Ilu profesorów prawa nominował Andrzej Duda? I dlaczego niektórzy nie przyszli?

Od początku swojego urzędowania prezydent Andrzej Duda wręczył nominacje profesorskie blisko 160 prawnikom. Stanowili oni 3 proc. uhonorowanych w ten sposób naukowców.

Publikacja: 24.06.2024 14:28

Andrzej Duda

Andrzej Duda

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Przedni i zadni, zwyczajny i nadzwyczajny, belwederski czy tytularny i uczelniany - określeń dotyczących dwóch rodzajów grup profesorów od zawsze było wiele i dla postronnego obserwatora mogły one być mylące. Profesor „zwyczajny” taki zwyczajny nigdy nie był, bo tytuł ów dzierżyli jedynie naukowcy, którym profesurę nadała głowa państwa (stąd też określenie „belwederski”, od dawnej siedziby prezydenta, w której odbywały się uroczystości). Tak jak „nadzwyczajny” w praktyce nie był nadzwyczajny, bo chodziło o profesora uczelnianego (złośliwe w środowisku zwanego też zadnim, bo literki „prof.” wraz z nazwą szkoły wyższej mógł umieszczać po stopniu dr hab. - „prawdziwy” profesor miał swojego „profa” na samym początku podpisu).

Czytaj więcej

Prof. Diks: Grozi nam zapaść szkolnictwa wyższego

Reforma szkolnictwa wyższego: mniej dyscyplin naukowych, znika profesor zwyczajny

W wyniku reformy z 2018 r. nomenklatura nieco się uprościła, zniknęły wszelkie nadzwyczajności i mamy po prostu: profesorów i profesorów uczelni. Rzecz jasna co do zasady marzeniem każdego naukowca czy nauczyciela akademickiego jest dołączenie do grona tych pierwszych, czyli odebranie nominacji z rąk prezydenta i możliwość posługiwania się tytułem naukowym profesora.

Dlaczego prof. Marcin Matczak nie chciał odebrać nominacji z rąk Andrzeja Dudy?

W ostatnich latach zdarzały się jednak wyjątki, bo choć przyznanego przez głowę państwa tytułu nie można się zrzec czy go nie przyjąć, niektórzy świeżo nominowani profesorowie odmawiali wzięcia udziału w uroczystościach. Tak było m.in. w przypadku prof. Marcina Matczaka z Uniwersytetu Warszawskiego, znanego krytyka zmian wdrażanych w wymiarze sprawiedliwości przez poprzednią większość parlamentarną i zatwierdzanych przez prezydenta Dudę. Profesor Matczak w 2021 r. w liście otwartym tłumaczył, iż jest „obowiązany pozostać wierny wartościom, które są bliskie każdemu prawnikowi: wierności Konstytucji i szacunkowi dla prawa”, tymczasem działania Andrzeja Dudy w ostatnich latach były zaprzeczeniem tych wartości. Konstytucjonalista wyjaśniał, że nie chce dopuścić do tego, by uściśnięcie dłoni prezydenta zostało odebrane jako "choćby cień akceptacji dla tych działań".

Czytaj więcej

Marcin Matczak nie odbierze nominacji profesorskiej z rąk prezydenta Andrzeja Dudy

Dwa lata później na podobny gest zdobył się prof. Jacek Barcik z Uniwersytetu Śląskiego, również prawnik. W podobnym co Matczak tonie (choć sięgając po dużo ostrzejsze sformułowania) wyjaśniał, że „Nie mam ochoty ściskać pana ręki, Panie Prezydencie, bo nie wysechł z niej jeszcze brud atramentu, którym podpisywał pan sprzeczne z Konstytucją ustawy, osłabiając wewnętrznie Państwo w sytuacji egzystencjonalnego zagrożenia ze Wschodu”.

49 uroczystości nominacyjnych w Pałacu Prezydenckim

Większość zaproszonych na uroczystości jednak przybywała. Takich wydarzeń od początku urzędowania Andrzeja Dudy (a więc od sierpnia 2015 r.) odbyło się dotąd 49 (najwięcej, bo po osiem, w 2018 i 2019 r., za to w 2021 r. zaledwie dwie). W sumie prezydent nadał do dziś blisko 5200 tytułów profesorskich. Rekordowy pod tym względem był 2020 r., gdy polska nauka zyskała aż 889 profesorów. Dla porównania w 2017 r. przybyło ich zaledwie 295.

Dziedziną nauki, w której systematycznie przybywa najwięcej profesorów, jest medycyna. Tylko w 2018 r. prezydent nadał 107 osobom tytuł profesora nauk medycznych, w minionym roku liczba ta sięgnęła 130. W 2022 r. głośno było o 29-letnim Mateuszu Hołdzie z Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, który został najmłodszym profesorem tytularnym w historii Polski.

Czytaj więcej

Mateusz Hołda: Nie mamy powodów, by mieć kompleksy

Co czwarty uhonorowany to profesor nauk medycznych

Podczas ostatniej uroczystości, która odbyła się 10 czerwca br., co czwarty obierający akt nominacyjny należał do grupy profesorów nauk medycznych i nauk o zdrowiu w dyscyplinie nauki medyczne. W liczącej blisko 120 osób rzeszy gości świeżo nominowanych profesorów nauk społecznych w dyscyplinie nauki prawne było natomiast trzech (z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu). Nieco lepiej wyglądała „prawna” statystyka podczas uroczystości zorganizowanej 15 lutego br. - wówczas mieliśmy czterech nowych profesorów w dyscyplinie nauki prawne (dwóch z Uniwersytetu Warszawskiego oraz po jednym z Uniwersytetu w Białymstoku i Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego), a także jednego w dyscyplinie prawo kanoniczne (z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II).

Te liczby dobrze odzwierciedlają zresztą udział prawników całej grupie profesorów nominowanych w okresie prezydentury Andrzeja Dudy. Było ich ok. 160, co stanowi ok. 3 proc.

Ilu profesorów prawa uczy na polskich uczelniach?

Zgodnie z obowiązującymi przepisami głowa państwa nadaje tytuły profesora pracownikom nauki i sztuki oraz nauczycielom akademickim w oparciu o wniosek Rady Doskonałości Naukowej. Decyzja, która wymaga kontrasygnaty premiera, ma formę postanowienia i jest publikowana w Monitorze Polskim.

Jak pokazują dane pochodzące ze zintegrowanej sieci informacji o nauce i szkolnictwie wyższym POL-on, obecnie w Polsce jest aktywnych naukowo 355 profesorów prawa, którzy wykładają lub prowadzą zajęcia w ponad 50. szkołach wyższych.

Tekst powstał przy wykorzystaniu narzędzia Google Pinpoint, które ułatwia przeszukiwanie dużych zbiorów danych

Przedni i zadni, zwyczajny i nadzwyczajny, belwederski czy tytularny i uczelniany - określeń dotyczących dwóch rodzajów grup profesorów od zawsze było wiele i dla postronnego obserwatora mogły one być mylące. Profesor „zwyczajny” taki zwyczajny nigdy nie był, bo tytuł ów dzierżyli jedynie naukowcy, którym profesurę nadała głowa państwa (stąd też określenie „belwederski”, od dawnej siedziby prezydenta, w której odbywały się uroczystości). Tak jak „nadzwyczajny” w praktyce nie był nadzwyczajny, bo chodziło o profesora uczelnianego (złośliwe w środowisku zwanego też zadnim, bo literki „prof.” wraz z nazwą szkoły wyższej mógł umieszczać po stopniu dr hab. - „prawdziwy” profesor miał swojego „profa” na samym początku podpisu).

Pozostało 87% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach