Malediwy to znany z luksusowych hoteli i raf koralowych archipelag na Oceanie Indyjskim. Wyspy mają w sumie ledwie 298 km kw. (to powierzchnia np. Łodzi) i pół miliona mieszkańców, o których – podobnie jak o samym kraju – zagraniczni turyści niewiele się zazwyczaj dowiadują podczas pobytu. W zeszłym roku wyspy odwiedziło aż 1,9 mln turystów. Ta branża to podstawa gospodarki Malediwów.
A jest to kraj specyficzny. Prawo jest w nim oparte na zasadach islamu. Zgodnie z konstytucją niemuzułmanin nie może tam otrzymać obywatelstwa. Teoretycznie gwarantuje ona także wolność (choć nie wolność wyznania), ale można ją ograniczyć w celu „ochrony islamskich dogmatów”.
Malediwy leżą około pół tysiąca km od wybrzeży Indii, najludniejszego kraju świata. W polityce zagranicznej wyspiarskiego państwa Indie były długo na pierwszym miejscu, ale kilka miesięcy temu wybory prezydenckie wygrał Mohamed Muizzu, który obiecał to zmienić i przy okazji usunąć niewielką bazę indyjskiej armii.
Prezydent Malediwów wybrał Chiny jako cel pierwszej wizyty
Na cel swojej pierwszej wizyty wybrał nie Indie, ale ich rywala – Chiny. Będzie tam do 12 stycznia. W środę przyjął go w Pekinie Xi Jinping. Obaj przywódcy ogłosili podniesienie stosunków dwustronnych do poziomu – jak to określiła pekińska oficjalna agencja Xinhua – „wszechstronnego partnerstwa strategicznego”.
W czasie wizyty malediwski prezydent namawia chińskie władze, centralne i regionalne, by wysyłały do jego kraju jak najwięcej turystów. Jest to związane z niecodziennym wydarzeniem, do którego doszło w ostatnią niedzielę. Rząd prezydenta Muizzu nakazał dyscyplinarne zawieszenie trojga wiceministrów z resortu młodzieży, informacji i kultury. Za to, że – jak wyjaśniła agencja Reuters – opublikowali w mediach społecznościowych wpisy obrażające indyjskiego premiera Narendrę Modiego.