Był czas, gdy ojciec Tadeusz Rydzyk prowadził otwartą wojnę z biskupami. Ci, przez kilka lat usiłowali poskromić niepokornego redemptorystę i podporządkować sobie Radio Maryja. Ostatecznie uznali, że rozgłośnia jest własnością zgromadzenia zakonnego, które nie podlega ich władzy, powołali specjalny Zespół ds. Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja i machnęli ręką. Na pojawiające się co jakiś czas zarzuty, że rozgłośnia angażuje się w politykę i wspiera określone ugrupowania, odpowiadali, że faktycznie da się to zauważyć, ale to działalność poboczna, budząca emocje, lecz marginalna. Najważniejsze jest to, że radio robi dobrą robotę duszpasterską, że na częstych modlitwach przy radioodbiornikach gromadzi rzesze wiernych.
Ojciec Rydzyk urósł w taką siłę, o której biskupi mogą jedynie marzyć. Ma w Episkopacie swoich ulubionych hierarchów, których zaprasza na antenę i na różnorakie uroczystości. O tych, których nie darzy sympatią, nie wspomina i specjalnie ich nie atakuje. Wszyscy wydają się być zadowoleni. Teraz jednak w tej machinie pojawił się zgrzyt.
Festiwal oskarżeń
Sobota, 22 lutego, wczesne popołudnie. Gościem Radia Maryja w „Aktualnościach dnia" jest Sebastian Karczewski, dziennikarz blisko związanego z rozgłośnią „Naszego Dziennika". Początkowo rozmowa koncentruje się wokół tematu kampanii wyborczej i spodziewanego ze strony lewicowo-liberalnej ataku na Kościół. Redaktor Karczewski nie ma wątpliwości, że taki się pojawi. Siły wrogie Kościołowi uderzą w niego tematem pedofilii. Tłumaczy – skądinąd bardzo przytomnie – że nielicznych przypadków molestowania, których sprawcami byli księża, nie wolno przenosić na całe środowisko, bo jest to niesprawiedliwe.
Z minuty na minutę rozmowa zaczyna robić się jednak coraz ciekawsza. Karczewski bez żadnej kontry ze strony prowadzącego rozmowę zakonnika zaczyna festiwal oskarżeń.
Przeczytaj także: Kontrowersyjny abp Jan Paweł Lenga ma milczeć