Monika Horna-Cieślak: Standardy mają chronić dzieci

Przy wdrażaniu standardów ochrony małoletnich nie traćmy racjonalności. Ustawa Kamilka nie zakazuje np. przytulania z dziećmi czy wchodzenia rodziców do szkoły – mówi Monika Horna-Cieślak, rzeczniczka praw dziecka.

Publikacja: 06.11.2024 05:32

Monika Horna-Cieślak

Monika Horna-Cieślak

Foto: PAP/Marcin Obara

Po wdrożeniu standardów ochrony małoletnich w niektórych placówkach dochodzi do absurdów: dzieci nie mogą w żłobku mówić „ciocia” do swoich opiekunek, przytulać opiekunów, a nauczyciele szkolni nie mogą przyjmować prezentów, np. na Dzień Nauczyciela. Jak ocenia pani takie następstwa wejścia w życie nowelizacji?

W przestrzeni medialnej spotkałam się z wieloma fake newsami dotyczącymi ustawy Kamilka, co bardzo mnie przeraża i smuci. Wskutek tego mam poczucie, że niewiele osób sięga do źródła, czyli do ustawy, aby zrozumieć, jaki jest cel standardów ochrony małoletnich. Przypominam, że organy zostały zobowiązane do ich wdrożenia, aby zapobiegać krzywdzie dzieci. Nareszcie w naszym polskim systemie prawnym mamy profilaktykę przemocy wobec osób najmłodszych. Co jednak ważne, ustawa Kamilka nie zakazuje przytulania z dziećmi, robienia zdjęć na wycieczkach szkolnych czy wchodzenia rodziców do szkoły. Jest to indywidualna decyzja placówki, która wytyczyła sobie w standardach taką relację na linii dorosły–dziecko. Nie należy jednak tworzyć absurdalnych rozwiązań, ponieważ w ustawie Kamilka nie ma do nich żadnej podstawy prawnej.

Jak należy więc właściwie stosować przepisy?

Ustawa daje autonomię podmiotom, w których przebywają dzieci, czyli placówkom medycznym, oświatowym czy opiekuńczo-wychowawczym, w zakresie tego, jak ustalić dostosowane do warunków danej placówki bezpieczne relacje i procedury, gdy dziecku dzieje się coś złego. Dlatego podmiot może w standardach określić zakazy, jeśli uważa, że w danej placówce jest taka potrzeba. Ustawa jednak do tego nie obliguje, a wskazuje wyłącznie, że w placówce powinny być określone bezpieczne relacje na linii dorosły–dziecko, na linii dziecko–dziecko oraz że ma być wskazana procedura interwencji, gdy mamy podejrzenie, że dziecko jest krzywdzone. Ustawa określa także obowiązek ustalenia systemu wsparcia czy zasady bezpiecznego korzystania z internetu w placówce. Poza tymi drogowskazami nie ma w ustawie Kamilka żadnych zakazów, np. wręczania prezentów czy przytulania. Ilość nieprawdziwych informacji o ustawie naprawdę przeraża. W sprawie tych nieprawdziwych informacji zaapelowałam razem z Fundacją Dajmy Dzieciom Siłę oraz organizacjami pozarządowymi skupionymi w Krajowej Koalicji na rzecz Ochrony Dzieci do Ministerstwa Edukacji Narodowej o pilne działania naprawcze.

Czy powstałe absurdy wynikają z ostrożności, ponieważ zarządzający placówkami nie chcą mieć problemów? Czy może z uwagi na zapisy w wytycznych przygotowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości?

Przygotowując standardy ochrony małoletnich, musimy pamiętać o tym, że określone przez nas zasady muszą służyć dziecku i zapewnieniu mu bezpieczeństwa. Musimy zadać sobie pytanie, czy ostrożność nie przykrywa najważniejszej osoby, dla której to robimy, czyli dziecka. Musimy też pamiętać, że ostrożność nie może sprawić, iż zatracimy racjonalność w ustalaniu zasad w standardach ochrony małoletnich, tylko zastanówmy się, jak to mądrze robić z poszanowaniem podmiotowości dziecka i obowiązującego prawa. Wspomniane wytyczne przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości powstały z uwagi na to, że zaczęły powstawać firmy zajmujące się sprzedażą standardów, a jest to niedopuszczalne, ponieważ standardy muszą być tworzone indywidualnie przez każdą placówkę, dostosowane do miejsca. Te wytyczne są jedynie podpowiedzią, którą należy dostosować do miejsca. Znam placówki, które uważają, że zostały odpowiednio przygotowane do wdrożenia standardów, ale wiem też, że w przestrzeni publicznej powstało na ten temat wiele mitów. Z tego powodu Biuro Rzeczniczki Praw Dziecka szkoli z tego, w jaki sposób wdrażać standardy ochrony małoletnich.

Kto może wziąć udział w szkoleniach organizowanych przez Biuro RPD?

Do naszego biura mogą zgłosić się wszystkie podmioty, których pracownicy lub wolontariusze mają kontakt z dziećmi. Podczas takich bezpłatnych szkoleń, organizowanych także zdalnie, podkreślamy, że standardy należy dostosować do danej placówki, dokładnie przeanalizować jej potrzeby. 6 listopada zorganizowany jest bezpłatny webinar razem z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę, w trakcie którego będzie mowa, o czym dokładnie jest ustawa Kamilka.

Szkolenia dotyczące konstruowania standardów regularnie organizuje także Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, która jest prekursorem w zakresie tego, jak te standardy powinny wyglądać. Jest to fundacja, która wypracowała takie standardy jeszcze przed wejściem w życie obowiązku prawnego, a do ich wdrażania dobrowolnie zachęciła aż 4 tys. placówek.

W jaki sposób dyrektorzy szkół mogą zgłosić się do Biura Rzeczniczki Praw Dziecka z prośbą o zorganizowanie takiego szkolenia dla nauczycieli?

Wystarczy napisać maila do Biura Rzeczniczki Praw Dziecka, abym ja lub któryś z ekspertów poprowadził takie bezpłatne szkolenie. Najlepiej, jeśli będzie to szkolenie dla pracowników szkół czy przedszkoli z danej społeczności, aby mieszkańcy określonego terenu mieli większą świadomość odnośnie do potrzeby tworzenia standardów ochrony małoletnich.

W jaki sposób standardy ochrony małoletnich powinny zostać odpowiednio opracowane?

Kierownik danego podmiotu powinien spotkać się ze swoim zespołem i przeanalizować, czy mieli sytuacje, gdy dobro dziecka było zagrożone, jak się wtedy zachowali, czy współpracowali, czy wiedzieli, w jaki sposób mają się zachować. W standardach musi być jasno określone, jak ma wyglądać procedura podejmowania interwencji z refleksją, jak nam to wychodziło do tej pory, jak sobie do tej pory radziliśmy. Musi być też wskazana z imienia i nazwiska osoba odpowiedzialna za interwencje, np. za założenie Niebieskiej Karty, ale także osoba odpowiedzialna za wsparcie dziecka. Dla przykładu w naszym biurze jest określone, że gdyby dziecko powiedziało po konferencji, że w jego domu dzieje się coś niepokojącego, to pracownik wie, że ma z tej rozmowy spisać notatkę, i wie, do którego innego pracownika ma się z tym zwrócić. Ten kolejny pracownik byłby natomiast odpowiedzialny za przyjęcie tej notatki. Kolejno zorganizowane byłoby spotkanie, jak pomóc dziecku, i w przypadku podjęcia określonych decyzji ja jako rzeczniczka lub mój zastępca podpisalibyśmy określone dokumenty, np. jeśli wymagałaby tego sytuacja dziecka – pismo do sądu rodzinnego. Każdy krok jest dokładnie opisany w naszych standardach, tak też powinno być w innych placówkach. Ustaliliśmy też, że witamy się z dziećmi poprzez podanie ręki, nie przytulamy, jednak jeśli dziecko będzie potrzebowało takiego kontaktu fizycznego, to możemy to zrobić. Jednak o każdym takim kontakcie muszę być poinformowana. Najważniejsze jest bowiem, żeby podążać za dzieckiem i żeby kontakt z dzieckiem opierał się na zasadzie jawności. Jest to bardzo ważne – przemoc wobec dzieci karmi się bowiem ciszą.

Trudno może być z ochroną w przypadku najmłodszych dzieci, które nie realizują jeszcze obowiązku szkolnego, ich rodzice nie wychodzą z nimi na spacery, do lekarza, nie podróżują. Czy w planowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowelizacji ustawy Kamilka będzie się pani starała przeforsować zmiany mające na celu ochronę najmłodszych dzieci?

