Mimo młodego wieku 42-letni szef rządu Victor Ponta jest weteranem rumuńskiej polityki. Ale nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Oskarżany o plagiat pracy doktorskiej, a także korupcję, unikanie opodatkowania i pranie brudnych pieniędzy, gdy w latach 2007–2008 był adwokatem, jako premier przetrwał spór z dwoma prezydentami.
Upadł dopiero po tym, gdy przynajmniej 20 tys. osób wyszło na ulice stolicy w proteście przeciwko tragedii w nocnym klubie Colectiv. W dyskotece urządzonej w opuszczonej hali przemysłowej wybuchł pożar w trakcie organizacji Halloween, ale w sali nie było dróg ewakuacyjnych. Bilans ofiar może jeszcze wzrosnąć, bo 130 osób wciąż przebywa w szpitalu, część w stanie bardzo ciężkim.
Rumuni są przekonani, że do nieszczęścia by nie doszło, gdyby nie korupcja. To z jej powodu właściciele klubu mogli w nim nadal organizować zabawy mimo złamania wszelkich zasad bezpieczeństwa.
– Korupcja zabija! Precz z Pontą! – skandowali manifestanci. Protestujących poparł też prezydent Klaus Iohannis. Na Facebooku przyznał, że jest „pod wrażeniem" manifestacji.
„To jest protest ludzi, którzy chcą, aby ich godność była szanowana. Rozumiem, że domagają się i oczekują, słusznie, że ktoś weźmie odpowiedzialność polityczną za to, co się stało" – napisał prezydent.