Nowe stenogramy z Tu-154M - analiza

Po przecieku ze śledztwa wraca teza o naciskach, którym miała zostać poddana załoga przy katastrofie pod Smoleńskiem. Czas i sposób ujawnienia tych informacji budzą jednak wątpliwości

Publikacja: 07.04.2015 11:54

Paweł Majewski

Paweł Majewski

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Tuż przed piątą rocznicą katastrofy poznajemy czwartą wersję odczytów z kabiny pilotów rozbitego 10 kwietnia 2010 r. tupolewa. Pierwszą ujawnił MAK, drugą komisja Millera, trzecią na potrzeby wojskowego śledztwa zrobił krakowski Instytut Sehna. Nie sposób policzyć ile kopii zrobiono z oryginalnych rejestratorów, które są w Moskwie (sama komisja Millera kopiowała je kilkukrotnie, bo po przyjeździe do Polski okazywało się, że brakuje części zapisu).

Dość powiedzieć, że dopiero przed zrobieniem ostatniej kopii okazało się, że (jak twierdzi RMF FM, który ujawnia stenogramy) "w zamontowanym w tupolewie recorderze użyto taśmy niezgodnej ze specyfikacją producenta". Nowa kopia została zrobiona na innej częstotliwości niż dotychczasowe, w związku z czym udało się odczytać o 30 proc. więcej, niż do tej pory.

Co oznacza to więcej? RMF FM wybrał najważniejszego, jego zdaniem, fragmenty. Mamy, więc pełno wypowiedzi, które mają wskazywać, że w kabinie był dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik. Był też jeszcze ktoś, kto pił piwo, ale nie zidentyfikowano tej osoby. Było sporo zamieszania i hałasu, ale niestety nie wiemy nic więcej o końcówce lotu. Choć biegli twierdzą, że mikrofon rejestruje uderzenia w drzewa, to nie słychać żadnej reakcji załogi.

Nowe odczyty mają kwestionować ustalenia poprzednich biegłych prokuratury, którzy twierdzili, że na czarnych skrzynkach nagrały się też odgłosy z prezydenckiej salonki. To są rozmowy tylko z kabiny pilotów i z wejścia do niej. Dziwi jednak logika tych rozmów. O 8:15 i 33 sekundy mamy dialog:

"- Co to jest?

- Piwko. A ty nie pijesz?"

A już półtorej minuty później słyszymy dialog z udziałem stewardessy.

"- Wypijesz? - pyta kobieta

- Taaaak - odpowiada ktoś opisany jako 'osoba trzecia'".

Czy dotyczy on piwa? A jeśli tak, to pił je ktoś, z kim stewardessa była na "ty". Kto w takim razie?

Pierwsze pojawienie się gen. Błasika ma również nietypowy przebieg. O 8:22 i 33 sekundy pyta on nawigatora, czy ten mówi po angielsku. To jedyny język używany w lotnictwie i o ile zarzucanie załodze, że nie znała rosyjskiego mogłoby mieć sens, to podejrzewanie jej o nieznajomość angielskiego może budzić zdziwienie.

Tuż po przyjściu Błasika, biegli odczytali słowa kapitana: "Cicho tam". Ale już kilka minut później w kabinie nikt się już nie kryguje. Mamy dialog (nie wiadomo czyj, redakcja nie przypisała nikomu wypowiedzi, ale można domyślać się, że znów dyscyplinuje kapitan maszyny):

"- Poszedł kurde stąd.

- Tak.

- Idź kurde yyy."

Czy słowa te skierowane były do osób, które miały naciskać na pilotów? Jeśli tak, to trzeba by uznać, że piloci mało przejmowali się podległością służbową w wojsku.

O 8:32 i 13 sekund mamy sytuację, która według RMF FM opisuje "atmosferę, w jakiej pracowała załoga", ale trudno doszukać się logicznego sensu w przytoczonej wymianie zdań:

"- Dlaczego pasażee... - wg 'Uwag' to 'Ktoś ucisza pasażera, sepleniącego'

- I cio? - na tym samym planie dźwiękowym, nieco głośniej niż poprzednia kwestia. W 'Uwagach' napisano 'Brzmi jak osoba z wadami wymowy wykrzykująca w kokpicie'.

- Dlaczego pasażerowie nie siedzą na swoich miejscach? - tę kwestię 'Uwagi' opisują 'Osoba trzecia reaguje na obecność w kabinie osób spoza załogi'.

- W pytę! - pada na pierwszym planie nagrania z kokpitu po zajściu".

Jeszcze bardziej osobliwy jest dialog na kilkadziesiąt sekund przed katastrofą:

"- Ktoś tu zawinił - mówi (...) jeden z członków załogi.

- Mówisz do widzenia! - stwierdza drugi pilot. Być może spodziewał się, że alarm wywoła decyzję o odejściu na drugi krąg.

- Nieee, ktoś za to beknie - rozwiewa złudzenia dowódca.

- Po-my-sły! - domaga się DSP (Błasik - red.). Mówi znacznie głośniej od pilotów".

Co ciekawe Błasik mówi głośniej, choć to piloci mają koło siebie mikrofony. Tego głośniejszego tonu nie wychwycił żaden z poprzednich odczytów.

Oczywiście w tym chaosie da się odczytać logiczny sens. Ordynarne naciski, domaganie się pomysłów (w domyśle na doprowadzenie do lądowania) na kilkadziesiąt sekund przed śmiercią. Ale nowe odczyty rodzą też wiele pytań.

Dlaczego nikt wcześniej nie zauważył, że w czarnych skrzynkach była niewłaściwa taśma?

Jak potwierdzano jej oryginalność podczas kopiowania w Moskwie w lutym 2014 r.?

Jak to możliwe, że poprzedni biegli prokuratury nie słyszeli gen. Błasika skoro momentami mówił głośniej od załogi?

Kto dokonał przecieku? Prokuratura, czy pracujący dla niej biegli?

Dlaczego w przygotowaniu kompleksowej opinii dla prokuratury brał udział biegły, który w swojej książce pisze o rzekomej kłótni gen. Błasika z dowódcą załogi na lotnisku, choć sama prokuratura dementowała wcześniej, by doszło do takiej sytuacji. Czytaj więcej

Tuż przed piątą rocznicą katastrofy poznajemy czwartą wersję odczytów z kabiny pilotów rozbitego 10 kwietnia 2010 r. tupolewa. Pierwszą ujawnił MAK, drugą komisja Millera, trzecią na potrzeby wojskowego śledztwa zrobił krakowski Instytut Sehna. Nie sposób policzyć ile kopii zrobiono z oryginalnych rejestratorów, które są w Moskwie (sama komisja Millera kopiowała je kilkukrotnie, bo po przyjeździe do Polski okazywało się, że brakuje części zapisu).

Dość powiedzieć, że dopiero przed zrobieniem ostatniej kopii okazało się, że (jak twierdzi RMF FM, który ujawnia stenogramy) "w zamontowanym w tupolewie recorderze użyto taśmy niezgodnej ze specyfikacją producenta". Nowa kopia została zrobiona na innej częstotliwości niż dotychczasowe, w związku z czym udało się odczytać o 30 proc. więcej, niż do tej pory.

Pozostało 84% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki