W wywiadzie z Ewą Kaletą dla Gazety Wyborczej Lupa stwierdza kpiąco: „Jestem ciekaw tej nowej wizji teatrów, w której wszystko będzie się odbywało bez żadnej emocji, w całkowitej higienie, w utopijnym porządku. Czy młodzi artyści denerwują się tylko w słusznej sprawie, a ci "starzy" denerwują się z potrzeb sadystycznych?” Takie sprowadzenie do absurdu ma ośmieszyć pokolenie młodych ludzi teatru postulujących przemianę środowiska teatralnego. Przecież nikt z nas nie jest przeciwny emocjom. Każdy kto ma choć odrobinę wiedzy psychologicznej wie, iż nie powinno się mówić o emocjach, że są złe lub dobre, bo każda emocja jest naturalna i potrzebna. Złe lub dobre mogą być natomiast wynikające z emocji zachowania.
Opisane przy okazji genewskiej afery sytuacje, jak również nowe doniesienia z poprzednich projektów Lupy w teatrach polskich, o których środowisko milczy od lat, a milczeć nie powinno, dowodzą niestety, że zachowania Lupy są nie do zaakceptowania. On zaś zamiast powstrzymać się od komentarza, prowadzi swój legendarny monolog, który brzmi błyskotliwie, ale w istocie jest pomieszaniem pojęć. Nie uwierzę, że tak doświadczony reżyser nie potrafi odróżnić zachowania od emocji.
Czytaj więcej
Nie ustaje dyskusja o protestach techników w genewskiej Komedii przeciw stylowi pracy Krystiana Lupy, odwołaniu premiery „Wyjechali” na początku czerwca i ośmiu pokazów w Awinionie. Bez odpowiedzi jest pytanie, co z paryską premierą w styczniu 2024.
Jak również nie uwierzę, że uznany recenzent Rzeczpospolitej Jacek Cieślak nie odróżnia treści spektaklu od warunków, w jakich spektakl powstaje. W kuriozalnym artykule „Bardzo zły Krystian Lupa i wszyscy święci” stwierdza: „dla zwolenników nowego teatru, który traktowany jest wyłącznie jako antyprzemocowy projekt społeczny o żadnym wariacie nie może być mowy, musi być miło, na temat, czyli o tolerancji.” Stwierdzenie to jest absolutną bzdurą, bowiem obecne trendy w najmodniejszych teatrach np. Powszechnym są takie aby się „wtrącać”, aby podczas spektaklu „nie było miło”, żeby poruszać trudne tematy. Z drugiej strony postuluje się zmianę standardów pracy w polskich teatrach, które w szczególności mają problem z mobbingiem i przemocą seksualną. Te postulaty nie są treścią spektakli, walka o godne warunki pracy to jedno a tematyka spektakli to drugie. Jeśli Cieślak miesza tu pojęcia, to ma w tym swój cel. Powtórzę się: nie uwierzę, że tego nie rozumie.
Czy można nie krzyczeć na aktora
W swej krytyce młodego pokolenia twórców Cieślak idzie jeszcze dalej i prowokacyjnie pyta: „kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień”. A więc rzucam, bo mi się nigdy nie zdarzyło wrzeszczeć na aktora, lub współpracownika, używać wulgarnych epitetów i upokarzać publicznie. Jeśli Krystian Lupa i Jacek Cieślak są ciekawi jak ja pracuję i czy się denerwuję na próbach, i jak wygląda ten „higieniczny świat”, którego się tak boją, to wyjaśniam. Ja też mam emocje i podczas prób się denerwuję i to z wielu powodów, ale nie pozwalam by złość mną zawładnęła, bo na tym polega profesjonalizm w pracy reżysera, by innym nie zakłócać pracy swoimi niepotrzebnymi wybuchami. To aktorzy pracują emocjami i do tego wyobraźnią, ja pracuję słowem, którym poruszam ich emocje i wyobraźnię oraz empatią dzięki, której odbieram i analizuję, to co się na scenie z aktorem dzieje. Jakiekolwiek odwracanie uwagi od sceny i zwracanie jej na siebie oraz na swoje frustracje, przynosi odwrotny efekt od zamierzonego.