Czy sprawy frankowiczów są tak podobne, że skłaniają sądy do bezrefleksyjnego automatyzmu przy konstruowaniu orzeczeń, a przez to popełniania kluczowych błędów? Czy na podstawie nielicznych orzeczeń, które faktycznie zawierają uchybienia, mamy prawo oceniać negatywnie cały system zaangażowany w wydawanie wyroków frankowych?
Takie stanowisko zaprezentowali radcy prawni związani z Santander Bank Polska w tekście opublikowanym w „Rzeczpospolitej” z 28 sierpnia 2023 r. W artykule „O praktykowaniu sprawiedliwości w sporach sądowych” krytykują masowe orzecznictwo w sprawach frankowych, pełne błędów w przytaczaniu stanu faktycznego, wręcz zasądzaniu tego, o co powód nie wnosił, czy wklejanie tych samych uzasadnień wyroków sądowych. Ale po kolei.
Czytaj więcej
Państwo skupione na projektach infrastrukturalnych zapomniało o obronie obywateli przed nadużyciami w instytucjach finansowych i zazwyczaj nie reagowało.
Mnóstwo spraw
Rzeczywiście w sądach znajduje się ogromna ilość spraw frankowych. To niewątpliwie wyzwanie dla sędziów. Trzeba jednak pamiętać, że to nieuczciwe praktyki banków doprowadziły do zalewu polskich sądów pozwami. Masowość spraw frankowych nie oznacza wcale, że sądowe uzasadnienia są sporządzane na zasadzie „kopiuj-wklej”. Pełnomocnik świadczący pomoc konkretnemu klientowi musi pochylić się nad danym stanem faktycznym, nierzadko złożonym i wielowątkowym. Takie też podejście w sprawach kredytów frankowych powinno charakteryzować polskie sądy.
Sprawy sporów konsumentów z bankami dotyczące kredytów frankowych nie są kalką, w której sąd zmienia jedynie dane stron, kwoty kredytu, wysokość roszczeń etc. Są to często złożone umowy, o różnym charakterze, co więcej – niejednokrotnie aneksowane, nawet z częstotliwością comiesięczną, co sprawia, że umowa w ostatecznym kształcie w dużej mierze różni się od jej pierwotnej wersji. Sami autorzy przytaczanego artykułu wskazują przecież odmienne konstrukcyjnie rodzaje umowy, które mogą być przedmiotem postępowania, przykładowo o kredyt indeksowany lub denominowany. Kredytobiorcy mogą zgłaszać różne roszczenia, co rzutuje potem na dalszy tok sprawy. Mogą np. wnosić o unieważnienie całości umowy, ale mogą też (zamiast tego bądź alternatywnie) zgłaszać roszczenie o „odfrankowienie” umowy kredytowej, czyli usunięcie z umowy klauzuli indeksacyjnej. Banki w takich sprawach również nie są bezbronne, ponieważ mogą składać kontrpozwy poprzez żądanie chociażby zwaloryzowania udostępnionego kapitału, z którego korzystał konsument (w tym przypadku jednak panuje rozdźwięk pomiędzy stanowiskiem TSUE, a polskimi sądami, np. wyrokiem SO w Gdańsku o sygn. akt XV C 39/22).