Rz: Jaki jest długoterminowy amerykański plan dla Ukrainy?
Nasi przywódcy tego otwarcie nigdy nie przyznają, ale jest jasne, że chodzi o powstrzymanie Rosji, o zapobieżenie odbudowie imperium, które jest rywalem Ameryki. Utrzymanie niezależności Ukrainy jest niezbędne, jeśli nie chcemy, by Rosja całkowicie rozbiła jedność Europy. Ale to nie jest nowe założenie. Już 15 lat temu, gdy prezydent Leonid Kuczma zaczął wyprzedawać rosyjskim oligarchom strategiczne ukraińskie przedsiębiorstwa, administracja Billa Clintona stanowczo się temu sprzeciwiła. W 2014 r. Biały Dom zareagował z jeszcze większą determinacją, gdy Rosja była gotowa użyć siły zbrojnej, aby zniszczyć ukraińską niezależność. Jestem przekonany, że następca Baracka Obamy – czy to będzie Hillary Clinton, czy któryś z republikańskich kandydatów – jeszcze bardziej zaangażuje się na Ukrainie, niż to jest obecnie.
Łącznie z przyjęciem Ukrainy do NATO?
Ukraina tylko raz, w 2008 r., poważnie myślała o przystąpieniu do sojuszu. Później traktowała te deklaracje jako sposób na zapewnienie sobie bezpieczeństwa, bez przeprowadzenia reformy własnej armii i wsparcia bezpieczeństwa innych sojuszników, jak to zrobiła Polska. To nie jest poważne podejście. Nie widzę więc szans na przyjęcie Ukrainy do NATO, podobnie jak na uzyskanie członkostwa w Unii Europejskiej.
A może Ameryka w ogóle stała za Majdanem, za obaleniem prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza? Tak twierdzi propaganda Kremla.