Biuro Rzeczniczki Praw Dziecka i Ministerstwo Sprawiedliwości są w stałym kontakcie w zakresie tego, jak wygląda ochrona dzieci w Polsce. Współpracujemy ze sobą i prowadzimy silny i partnerski dialog. Bardzo cenię panią minister Zuzannę Rudzińską-Bluszcz, która aktywnie działa na rzecz ochrony dzieci. Biuro RPD zna założenia tej nowelizacji. Mnie jako rzeczniczce praw dziecka zależy, aby nowelizacja ustawy Kamilka wprowadziła lokalną analizę śmiertelnych i ciężkich przypadków krzywdzenia dzieci, sprawdzając, gdzie zawiódł system, czy brakuje jakiejś regulacji, czy może zajęcia się sprawą przez daną instytucję. Uważam, że taka analiza powinna być prowadzona w miastach, w których dochodzi do najcięższych przypadków znęcania się nad dziećmi. Ja już jako rzeczniczka, po przypadku krzywdzenia dzieci, proszę takie miasta o zorganizowanie lokalnego sztabu kryzysowego. Docelowo jednak chcę, aby to z nowelizacji wynikał obowiązek sprawdzenia, dlaczego w danym mieście doszło do takiej sytuacji, jak można było jej uniknąć i jakie kroki należy podjąć. Utworzenie lokalnych sztabów kryzysowych ma duże znaczenie, ponieważ w sprawach krzywdzenia dzieci Biuro Rzeczniczki Praw Dziecka uczestniczy w sprawie rodzinnej, gdy np. w rodzinie są też inne dzieci, ale nie ma uprawnień do reprezentowania ich w sprawach karnych. Jeśli dane miasto nie skonfrontuje się z rzeczywistością, to nie wyciągnie wniosków i w przyszłości nie będzie działać na rzecz młodego człowieka.

Jakie inne zmiany trzeba jeszcze wprowadzić w ustawie Kamilka?

Wiem, że Ministerstwo Sprawiedliwości planuje wprowadzenie monitoringu losów rodziny dziecka, aby służby pomocowe z miasta, do którego rodzina się przeprowadzi, wiedziały, jaka była historia tej rodziny w innym mieście. Natomiast skupiając się na ochronie najmłodszych dzieci, które są najbardziej narażone na przemoc, chcę, aby osoby z opieki społecznej czy kuratorzy sądowi mieli większy kontakt z samymi dziećmi. Należy także położyć nacisk na spotkania położnych w domu lub osób z opieki społecznej. Nie może być tak, że jedyną możliwością zakończenia znęcania się nad dzieckiem jest to, że ktoś zauważy niepokojące sygnały na spacerze, na placu zabaw czy podczas wizyty u lekarza. Osoby, które odwiedzałyby w domu dzieci, byłyby też wsparciem dla rodziców, którzy po narodzeniu dziecka nie zawsze radzą sobie z nową rolą i po prostu potrzebują pomocy.

Czy uważa pani, że rodzina będzie gotowa otwarcie mówić takiemu pracownikowi o swoich problemach?

Jeśli takiego wsparcia będą udzielały osoby przeszkolone, z umiejętnością nawiązywania kontaktu i bycia dla drugiego człowieka, to jest szansa, że osoba potrzebująca pomocy się otworzy. Najgorszą rzeczą, którą możemy zrobić, jest rezygnacja z jakiegoś rozwiązania dlatego, że ktoś z tego nie skorzysta. Taka osoba, będąca blisko rodziny, będzie mogła też sprawdzić, w jakich warunkach mieszka dziecko, czego potrzebuje. Krzywdzone dzieci często mówią, że w ich życiu zabrakło mądrego dorosłego, który by przyszedł i zapytał, jak się czują. Mówią wtedy, że gdyby usłyszały takie pytanie, to powiedziałyby prawdę, że były krzywdzone lub doświadczyły wykorzystywania seksualnego. Liczę, że tacy pracownicy będą osobami, które wysłuchają dziecka i na które dziecko będzie mogło liczyć. Wiem, że takie osoby już są, już pracują w służbach pomocowych i właśnie wsłuchują się w głos dzieci.

Eksperci postulują utworzenie centralnej służby ochrony dzieci, która przekazywałaby informacje o ewentualnych nieprawidłowościach w rodzinach z dziećmi, które nie ukończyły trzeciego roku życia. Czy trwają konkretne rozmowy na temat centralnej służby ochrony dziecka?

Rozmowy o takiej służbie są prowadzone w Ministerstwie Sprawiedliwości. Rozważane jest rozwiązanie obowiązujące w krajach zachodnich, gdzie są służby ochrony dzieci, które są nastawione na pomoc dziecku. Takie zagraniczne służby ochrony dzieci szybko reagują, aby ochronić dziecko, a następnie także reprezentują dziecko w postępowaniach sądowych. Każde rozwiązanie prawne, które ma na celu chronić dzieci przed przemocą, jest odpowiednim działaniem, dlatego zorganizowanie w Polsce służb, które są nakierowane stricte na dziecko, jest w mojej ocenie odpowiednim pomysłem. Co równie ważne, takie ośrodki koordynują działania na rzecz dzieci.

