Polska będzie zawsze respektowała decyzje nie tylko TSUE, ale wszystkich organów Unii. Pod warunkiem jednak, że działają w ramach określonych przez traktaty kompetencji. Tu bliskie jest nam stanowisko Danii, Czech czy Niemiec. Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe ustanowił zasadę, że ochrona praw obywatelskich w UE nie może być niższa, niż to zakłada ustawa zasadnicza RFN. Polska konstytucja definiuje to co prawda nieco inaczej, ale jest nam bliskie takie myślenie. Dlatego w naszym kraju ostateczne słowo w sprawie przestrzegania prawa europejskiego ma Trybunał Konstytucyjny.
Hiszpania szykuje się do reformy Najwyższej Rady Władzy Sądowniczej. W wywiadzie dla „El Mundo” uznał pan, że jest ona bardzo podobna do zmian w polskim KRS. Madryt powinien zostać objęty procedurą z art. 7 UE?
Nie chcemy, aby ktokolwiek był obejmowany tą procedurą. Zależy nam jedynie na równym traktowaniu krajów członkowskich. Reformując KRS, najpierw to Polska wzorowała się na Hiszpanii. I tu, i tam, członków tego gremium mianuje parlament większością trzech piątych głosów. My wprowadziliśmy dodatkowo możliwość nominacji zwykłą większością, jeśli takiej wzmocnionej większości znaleźć się nie da – ale za to z gwarancją 40 proc. miejsc dla opozycji. Teraz również Hiszpania chce wprowadzić możliwość nominacji zwykłą większością, aby przełamać blokadę w Kortezach, choć bez wspomnianych gwarancji. Lider opozycyjnej Partii Ludowej Pablo Casado stwierdził, że to zmiana wzorowana na Polsce. Jednak podobna logika mianowania sędziów istnieje przecież także w Niemczech. Więcej, tam w ciągu pierwszych czterech–pięciu lat od nominacji sędzia może być odwołany przez komisję, w której składzie większość to politycy. Wyobrażam sobie, jaka byłaby reakcja Brukseli, gdyby minister Zbigniew Ziobro otrzymał podobne uprawnienia! Jestem też przekonany, że gdyby reforma wymiaru sprawiedliwości, którą przeprowadził PiS, wyszła spod pióra SLD czy PO, zostałaby bez problemu przyjęta przez Unię. Dzisiejsza ekipa rządząca Polską reprezentuje inny nurt polityczny niż większość europejskiego mainstreamu – i to właśnie z tego wynika odmienne traktowanie naszego kraju.
Został pan pełnomocnikiem rządu ds. Trójmorza. To format, który dość dynamicznie się rozwija, także na ostatnim szczycie w Tallinie. Może okazać się alternatywą dla Unii?
W żadnym wypadku! Przeciwnie, on się w UE doskonale wpisuje, a najlepszym dowodem jest fakt, że w szczycie w Tallinie uczestniczył wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. Trójmorze rzeczywiście coraz szybciej się rozwija: z formatu skoncentrowanego początkowo głównie na obronie teraz obejmuje i obszary gospodarcze: rozwój infrastruktury transportowej, energetykę, 5G. Polska jest w nim liderem, ale chcemy, aby każdy kraj czuł się współwłaścicielem tego procesu – i w takim kierunku będziemy w ramach Trójmorza działać.