Hanna Hopko: Cyryl, sługa Putina

Bezbożny patriarcha Cyryl nie może uniknąć sankcji – pisze była szefowa komisji spraw zagranicznych w ukraińskim parlamencie.

Publikacja: 24.04.2022 18:56

Cyryl sprawuje urząd patriarchy Moskwy i całej Rusi od 2009 r.

Cyryl sprawuje urząd patriarchy Moskwy i całej Rusi od 2009 r.

Foto: ALEXEI DRUZHININ/SPUTNIK, KREMLIN POOL PHOTO VIA AP

Towarzyszyłam delegacji działaczy społeczeństwa obywatelskiego, która w tym miesiącu udała się do Waszyngtonu, aby poinformować członków Kongresu o brutalnych działaniach Rosji wobec Ukrainy. Po rozmowie z przewodniczącą Nancy Pelosi, zauważyliśmy, że trzyma ona w ręku paciorki modlitewne podarowane jej przez ukraińskiego księdza z Waszyngtonu. Wykorzystaliśmy tę okazję, aby zasugerować jej bezceremonialny, ale konieczny ruch: nałożenie sankcji na przywódcę Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.

Zająć majątek

Być może niektórzy uznają, że celowanie w przywódców religijnych wykracza poza świat polityki. Ale patriarcha Cyryl, czy też, używając jego świeckiego imienia, Władimir Michajłowicz Gundiajew, daleki jest od bycia sługą Bożym i zamiast tego służy jako wojownicze ramię Kremla w trwającej kampanii okrucieństw w Ukrainie. Ten 70-letni przywódca uznał moskiewską „specjalną operację wojskową w Donbasie” (oficjalne orwellowskie określenie morderczej kampanii w całym kraju) za uzasadnioną, a nawet świętą. Zwycięstwo wyborcze Władimira Putina w 2012 r. określił mianem „cudu Bożego”. Mówiąc wprost, jest jednym z najwyższych rangą polityków w kraju.

10 kwietnia Gundiajew wezwał swoich zwolenników do zjednoczenia się wokół władz, aby pomóc w odparciu wrogów, zewnętrznych i wewnętrznych. Natomiast w kazaniu z 6 marca określił wojnę jako część metafizycznej walki między wschodnimi wartościami a zachodnią dekadencją i niemoralnością. Ciąg gwałtów, morderstw i grabieży dokonywanych na nieuzbrojonych ukraińskich cywilach można, zdaniem Gundiajewa, usprawiedliwić tym, że raz w roku w Kijowie odbywa się parada gejów. Powiedział również, że „prawdą Bożą” jest to, że Rosja i Ukraina mają wspólne dziedzictwo narodowe i duchowe – podzielając tym samym tezę Putina, że Ukraina nie jest suwerennym narodem.

Czytaj więcej

Tomasz P. Terlikowski: Znikające piękno prawosławia

Rosyjskie społeczeństwo nie tylko chłonie narrację prowojenną skierowaną przeciwko mitycznemu „nazistowskiemu” rządowi w Kijowie, ale staje się teraz żądne krwi wszystkich Ukraińców. Sam Putin w swoim szalonym przemówieniu, tuż przed rozpoczęciem inwazji, określił Ukrainę jako „niezbywalną część naszej własnej historii, kultury i przestrzeni duchowej”. Kreml przekazuje to przesłanie za pośrednictwem Gundiajewa i innych księży, którzy pobłogosławili rakiety skierowane na Krym i Syrię, aby uczynić całe rosyjskie społeczeństwo współwinnym zbrodni wojennych.

Gundiajew nie powinien mieć możliwości swobodnego podróżowania po świecie w celu szerzenia kremlowskiego przesłania nienawiści. Jego majątek, o którym od dawna krążą pogłoski, i który zdaniem dziennikarzy zgromadzony jest m.in. za granicą, powinien zostać natychmiast sprawdzony i zajęty. To zadziwiające, że jako główny zwolennik rosyjskiego reżimu patriarcha do tej pory uniknął sankcji.

Agencja informacyjna reżimu

Oprócz niego samego, musimy być ostrożni wobec całej tej szajki. Amerykanie i Europejczycy powinni się długo zastanowić, czy chcą nadal pozwalać, by na ich terytorium działały biura Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej – od dawna wykorzystywanej jako baza dla szpiegów i działalności wywrotowej. Czy to przypadek, że w państwie o najkrótszym stażu w NATO, Czarnogórze, narastają protesty uliczne i napięcia podsycane przez wspieraną przez Moskwę Cerkiew? Wielu uważa, że związki między duchownymi a służbami wywiadowczymi przetrwały upadek ZSRR.

To nie jest tylko ukraińska bolączka. Tak jak Rosja stała się państwem pariasem, tak samo jej Kościół jest spychany na margines przez najwyższe autorytety duchowe na świecie. W 2019 r. patriarcha ekumeniczny Bartłomiej – zwierzchnik światowego Kościoła prawosławnego – uznał Ukraiński Kościół Prawosławny za niezależny od patriarchy moskiewskiego. Bartłomiej 27 lutego potępił wojnę Putina jako „pogwałcenie praw człowieka” i „brutalną przemoc wobec naszych bliźnich”. Papież Franciszek 16 marca potępił wojowniczą retorykę Gundiajewa, mówiąc: „Kiedyś w naszych kościołach mówiło się także o świętej wojnie czy wojnie sprawiedliwej. Dziś nie możemy mówić w ten sposób”.

Władze rosyjskiej Cerkwi prawosławnej działają dziś jako agencja informacyjna reżimu Putina, sprzedając wiernym niesprowokowaną napaść Moskwy na Ukrainę jako narzędzie miękkiej władzy. Cerkiew i państwo idą ręka w rękę, a często oligarchowie również wskakują na pokład samolotu patriarchy. W styczniu 2014 r. Gundiajewowi towarzyszył Konstantin Małofiejew, konserwatywny sojusznik Putina i założyciel Tsargrad TV, prawosławnej stacji telewizyjnej. Małofiejew powiedział później dziennikarzowi: „To była jedna modlitwa wszystkich ludzi: aby Sewastopol znów stał się częścią Rosji. Taka jest wola Boża”. W zeszłym tygodniu Departament Sprawiedliwości oskarżył Małofiejewa o naruszenie sankcji w związku z finansowaniem separatyzmu na Krymie.

Bezkarność wykluczona

W czasach sowieckich zburzono niezliczone kościoły i stracono dziesiątki tysięcy księży. W 2022 r. wojska rosyjskie bombardują nasze kościoły i zabijają naszych księży. Ma to na celu zniszczenie naszej tożsamości, ale nasza wiara pozostaje niewzruszona.

Gundiajew jest ewidentnie sługusem Putina. Z pewnością wielu rosyjskich wyznawców prawosławia jest zdegustowanych jego wybrykami – w ostatnich tygodniach wielu duchownych w niespotykany sposób skrytykowało wojnę w Rosji. To jednak Zachód musi wysłać wyraźny sygnał, że każdy, kto ułatwia realizację pozbawionych godności działań sił rosyjskich w Ukrainie, włącznie z tymi, którzy twierdzą, że służą Bogu, nie pozostanie bezkarny.

Hanna Hopko była szefową komisji spraw zagranicznych w parlamencie ukraińskim, jest przewodniczącą zarządu Sieci Wspierania Interesu Narodowego ANTS, grupy byłych deputowanych, którzy działają na rzecz praw człowieka i demokracji w Ukrainie

Towarzyszyłam delegacji działaczy społeczeństwa obywatelskiego, która w tym miesiącu udała się do Waszyngtonu, aby poinformować członków Kongresu o brutalnych działaniach Rosji wobec Ukrainy. Po rozmowie z przewodniczącą Nancy Pelosi, zauważyliśmy, że trzyma ona w ręku paciorki modlitewne podarowane jej przez ukraińskiego księdza z Waszyngtonu. Wykorzystaliśmy tę okazję, aby zasugerować jej bezceremonialny, ale konieczny ruch: nałożenie sankcji na przywódcę Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.

Pozostało 92% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki