony, sprowadza się jedynie do sprawującego nadzór dostarczyciela dokumentów. Wspomniane w artykule przypadki błędów, gdy sąd uznał zeznania świadków, którzy jego zdaniem nie pamiętali powoda ani przebiegu udzielania kredytu, gdy tymczasem świadkowie w procesie wprost przyznali, że znają powoda, wskazują raczej na różnorodność spraw frankowych. Nie jest to bynajmniej dowód podobieństwa tego typu spraw, które skłania sądy do stosowania powieleń. Dodatkowo, co autorzy artykułu również przypominają, sprawy frankowe charakteryzuje konieczność posiadania przez prawników (sędziów i pełnomocników) specjalistycznej wiedzy z ekonomii i bankowości.

Nie ma podstaw merytorycznych do wysuwania wniosku, że co do zasady sprawy kredytobiorców frankowych są w polskich sądach załatwiane w sposób niejako gorszy, pozbawiając strony sporu realnej ochrony prawnej. Oczywiście nie należy ignorować problemów systemowych polskiego sądownictwa sprawiających, że sądy nie są w stanie w krótkim czasie rzetelnie załatwiać dużej ilości spraw. Powstrzymać trzeba jednak zapędy tych, którzy upatrywaliby w tej dziedzinie szansy dla sztucznej inteligencji, która lepiej dokonywałaby rozstrzygnięć, gdyż przynajmniej nie popełniałaby tak rażących błędów w konstruowaniu orzeczeń.

Po stronie konsumenta

W sprawach frankowych sądy stoją po stronie konsumentów. Prawo chroni słabszego, którego zaufania nadużyły banki, proponując nieuczciwe klauzule umowne. Zaś orzecznictwo polskich sądów jest słuszne, zgodne z wyrokami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. I to jest najważniejsze.

Autor jest radcą prawnym w Szołajski Legal Group

Czy sprawy frankowiczów są tak podobne, że skłaniają sądy do bezrefleksyjnego automatyzmu przy konstruowaniu orzeczeń, a przez to popełniania kluczowych błędów? Czy na podstawie nielicznych orzeczeń, które faktycznie zawierają uchybienia, mamy prawo oceniać negatywnie cały system zaangażowany w wydawanie wyroków frankowych?

Takie stanowisko zaprezentowali radcy prawni związani z Santander Bank Polska w tekście opublikowanym w „Rzeczpospolitej” z 28 sierpnia 2023 r. W artykule „O praktykowaniu sprawiedliwości w sporach sądowych” krytykują masowe orzecznictwo w sprawach frankowych, pełne błędów w przytaczaniu stanu faktycznego, wręcz zasądzaniu tego, o co powód nie wnosił, czy wklejanie tych samych uzasadnień wyroków sądowych. Ale po kolei.

Pozostało 87% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?