Ustawa zwana potocznie „lex Tusk” zaczęła być w praktyce realizowana, czego przejawem był wybór dziewięciu członków specjalnej komisji na środowym posiedzeniu Sejmu. Jednak aby mogła się ona zająć badaniem wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo Polski, konieczne jest dopełnienie kilku formalności.
W ciągu 14 dni „od dnia powołania członka na ostatni wakat w Komisji” jej członkowie muszą wybrać spośród siebie przewodniczącego. Jeśli w tym czasie nie dojdą do porozumienia, wyboru dokona prezes Rady Ministrów. Ma na to kolejne dwa tygodnie. W ciągu 14 dni od wyboru przewodniczącego komisja musi uchwalić regulamin swojego działania.
Czytaj więcej
Niespełna dobę po zgłoszeniu przez klub PiS kandydatów do komisji zwanej przez opozycję „lex Tusk”, jedna z osób zrezygnowała. Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło nowego kandydata, byłego posła Kukiz'15.
Kandydatów na członków komisji zgłosiła tylko jedna partia – Prawo i Sprawiedliwość. Może się więc zdarzyć, że te formalności zostaną załatwione w ciągu kilku dni.
Przeszkodą w podjęciu działań komisji nie będzie to, że członkowie komisji powinni mieć prawo dostępu do informacji niejawnych. Jeśli dana osoba go nie posiada, w tej sprawie w ciągu miesiąca powinny się wypowiedzieć Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego albo Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Ale nawet gdy tego nie zrobią przed wyborem członka komisji, nie wstrzymuje to możliwości wyboru kandydata. Jeśli służby uznają, że dany członek nie spełnia wymagań, Sejm odwoła go na najbliższym posiedzeniu. Może więc dojść do tego, że komisja będzie obradowała w niepełnym składzie, ale ustawa tego nie zabrania.