Indonezja. Prezydent Joko Widodo odchodzi, by pozostać

W oczekiwaniu na wynik środowych wyborów w Indonezji pada coraz częściej pytanie, czy kraj ten przekształci się w republikę dynastyczną.

Publikacja: 14.02.2024 03:00

Kandydaci na prezydenta Prabowo Subianto (z lewej) i wiceprezydenta Gibran Rakabuming, syn obecnego

Kandydaci na prezydenta Prabowo Subianto (z lewej) i wiceprezydenta Gibran Rakabuming, syn obecnego przywódcy

Foto: Yasuyoshi CHIBA/AFP

Nie jest łatwo przeprowadzić wybory w kraju położonym na 17 tys. wysp, nawet jeżeli połowa z nich nie jest zamieszkana. Sądząc po frekwencji z poprzednich elekcji, głosy zamierza oddać ponad 70 mln obywateli spośród niemal 280 mln mieszkańców, w ogromnej większości muzułmanów, co jednak w samym życiu politycznym nie odgrywa roli decydującej, nawet pierwszorzędnej.

Wybory to nie tylko test dla demokracji, ale ogromne wezwanie organizacyjne, biorąc pod uwagę, że Indonezyjczycy wybierają w środę parlament, władze regionalne oraz prezydenta kraju. To on rozdaje karty w indonezyjskiej polityce. Jest nie tylko szefem rządu, ale i głównodowodzącym armii rosnącej potęgi gospodarczej Azji, czwartego pod względem populacji kraju świata.

Syn prezydenta Joko Widodo może zostać wiceprezydentem

Joko Widodo jest prezydentem niezwykle popularnym nie tylko z powodu licznych nieformalnych, często spontanicznych kontaktów ze społeczeństwem, ale także z realizacji ambitnych programów rządowych. Kończy w tym roku drugą i ostatnią kadencję. Zamierza jednak zachować wpływ na losy kraju. Ma mu w tym pomóc najstarszy syn, 36- letni Gibran Rakabuming. Nie brał do tej pory czynnego udziału w życiu politycznym. Zajmował się swą firmą kateringową i siecią sklepów. Już w środę może zostać wybrany na wiceprezydenta.

Startuje wspólnie z najpoważniejszym kandydatem, ministrem obrony Prabowo Subianto, który już dwukrotnie przegrał w wyborach z Jokowim, jak nazywany jest obecny prezydent.

Tym razem jednak Prabowo ma wsparcie prezydenta, oczywiście tylko w duecie z jego synem. Kandydat na głowę państwa obiecuje kontynuację polityki Jokowiego, w tym niezwykle ważnego dla prezydenta projektu budowy nowej stolicy, Nusantary, na wyspie Borneo.

Zdaniem licznych obserwatorów cały plan obliczony jest na to, aby syn obecnego szefa państwa mógł zostać prezydentem w następnych wyborach za pięć lat. Przez ten czas miałby się uczyć polityki i prowadzenia spraw państwa. To nic innego jak próba ustanowienia prezydenckiej dynastii .

Indonezyjskie klany familijne

– W pewnym sensie nie jest to nic nowego, gdyż krajem rządzą od dawna polityczne dynastie familijne. Sprawa jest jednak interesująca dlatego, że prezydent Joko Widodo budował swój wizerunek politycznego outsidera niezwiązanego z żadnym z wielkich familijnych klanów politycznych, podkreślając swe skromne pochodzenie – mówi „Rzeczpospolitej” Felix Heiduk, znawca Indonezji z niemieckiego think tanku Wissenschaft und Politik. Jego zdaniem za wcześnie jeszcze mówić o sukcesie planu dynastycznego, gdyż nie jest jasne, jak ułożą się relacje nowego prezydenta z nowym.

Zakładając oczywiście, że Prabowo prezydentem zostanie. Ma dwu kontrkandydatów, a jednego z nich wspiera nawet partia, z której wywodzi się sam prezydent. Jednak to Prabowo ma zdecydowaną przewagę w sondażach. Ma szanse wygrać już w pierwszej turze.

Kontrowersje wokół syna prezydenta niczego tu nie zmieniają. Nawet jeżeli dotyczą łamania konstytucji. Zgodnie z nią wiceprezydent musi mieć co najmniej 40 lat. Trybunał Konstytucyjny zrobił jednak wyjątek dla syna Jokowiego, umożliwiając mu start w wyborach. Zaważył głos przewodniczącego trybunału, który jest nominatem prezydenta, a prywatnie jego szwagrem. Równocześnie prezydent zainstalował na stanowisku przewodniczącego jednej z partii politycznych swego drugiego syna, a jego zięć ma zostać szefem jednej z prowincji. Tak wygląda tworzenie klanu rodzinnego.

Z jednego z nich wywodzi się także Prabowo. Był mężem jednej z córek dyktatora Suharto, który przez ponad trzy dekady rządził krajem, nie powstrzymując się przed fizyczną likwidacją opozycji. Prabowo był wtedy generałem, lecz po upadku Suharto został zwolniony z armii za wydanie rozkazu uprowadzenia działaczy studenckich. Przez długie lata miał zakaz wjazdu do USA, gdzie gościł jednak w ostatnich latach jako minister obrony.

Stały kierunek

Duet Prabowo-Gibran uchodzi za gwaranta dotychczasowej polityki zagranicznej jednego z najważniejszych państw Azji. – Oparta jest na przesłankach nacjonalistycznych zgodnie z hasłem: najważniejsza jest Indonezja. Zakłada utrzymywanie ścisłych więzi gospodarczych z Chinami i nieopowiadanie się po żadnej ze stron w konflikcie pomiędzy Pekinem a Waszyngtonem – mówi „Rzeczpospolitej” Michel Maas, ekspert holenderskiego Clingendael Institute i wieloletni korespondent holenderskich mediów w Indonezji. Zauważa, że chiński kapitał dokonuje coraz szerszej ekspansji w Indonezji, wykazując szczególne zainteresowanie niklem, pożądanym surowcem do produkcji samochodów elektrycznych. Jesienią Pekin obiecał nowe inwestycje o wartości ponad 21 mld dol. Z kolei USA są głównym dostawcą broni dla Indonezji. Pod wpływem Waszyngtonu Dżakarta zrezygnowała kilka lat temu z zakupu rosyjskich samolotów bojowych.

Czytaj więcej

Indonezja prezentuje plan pokojowy dla Ukrainy. "Przynajmniej spróbujmy"

Jokowi usiłował po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę podjąć rolę mediatora, odwiedzając Kijów i Moskwę. Obecnie zachowuje neutralność wobec konfliktu, starając się utrzymać dostawy ukraińskiego zboża, jak i i rosyjskich nawozów. Nie utrzymuje relacji dyplomatycznych z Izraelem, krytykując jego działania w Gazie. – Kierunek polityki zagranicznej pozostanie niezmienny niezależnie od tego, kto obejmie przywództwo kraju – podsumowuje Felix Heiduk.

Nie jest łatwo przeprowadzić wybory w kraju położonym na 17 tys. wysp, nawet jeżeli połowa z nich nie jest zamieszkana. Sądząc po frekwencji z poprzednich elekcji, głosy zamierza oddać ponad 70 mln obywateli spośród niemal 280 mln mieszkańców, w ogromnej większości muzułmanów, co jednak w samym życiu politycznym nie odgrywa roli decydującej, nawet pierwszorzędnej.

Wybory to nie tylko test dla demokracji, ale ogromne wezwanie organizacyjne, biorąc pod uwagę, że Indonezyjczycy wybierają w środę parlament, władze regionalne oraz prezydenta kraju. To on rozdaje karty w indonezyjskiej polityce. Jest nie tylko szefem rządu, ale i głównodowodzącym armii rosnącej potęgi gospodarczej Azji, czwartego pod względem populacji kraju świata.

Pozostało 86% artykułu
Polityka
Wojna wśród emigrantów z Rosji. Opozycjoniści walczą między sobą
Polityka
Szwajcarska demokracja do remontu. Fałszowano podpisy
Polityka
Ameryka już zaczyna głosować na prezydenta
Polityka
Viktor Orbán straci władzę? Na Węgrzech opozycja dogania Fidesz
Polityka
Premier Kanady synem Fidela Castro? Teorie spiskowe Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne