Łukasz Warzecha: Polski kredyt w Korei

PiS zachowuje się, jakby Polska miała gigantyczną nadwyżkę budżetową.

Publikacja: 02.08.2023 03:00

Wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak (PiS)

Wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak (PiS)

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Przedstawione w „Rzeczpospolitej” informacje o rozmiarach kredytu, jaki Polska musi zaciągnąć na opłacenie zamawianego w Korei Południowej sprzętu wojskowego, są porażające. Przypomnijmy: w sumie, jeśli podliczyć kredyt już zaciągnięty oraz ten, o który teraz stara się Polska, według informacji „The Korea Times” suma sięga już 100 mld złotych. Czyli ponad 15 proc. dochodów rocznego polskiego budżetu. A to początkowy koszt netto dotyczący tylko sprzętu z Korei.

Trudno negować potrzebę zmodernizowania polskiego wojska, choć można mieć pytania co do tempa. Zostało ono podyktowane rosyjską agresją na Ukrainę, ale też szybkim oddawaniem polskiego sprzętu Kijowowi. W tym takiego, który miał przed sobą jeszcze kilka lub więcej lat funkcjonowania, a więc można było rozłożyć przezbrajanie armii na dłuższy okres. Nie ma wątpliwości, że modernizacja jest konieczna. Chyba nikt poważny tego nie kwestionuje.

Czytaj więcej

Ogromny kredyt ministra Błaszczaka. Kto zapłaci za broń?

Nie sposób jednak pogodzić się z tym, w jaki sposób do finansowania tej operacji podchodzi władza. Zadziwiające jest, że o kosztach zakupów sprzętu w Korei polska opinia publiczna musi się dowiadywać między innymi z koreańskiej gazety. Skala tych wydatków powinna zostać jasno przez rząd określona i zakomunikowana obywatelom.

Nie ma także żadnej strategii finansowej poza radykalnym powiększeniem długu publicznego. PiS stworzył bardzo groźny projekt zmiany konstytucji, zakładający – po pierwsze – faktyczną konfiskatę majątków pod pretekstem czysto teoretycznego i domniemanego wspierania agresora, walczącego z państwem trzecim, i po drugie – zniesienie konstytucyjnego limitu zadłużenia (60 proc. rocznego PKB) dla wydatków związanych z obronnością. Co jest przecież nadzwyczaj pojemną kategorią.

Nie jest to żadna metoda finansowania olbrzymich wydatków, tylko próba zerwania bezpiecznika. Od zerwania bezpiecznika pieniędzy na spłatę kredytu nie przybędzie. Od rządu można by zatem oczekiwać, że przedstawi nie tylko zestawienie kosztów szybkiej modernizacji armii, ale też realistyczny plan spłacania zadłużenia. Żeby znaleźć pieniądze, gdzieś trzeba będzie oszczędzić, gdzieś – podnieść obciążenia. Obywatele mają prawo wiedzieć, komu trzeba będzie zabrać.

Czytaj więcej

Paweł Rożyński: Rozbrajająca beztroska PiS

Na razie władza zachowuje się tak, jakby problem nie istniał, a Polska miała gigantyczną nadwyżkę budżetową. 14. emerytura, brak terminu zakończenia programu korzyści socjalnych dla ukraińskich uchodźców, 800+… Jeżeli poważnie traktujemy potencjalne zagrożenia dla Polski – a na takie poważne traktowanie zasługują – to częścią takiego podejścia powinien być realny plan sfinansowania zbrojeń. Niczego takiego na horyzoncie nie ma.

Autor jest publicystą „Do Rzeczy”.

Przedstawione w „Rzeczpospolitej” informacje o rozmiarach kredytu, jaki Polska musi zaciągnąć na opłacenie zamawianego w Korei Południowej sprzętu wojskowego, są porażające. Przypomnijmy: w sumie, jeśli podliczyć kredyt już zaciągnięty oraz ten, o który teraz stara się Polska, według informacji „The Korea Times” suma sięga już 100 mld złotych. Czyli ponad 15 proc. dochodów rocznego polskiego budżetu. A to początkowy koszt netto dotyczący tylko sprzętu z Korei.

Pozostało 85% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki