Ustawa prawo o szkolnictwie wyższym – nazywana często niesłusznie konstytucją dla nauki lub ustawą 2.0 – wprowadziła nową jakość zarządzania szkołami wyższymi (publicznymi oraz niepublicznymi), w oparciu o scentralizowany model zarządzania, którego symbolem stał się jednoosobowy organ: rektor.
Czytaj więcej
Wyższe wykształcenie nie daje już dziś prestiżu i awansu, a na rynku pracy ma wartość dawnej matury – pisze politolog.
O ile w uczelniach niepublicznych władza zawsze należała do właściciela uczelni, natomiast rektor pozostawał w tym przedsiębiorstwie zaledwie dyrektorem wykonawczym, o tyle w państwowym szkolnictwie wyższym, opartym o wcześniejszą regulację prawną, władza była podzielona, zdecentralizowana i opierała się o wpisany w akademickie DNA demokratyzm. Pochodzące z wyboru organy władzy na uczelni nawzajem się kontrolowały, nie dopuszczając do niebezpiecznego monopolu.
Rektor Dariusz Rogut przyucza się dopiero do zajmowanego stanowiska
Wspomniana ustawa ten system skutecznie rozmontowała. Zniesiono podział władzy, opowiadając się za jej monopolem, oddając pełnię władzy na uczelni w ręce rektora. Stał się on monopolistą władzy i może pozwolić sobie, w imię opacznie rozumianej jednolitej władzy, na podporządkowanie sobie senatu, kanclerza i pozostałych organów uczelni. Wraz z upływem czasu, który minął od 2018 roku, czyli wejścia w życie prawa o szkolnictwie wyższym, patologie zaczęły się coraz bardziej uwidaczniać.
Tak też się niestety stało na nowo powołanej ponad politycznymi podziałami Akademii Piotrkowskiej. Mianowicie dr hab. Dariusz Rogut, bez konsultacji ze społecznością akademicką Filii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, na bazie której powstała nowa uczelnia, został wybrany jej pierwszym rektorem arbitralną decyzją administracyjną ministra nauki i szkolnictwa wyższego dr hab. Przemysława Czarnka.