Czy nie wywoła to jednak zarzutów o mnożenie służb i tworzenie jednostek, które kojarzą się też negatywnie – nie tylko jako chroniące dzieci, ale też mające zbyt duże możliwości interwencji w sprawy rodzin, ewentualnie odbierania dzieci.

Nigdy nie można doświadczeń jakiegoś kraju przekładać jeden na jeden na doświadczenia innego kraju. Z pewnością obserwacja istniejących w innych krajach rozwiązań jest cennym źródłem praktycznej wiedzy. Jestem natomiast sceptyczna, gdy chodzi o proste przełożenie doświadczeń innych krajów na grunt polski.

Jakie pozytywne skutki przyniosło wdrożenie do 15 sierpnia obowiązku tworzenia standardów ochrony małoletnich w placówkach i organizacjach pracujących z dziećmi?

Pokażę to na przykładzie, jaki do mnie dotarł: w minione wakacje w trakcie kolonii jedno z dzieci ujawniło, że jest w swoim domu krzywdzone. Pierwszym odruchem opiekunów były pytania, co teraz robić, pojawiła się dezorientacja, strach, aby dziecku nie zaszkodzić. Na co jedna z osób odpowiedziała, że przecież mają standardy ochrony małoletnich, w których jest wyraźnie wskazane, jak ma wyglądać procedura. Na bazie standardów krok po kroku przeprowadzili interwencję i dali dziecku wsparcie. To ważne, aby wiedzieć, w jaki sposób się zachować, gdy dowiadujemy się o krzywdzeniu dziecka. Przed wdrożeniem ustawy Kamilka nieraz dzwonili do mnie nauczyciele czy opiekunowie, ponieważ nie wiedzieli, w jaki sposób mają się zachować, gdy dowiedzieli się o krzywdzeniu dziecka. Teraz mają wszystko dokładnie opisane w standardach ochrony małoletnich i co najważniejsze – mają wsparcie.

Jakie konkretnie zagrożenia udało się wyeliminować i w jakich miejscach?

Ustawa w zakresie obowiązku posiadania przez placówki standardów weszła w życie 15 sierpnia, zatem na efekty musimy jeszcze poczekać. Natomiast to, co już obserwujemy, to poczucie stabilności u pracowników, że jeśli wydarzy się coś złego, to wiedzą, jak zareagować. Udało się też wyeliminować martwe prawo. Od 2017 r. osoby, których praca polegała na kontakcie z dziećmi, np. poprzez prowadzenie działań edukacyjnych, powinny być sprawdzane w tzw. Rejestrze Sprawców Seksualnych. Dzięki ustawie Kamilka dowiedzieliśmy się, jak wiele podmiotów przez siedem lat nie realizowało tego obowiązku. Ustawa Kamilka przypomniała o tym. A także o tym, kto powinien być zawsze najważniejszy – dziecko.

Po wdrożeniu standardów ochrony małoletnich w niektórych placówkach dochodzi do absurdów: dzieci nie mogą w żłobku mówić „ciocia” do swoich opiekunek, przytulać opiekunów, a nauczyciele szkolni nie mogą przyjmować prezentów, np. na Dzień Nauczyciela. Jak ocenia pani takie następstwa wejścia w życie nowelizacji?

W przestrzeni medialnej spotkałam się z wieloma fake newsami dotyczącymi ustawy Kamilka, co bardzo mnie przeraża i smuci. Wskutek tego mam poczucie, że niewiele osób sięga do źródła, czyli do ustawy, aby zrozumieć, jaki jest cel standardów ochrony małoletnich. Przypominam, że organy zostały zobowiązane do ich wdrożenia, aby zapobiegać krzywdzie dzieci. Nareszcie w naszym polskim systemie prawnym mamy profilaktykę przemocy wobec osób najmłodszych. Co jednak ważne, ustawa Kamilka nie zakazuje przytulania z dziećmi, robienia zdjęć na wycieczkach szkolnych czy wchodzenia rodziców do szkoły. Jest to indywidualna decyzja placówki, która wytyczyła sobie w standardach taką relację na linii dorosły–dziecko. Nie należy jednak tworzyć absurdalnych rozwiązań, ponieważ w ustawie Kamilka nie ma do nich żadnej podstawy prawnej.

Pozostało 92% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Ile osób w Polsce nosi moje nazwisko? Możesz to sprawdzić w kilka minut
Zdrowie
Dodatkowe opłaty w szpitalach. Za co pacjent musi sam zapłacić?
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Konsumenci
Bank dostanie pozew, frankowicz zapomni o ratach. Co jeszcze zmieni ustawa?
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Prawo dla Ciebie
Coraz więcej chętnych na studia, nowe oblegane kierunki
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje