Większość sondaży wskazuje na to, że gdyby wybory do Parlamentu Europejskiego odbyły się dzisiaj, wygrałaby je Koalicja Obywatelska, a Prawo i Sprawiedliwość poniosłoby bolesną porażkę. Tyle tylko, że owe badania nie uwzględniają dwóch czynników – mobilizacji poszczególnych elektoratów oraz determinacji liderów.
Zwolennicy PiS cierpią z powodu rzekomego zniknięcia Polski
Rzeczywiście, prawie wszystkie sondażownie jako faworyta wyborczego starcia wskazują formację Donalda Tuska, lecz jednym z dwóch czynników, które mogą odwrócić losy boju o europarlament, jest psychologiczna sytuacja elektoratów obu największych formacji. O ile zwolennicy rządu czują się usatysfakcjonowani obecnym stanem rzeczy, o tyle wyborcy PiS cierpią z powodu rzekomego zniknięcia Polski, okradania jej przez polityków władzy, torturowania więźniów politycznych, sprzedawania jej w ręce Niemców i Brukseli, łamania demokracji oraz kneblowania wolności słowa.
Czytaj więcej
- Jeżeli PiS dalej będzie tak zamknięty, to nie ma szans na wygranie kolejnych wyborów - uważa Paweł Kukiz, lider Kukiz'15.
To, że obraz ten – mówiąc delikatnie – daleki jest od prawdziwego, nie ma znaczenia. Jednym z podstawowych odkryć neuropolityki jest to, że ludzie kierują się nie tym, co jest, ale tym, co uważają, że jest. Jeśli można sobie dziś wyobrazić jakiś elektorat stojący do trzeciej w nocy przed lokalami wyborczymi, by oddać głos na swoją ulubioną partię, to są to raczej wyborcy opozycji, a nie koalicji rządzącej. To zaś może wpłynąć na to, kto stawi się przy urnach w dniu elekcji do Parlamentu Europejskiego. Dlatego ten czynnik działa na korzyść PiS, a nie KO i jej sojuszników.