We wtorek rano ciągniki zakłócały ruch na obwodnicy Antwerpii i w wielu innych miejscach we Flandrii i południowej Belgii. W Antwerpii obwodnica została zablokowana dla kierowców jadących do Gandawy, rolnicy rozpalili ogniska na autostradzie, przed południem przerwali protest. Po południu zapowiadają zablokowanie zjazdów na autostradach E34 i E17, a także wjazdu do portu Zeebrugge.
Trudno powiedzieć, żeby rolnicy napotkali krytykę ze strony rządu, belgijska minister spraw wewnętrznych Aannelies Verlinden powiedziała, że rozumie, dlaczego rolnicy protestują, ale — jak poprosiła — wcześniej powinni ogłaszać działania, które powodują zakłócenia dla ogółu społeczeństwa.
Trwa właśnie belgijska prezydencja w UE, więc premier De Croo chce wykorzystać tę okazję do omówienia kilku przepisów UE z Komisją Europejską, w tym kłopotów, jakie sprawia rolnikom biurokracja administracyjna oraz potrzeby stopniowego wprowadzania nowych środków, związanych z Zielonym Ładem.
Czytaj więcej
Na drogi w Polsce wyjechało nawet 30 tys. ciągników. Główną przyczyną jest wciąż niezałatwiona sprawa importu z Ukrainy. Ale protestują rolnicy w całej UE, obawiający się zmian czekających sektor.
O co chodzi belgijskim rolnikom?
Belgów oburzają podobne sprawy co rolników z Francji czy Polski. Jak pisze agencja informacyjna Reuters, są oburzeni rosnącymi kosztami produkcji, polityką środowiskową UE, czyli Zielonym Ładem oraz importem taniej żywności z krajów trzecich. Rolnicze protesty to spektakularne akcje: w grudniu niemieccy rolnicy wyrzucili obornik na ulice Berlina, teraz Belgowie planują od dzisiaj blokować drogi dojazdowe do portu kontenerowego Zeebrugge w Belgii na co najmniej 36 godzin, począwszy od godziny 14 we wtorek. Piszą o tym już nie tylko lokalne media, ale też światowe agencje informacyjne, jak Reuters.