Portal Onet.pl opisał proceder działania "mafii pseudotaksówkarzy", czyli kierowców organizujących tzw. przewozy okazjonalne, którzy wykorzystują trudną sytuację uchodźców z Ukrainy i pobierają od nich horrendalne stawki za przejazdy nawet na krótkich odcinkach.

Potwierdzili to warszawscy taksówkarze. - Słyszałem o takich przypadkach, że facet przewiózł Ukrainkę z dwójką dzieci z Dworca Wschodniego na Centralny i wziął za to... 700 zł. Wyobraża pan sobie? Takie pieniądze. Wziął je od kobiety, która musiała zostawić wszystko i uciekać, żeby ochronić swoje dzieci. Jak dla mnie to nie są ludzie, to po prostu hieny – powiedział Onetowi jeden z nich.

Dziennikarzom udało się sfotografować przed Dworcem Centralnym w Warszawie jeden z samochodów "przewozu okazjonalnego" oraz cennik jego usług. Sam "start" kosztuje 100 zł. Opłata dzienna to 40 zł za km, a w nocy, w soboty i święta przejechany kilometr kosztuje 80 zł. Co ciekawe, poniżej, małym druczkiem, jest napisane, że opłata nocna obowiązuje od 24 do 12. I jeszcze dopisek "możliwość negocjacji cen".

Do sprawy odniósł się we wtorek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Kilkaset złotych za przejechanie kilku kilometrów! Nie może być zgody państwa na takie żerowanie na ludzkiej krzywdzie - napisał na Twitterze. Szef MS zapowiedział, że  prokuratura zajmie się bulwersującymi przypadkami naciągania uchodźców. - Winni nie mogą pozostać bezkarni - dodał.