8 czerwca dowiedzieliśmy się, że szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk i jego żona zostali zaatakowani przez hakerów. Dworczyk jest nie tylko prawą ręką premiera rządu, ale również osobą odpowiedzialną za Narodowy Program Szczepień.
Czy szef KPRM lub jego żona byli szantażowani? Czy mogły wyciec dane wrażliwe? Dlaczego najbliższy współpracownik premiera komunikował się w sprawach dotyczących bezpieczeństwa i strategicznych interesów państwa ze skrzynki prywatnej? Co mógł jeszcze ujawnić, co mogłoby zaszkodzić bezpieczeństwu kraju? Jak długo trwała korespondencja z niezabezpieczonego konta? Na te pytania lakoniczny komunikat ministra Dworczyka w mediach społecznościowych nie odpowiada, a często występujący w mediach minister zapadł się pod ziemię.
Z ujawnionych maili, które rzekomo pochodzą ze skrzynki Michała Dworczyka, wynika, że w czasie protestu Strajku Kobiet rządzący rozważali wyprowadzenie wojska na ulice. O tym, że wariant siłowego rozwiązania wobec protestujących był rozważany, informował 3 grudnia 2020 r. „Dziennik", pisząc: „W PiS rozważano pomysł użycia WOT. Ostatecznie upadł jako zbyt kontrowersyjny".
Konto na rosyjskim Telegramie opublikowało również rzekomą rozmowę między Mateuszem Morawieckim, Dworczykiem i Jarosławem Gowinem ws. działań podejmowanych przez rząd w ramach walki z pandemią oraz reakcji na budowę Nord Stream 2. Wymiana maili zawiera również dywagacje na temat ewentualnego zakazu przemieszczania się między województwami między 28 grudnia a 18 stycznia, wprowadzenia godziny policyjnej, interwencji policyjnych na sylwestrowych „domówkach". Rządzący nie zaprzeczyli autentyczności e-maili. Szef Centrum Analiz Rządu Norbert Maliszewski odradzał premierowi zamknięcie galerii ze względów bezpieczeństwa, twierdząc: „Jeśli zamkniemy tak po prostu galerie, to przyznamy się do błędu, że otworzyliśmy 29 listopada. Musimy uzasadnić, że np. nie przestrzegano tam zasad".
Z korespondencji wynika, że rząd wprowadzał obostrzenia pandemiczne nie w oparciu o dane zdrowotne, ale słupki poparcia. Również w tym przypadku nie zakwestionowano autentyczności maili.