Jacek Dubois: Potrzebny kaganiec dla prokuratury

Każda osoba, której postawiono zarzuty, powinna mieć prawo odwołać się do sądu, by skontrolował tę decyzję.

Publikacja: 24.01.2024 02:01

Jacek Dubois: Potrzebny kaganiec dla prokuratury

Foto: Adobe Stock

Zdarzenia ostatnich ośmiu lat to próba wprowadzenia do demokratycznego systemu elementów władzy autorytarnej. Ponieważ rolą Konstytucji RP było zabezpieczenie obywateli przed takimi niespodziankami, pierwszymi ruchami nowej władzy w 2015 r. było pozbawienie obywateli bezpiecznika przed naruszeniami konstytucji przez rządzących. Zaczęto od ubezwłasnowolnienia Trybunału Konstytucyjnego. Kolejnym bezpiecznikiem praw obywateli były sądy powszechne uprawnione do wykonywania rozproszonej kontroli konstytucyjnej. Następnym krokiem miało być ubezwłasnowolnienie sądów. Plan był prosty i zakładał, że obywatele pozbawieni wsparcia konstytucyjnych organów nie będą zbyt intensywnie bronić swoich praw, a tymi, którym takie pomysły przyjdą do głowy, zajmie się polityczna prokuratura. Dlatego elementem planu było podporządkowanie prokuratury władzy, co nastąpiło przez jej upolitycznienie i odarcie z niezależności.

Połączenie urzędów

Metodą było połączenie funkcji politycznego ministra sprawiedliwości z funkcją prokuratora generalnego. W każdym planie jednak istnieje niebezpieczeństwo, że gdy nie zagra jeden szczegół, to cały mechanizm przestaje działać. W tym wypadku bez przeszkód poszło z Trybunałem Konstytucyjnym i prokuraturą, a zacięło się przy sądach, a właściwie przy sędziach, którzy mimo prób wprowadzenia „reformy” mającej na celu zalegalizowanie takiej sytuacji nie chcieli się dać pozbawić statusu trzeciej władzy, niezależnej od innych władz. To polskie sądy, przy pomocy już na dużo późniejszym etapie sądów europejskich, uratowały demokracje. Nie byłyby jednak w stanie tego zrobić bez pomocy obywateli, którzy, wychodząc na ulice, postanowili ich bronić. Opór obywateli spowodował, że rządzący postanowili ich zastraszyć poprzez stawianie zarzutów karnych. O pociągnięciu obywateli do odpowiedzialności decydowały jednak sądy. Dopóki sądy pozostawały niezawisłe, nie skazywały obywateli, którzy, broniąc ich, występowali w obronie demokratycznego państwa. Nie obyło się to jednak bez nadużywania prawa, bo upolityczniona prokuratora, nie mogąc doprowadzić do aresztowania przeciwników rządzących, mogła znacznie utrudnić im życie poprzez stawianie zarzutów. Ostatnie osiem lat pokazało, jak łatwo prawo może się stać narzędziem polityki, a stawianie zarzutów pomagać w eliminowaniu osób niewygodnych.

Czytaj więcej

Jak uzdrowić polski system sądownictwa? Jest na to pięć "recept"

Co znaczy bycie podejrzanym

Bycie podejrzanym na ogół łączy się z utratą zaufania w życiu osobistym i zawodowym. Może powodować dla polityka odwrócenie się od niego wyborców, dla przedsiębiorcy utratę kredytów, kontrahentów, dla urzędnika odcięcie od uprawnień, a dla zwykłego obywatela niemożność otrzymania pracy czy wizy.

Prokuratura może kogoś zahibernować w takim stanie na wiele lat, prowadząc postępowanie w nieskończoność. Może to zrobić każdemu, kto nie ma immunitetu, ponieważ postawienie zarzutów nie podlega kontroli. W ten sposób prawo karne stało się skutecznym orężem walki politycznej. Walki, w której podejrzany jest bezbronny, bo prokuratura, nie kierując przez lata sprawy do sądu, w istocie pozbawia go prawa do obrony. Po doświadczeniach ostatnich lat konieczne jest wprowadzanie bezpieczników, by na przyszłość ograniczyć do minimum próbę zamachu na demokratyczne instytucje państwa. Jednym z narzędzi walki politycznej stała się prokuratura, więc ona również powinna zostać poddana kontroli w celu uniemożliwienia jej naruszania prawa.

Uderzyć w przeciwników

Jeśli metodą uderzania w przeciwników władzy stało się stawianie im zarzutów karnych, to działanie takie powinno być poddane kontroli organu niezależnego od władzy, czyli sądu. Można to osiągnąć w prosty sposób: każda osoba, której postawione zostały zarzuty, powinna mieć prawo odwołania się do sądu, by ten zbadał, czy materiał dowodowy, który przedstawiła prokuratora, uprawdopodobnia fakt, że dana osoba popełniła zarzucany jej czyn oraz zweryfikował, czy opisany czyn wypełnia znamiona czynu zabronionego. Gdyby weryfikacja ta nie okazała się pozytywna, sąd powinien uchylić postanowienie o przedstawieniu zarzutów. Podobna możliwość powinna być w trakcie postępowania, gdy dowody wykazują, że podejrzany jest niewinny, a prokuratura nadal nie umarza postępowania.

Jeśli jakaś instytucja nie zdała egzaminu, to jej działalność powinna zostać poddana kontroli, a to właśnie prokuratura obok Trybunału Konstytucyjnego wychodzi z najczarniejszą kartą z ostatnich dziewięciu lat.

Autor jest adwokatem i sędzią Trybunału Stanu

Zdarzenia ostatnich ośmiu lat to próba wprowadzenia do demokratycznego systemu elementów władzy autorytarnej. Ponieważ rolą Konstytucji RP było zabezpieczenie obywateli przed takimi niespodziankami, pierwszymi ruchami nowej władzy w 2015 r. było pozbawienie obywateli bezpiecznika przed naruszeniami konstytucji przez rządzących. Zaczęto od ubezwłasnowolnienia Trybunału Konstytucyjnego. Kolejnym bezpiecznikiem praw obywateli były sądy powszechne uprawnione do wykonywania rozproszonej kontroli konstytucyjnej. Następnym krokiem miało być ubezwłasnowolnienie sądów. Plan był prosty i zakładał, że obywatele pozbawieni wsparcia konstytucyjnych organów nie będą zbyt intensywnie bronić swoich praw, a tymi, którym takie pomysły przyjdą do głowy, zajmie się polityczna prokuratura. Dlatego elementem planu było podporządkowanie prokuratury władzy, co nastąpiło przez jej upolitycznienie i odarcie z niezależności.

Pozostało 83% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian