Zatrzymanie 57-letniego Tomasza L., archiwisty w Urzędzie Stanu Cywilnego w Warszawie, pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Federacji Rosyjskiej pociągnęło za sobą wydalenie 45 rosyjskich agentów – dyplomatów. Jeden z nich, pracownik ambasady – był według służb oficerem prowadzącym L.
Jak ustaliła „Rz”, zadanie Tomasza L. było dla rosyjskich agentów bezcenne. Przez ostatnie pięć lat (od 2017 r. do zatrzymania w ubiegłym tygodniu) L. miał wykradać i przekazywać Rosjanom dane personalne, które ci wykorzystywali do tworzenia tożsamości. To tzw. wtórniki, które pozwalają „nielegałom” (oficer wywiadu, który przyjmuje inną tożsamość narodową, specjalnie dla niego przygotowaną) formalnie i bezpiecznie zaistnieć.
L. pracował w Wydziale Archiwalnych Ksiąg Stanu Cywilnego (w Archiwum Urzędu Stanu Cywilnego m.st. Warszawy). Dane kopiował ze służbowego komputera na pendrive’a lub robił z monitora zdjęcia telefonem komórkowym – wynika z naszych informacji. Podczas przeszukania ABW zabezpieczyło u niego nośniki elektroniczne – to prawdopodobnie ich zbadanie i analiza komputera, którego używał w pracy, pozwoliły ustalić okres domniemanej współpracy.
Czytaj więcej
Pracownik Urzędu Stanu Cywilnego w Warszawie został zatrzymany za działalność na rzecz rosyjskiego wywiadu, usłyszał zarzuty w śledztwie prowadzonym m.in. przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego - podało RMF FM. Informację potwierdził rzecznik rządu Piotr Müller.
Cenne archiwum
Co istotne, warszawskie archiwum USC jako jedyne w kraju posiada stare księgi parafialne z terenów należących przed II wojną światową do Polski, a obecnie do Ukrainy czy Białorusi – chodzi o tzw. mienie zabużańskie dotyczące Polaków przymusowo wysiedlonych w latach 1944–1952. Potwierdza nam to Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka ratusza. – Jesteśmy jedynym urzędem w Polsce posiadającym te dane. Są to archiwa pozostałe z zabużańskiego terenu: akty urodzenia, zgonu, zawarcia małżeństwa – wylicza.