Hubert Cichocki: Badać silniki czy mgliste koncepcje?

Wydawanie 156 mln zł na badanie BDP świadczy o braku zdrowego sceptycyzmu.

Publikacja: 31.05.2022 10:20

Hubert Cichocki: Badać silniki czy mgliste koncepcje?

Foto: Adobe Stock

Idea bezwarunkowego dochodu podstawowego (BDP) od dłuższego czasu zyskuje popularność w kręgach lewicowych działaczy oraz części przedstawicieli nauk społecznych. Dyskusja o tej koncepcji nie omija Polski. Prawdopodobnie w celu uzyskania argumentów na rzecz tego rozwiązania zwolennicy BDP zaproponowali niedawno przeprowadzenie eksperymentu ekonomicznego (wzorując się na badaniach z Indiach czy Finlandii). Polega na wprowadzeniu bezwarunkowego dochodu podstawowego w wysokości 1300 zł, na przygranicznych terenach wybranych gmin woj. warmińsko-mazurskiego. Pomysłodawcy eksperymentu uważają, że najbardziej prawdopodobnym źródłem finansowania tego badania powinny być środki publiczne, a realizacja eksperymentu będzie kosztować co najmniej 156 mln zł. Propozycja ta jest wysoce kontrowersyjna.

Eksperymenty a realne zachowania jednostek

Po pierwsze zauważmy, że istnieje wiele zastrzeżeń dotyczących metod eksperymentalnych w naukach społecznych. Zasadniczo sprowadzają się do niemożności uogólniania obserwacji oraz wnioskowania na podstawie wyników takich eksperymentów.

Czytaj więcej

Hubert Cichocki: Wygrywa kochany

Gospodarstwa domowe, które uczestniczą w badaniu, mają świadomość brania udziału w eksperymencie, wiedzą więc, że ich zachowania są obserwowane. Nie będą zatem dokonywać takich wyborów jak w sytuacji, gdy nikt ich nie obserwuje. Innymi słowy, jeżeli w rzeczywistej sytuacji gospodarstwo domowe wydałoby środki z BDP na określone towary czy usługi, to w trakcie badania decyzje te mogą wyglądać inaczej.

Trudność w badaniu

Prawdziwe jednostki funkcjonujące w warunkach realnej niepewności oraz stresorów zachowują się inaczej niż w trakcie sztucznego i sterylnego badania. To utrudnia, jeśli nie uniemożliwia, sensowne wnioskowanie. Wobec powyższych zastrzeżeń należy dojść do wniosku, że badacz nie jest w stanie stwierdzić, czy jednostki uczestniczące w badaniu będą podejmowały decyzje zgodnie ze swoimi realnymi preferencjami.

Mimo to twórca projektu przekonuje, iż po uzyskaniu wyniku takiego eksperymentu będzie można na ich podstawie formułować rekomendacje dla polityki publicznej. Jest to moim zdaniem niebezpieczne.

Należy wspomnieć, iż istnieje prawdopodobieństwo, że formułować będziemy rekomendacje na podstawie „wyników fałszywie dodatnich”, tj. badacz zaobserwuje decyzje uczestników eksperymentu, które nie zostałyby podjęte w realnych warunkach bez świadomości udziału w eksperymencie.

Z drugiej strony możemy rekomendować rozwiązania dla polityk publicznych na podstawie „wyników fałszywie ujemnych”, gdy obserwowane w trakcie eksperymentu jednostki będą powstrzymywały się od działań czy decyzji, które podejmowałyby w rzeczywistości nieeksperymentalnej.

Należy w moim przekonaniu mieć świadomość ograniczeń tego rodzaju eksperymentów badawczych i zachować zdrowy sceptycyzm wobec wyników, a tym bardziej możliwości rekomendowania i wdrażania polityk publicznych na ich podstawie.

Przypuszczalnie pomysł aplikowania 156 mln zł ze środków publicznych na omawiane badania jest konsekwencją braku owej zdrowej dawki sceptycyzmu.

Z kwestiami metodologicznymi łączy się także problem potencjalnego finansowania takiego badania ze środków publicznych.

Na co dać pieniądze?

Kolejną kontrowersją, jeszcze ważniejszą w warunkach przywołanych wątpliwości metodologicznych, jest sam pomysł finansowania tak zaproponowanego badania ze środków publicznych. Przypomnijmy, że mowa tutaj o kwocie 156 mln zł w wariancie minimalnym. Na pomysł tego wydatku należy spojrzeć z punktu widzenia fundamentalnego, tj. uwzględniając, że decyzje w finansach publicznych są decyzjami politycznymi. Pokazują, jakim jesteśmy społeczeństwem, co cenimy, co uznajemy za wartościowe. Musimy więc odpowiedzieć sobie na pytanie, co jako społeczeństwo powinniśmy finansować.

Z jednej strony prezentowana jest propozycja dotycząca przeznaczenia w wariancie najmniej rozbudowanym 156 mln zł na wątpliwy metodologicznie eksperyment mający weryfikować hipotezy z dość mglistej koncepcji w naukach społecznych.

Z drugiej strony, na finansowanie czeka wiele badań w obszarze STEM (nauki, technologii, inżynierii i matematyki), które przyczynią się do wzmocnienia polskiej gospodarki w długim okresie, możliwości powstania nowych patentów czy wynalazków, a także przedsiębiorstw zbudowanych na podstawie tych efektów prac inżynierów, które operować będą w wysoko marżowych elementach łańcucha wartości. Firmy takie stworzą miejsca pracy dla naszych obywateli nie w centrach usług biznesowych, ale w centralach przedsiębiorstw krajowych sprzedających produkty technologiczne na rynkach międzynarodowych.

Najważniejsza jest więc odpowiedź na pytanie, czy chcemy jako społeczeństwo inwestycji w badania nad przysłowiowymi silnikami, robotyką czy rozwiązaniami technologicznymi skutkującymi nowymi patentami, czy też finansować wolimy jednak badania mglistych koncepcji z nauk społecznych.

Autor jest doktorem w dyscyplinie ekonomia i finanse, adiunktem w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie

Idea bezwarunkowego dochodu podstawowego (BDP) od dłuższego czasu zyskuje popularność w kręgach lewicowych działaczy oraz części przedstawicieli nauk społecznych. Dyskusja o tej koncepcji nie omija Polski. Prawdopodobnie w celu uzyskania argumentów na rzecz tego rozwiązania zwolennicy BDP zaproponowali niedawno przeprowadzenie eksperymentu ekonomicznego (wzorując się na badaniach z Indiach czy Finlandii). Polega na wprowadzeniu bezwarunkowego dochodu podstawowego w wysokości 1300 zł, na przygranicznych terenach wybranych gmin woj. warmińsko-mazurskiego. Pomysłodawcy eksperymentu uważają, że najbardziej prawdopodobnym źródłem finansowania tego badania powinny być środki publiczne, a realizacja eksperymentu będzie kosztować co najmniej 156 mln zł. Propozycja ta jest wysoce kontrowersyjna.

Pozostało 86% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian