W czasie wojny i zagrożenia liczy się sprawność władzy wykonawczej, służb mundurowych, zdrowia, opieki społecznej, a sądy i wymiar sprawiedliwości są daleko w tyle, co już epidemia potwierdziła.
Agresja Rosji na Ukrainę i płynące z niej zagrożenia dla Polski to ostatni moment na otrzeźwienie sceny politycznej i medialnej, na zawieszenie broni – pisałem tydzień temu. Naturalne wydaje się też zawieszenie broni w środowisku sędziowskim, które w części uczestniczy w walce politycznej i sporze o sądy.
Czytaj więcej
Unia Europejska powinna utworzyć fundusz wspierania uchodźców, by Polska mogła z niego korzystać, ale to nie ma nic wspólnego ze sporem o praworządność. Wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE trzeba wykonywać – mówi prof. Adam Bodnar.
Tymczasem co słyszymy?
Krystian Markiewicz, lider sędziowskiego stowarzyszenia Iustitia, zdał sobie z tego sprawę i ubolewa w „Gazecie Wyborczej”, że wojna na Ukrainie odwróciła uwagę od ataku władzy na sądy. Ale nie daruje sobie niewybrednych ataków pod jej adresem: –Niszczenie instytucji demokratycznych, jakimi są sądy, zmierza dokładnie w tym samym kierunku, w którym poszła Rosja. Niektórzy politycy zachowują się „jak szabrownicy, którzy okradają sklepy i mieszkania w czasie wojennej zawieruchy”, a Zbigniew Ziobro „spuszcza ze smyczy swoich pupilków rzeczników dyscyplinarnych”, aby atakowali niezawisłych sędziów za orzeczenia.